37: dlaczego taki jestem?

0 1 1
                                    

Jego rodzice nie rozumieją, jak wielkie znaczenie ma ekstrawagancja w XXI wieku.

Beau siedzi ze skrzyżowanymi nogami przy biurku, na którym stoi srebrny laptop. Na pół ekranu wypełnia okienko wideorozmowy z jego rodzicami, krzywiącymi się do kamery. Właśnie pokazuje im zdjęcia swojego stroju na bal.

– Beau, nie uważasz, że jest przesadnie... unikalny? – pyta jego tata. – Jesteś pewien, że chcesz pójść właśnie w tym?

– Nie ma wersji bez kwiatów? – wtrąca się jego mama.

Rozmowa nie trwa jeszcze nawet pięciu minut, a już żałuje, że się z nimi połączył i cokolwiek im pokazał.

– Pris sama to dla mnie zaprojektowała. Nie powiem jej przecież, żeby wymyśliła i uszyła wszystko od nowa, bo wam nie podobają się jakieś kwiatki.

– Myślę tylko, że kwiaty nadają mu zbytecznie kobiecego charakteru – mówi mama.

– Z całym szacunkiem, nie odrzucę tak dobrze wyglądającego stroju, bo uważacie, że wygląda zbyt gejowsko. Czy wy widzieliście, jak ubierają się ludzie w moim wieku? Gdybym pojawił się tam w pospolitym, jednokolorowym garniaku, to równie dobrze mógłbym założyć kartkę z napisem: "Kopnij mnie w dupę."

– Beau!

– Mamo, ale to prawda!

W takich chwilach cieszy się, że nie mieszka razem z nimi i nie musi wysłuchiwać ich narzekania każdego dnia. Zawsze tacy byli. Nawet kiedy był dzieckiem, wypytywali go o znajomych, a potem porównywali go z nimi, jeśli tamci byli w czymś lepsi. Kiedy Pris dostała się do szkolnej drużyny pływackiej, on co wieczór chodził na basen i pływał tak długo, aż dłużej nie mógł więcej ruszać ramionami. Trenował każdego dnia, aż wreszcie, po trzech miesiącach, wygrał lokalne zawody, a Pris znudziło się pływanie.

Jego tata zakłada ręce na piersi.

– Występujemy z tymi uwagami tylko dlatego, że nie chcemy, by twoi koledzy pomyśleli, że jesteś... no wiesz.

Brwi Beau drgają.

– W takim razie mam dla was świetną wiadomość, bo planuję zaprosić dziewczynę na bal. Jestem pewien, że zgodzi się ze mną pójść. Naprawdę nie musicie się martwić, że jestem "no wiesz." – Beau robi palcami cudzysłów w powietrzu. – Moi koledzy już widzieli mnie z dziewczynami i chłopakami, ale spokojnie, na razie nie planuję się z nikim umawiać. Na pewno nie z wszystkimi dziewczynami, z którymi próbujesz mnie umówić, mamo. – Uśmiecha się do rodziców i klika przycisk kończący rozmowę.

Ukrywa twarz w dłoniach i siedzi tak przez długą chwilę. Potem wstaje i pewnym krokiem wychodzi z pokoju.

Idąc korytarzem, wyjmuje z kieszeni telefon i pisze wiadomość do Simone.

Beau: Potrzebuję przysługi.

Simone: Intrygujące. Mów dalej.

Beau: Gdzie jesteś? Wolę to przedyskutować.

Simone: To tego typu przysługa? Nie mogę się doczekać.

Simone: Jestem u siebie.

Idzie więc do pokoju Simone.

Dziewczyna czeka na niego w korytarzu, oparta o drzwi do swojego pokoju. Ma na sobie jaskrawożółte skórzane spodnie, które nie powinny wyglądać dobrze, ale do niej pasują.

– Nie będę pytać, co kombinujesz – zapewnia go Simone, po czym naciska klamkę i wchodzi do środka. – I tak mi nie powiesz.

Jak zwykle ma rację.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz