– Rezygnujemy ze strojów – oznajmia Dre podczas rozmowy wideo na ich grupowym czacie. – Ochrona zadaje za dużo pytań.
Każdy z uczestników udaje oburzenie tą decyzją, chociaż wewnętrznie czują ulgę, że nie będą musieli przemierzać nocą korytarzy w wymyślnych, ekstrawaganckich przebraniach rodem z czerwonego dywanu Met Gali.
– Chcę się tylko upewnić – odzywa się ostrożnie Lance, unosząc do góry dłoń z wyciągniętymi dwoma palcami – że nie przebieramy się tylko dzisiaj, tak? Następnym razem już będą wymagane?
Beau już wie, jaka będzie odpowiedź na to pytanie, pozwala jednak Dre odpowiedzieć, spodziewając się katastrofy.
– Lance, jak się nazywam?
– Dre, co to ma...
– Jak się nazywam? – ponawia pytanie Dre, tym razem szybciej i chłodniej.
Cisza.
Beau obserwuje twarze przyjaciół. Pris marszczy brwi w "nie róbcie nic głupiego, martwię się o was" sposób. Evan zdaje się w ogóle nie interesować tym, co się dzieje – z widocznym znudzeniem patrzy na coś ponad kamerką. Simone poprawia swoje ciemnobrązowe włosy, chociaż wyglądają nienagannie. Lance pociera linię szczęki dłonią.
– Andreas Starrett – odpowiada wreszcie.
– Tak, z naciskiem na morfem "star". Jaka byłaby ze mnie gwiazda, gdybym za każdym razem godził się na normalne stroje?
– Przynieś dumę przodkom – wtrąca się Simone. Brzmi całkiem poważnie, Beau prawie nie wyczuwa nuty ironii kryjącej się za jej słowami.
– "Morfem"? Poważnie, Dre? – pyta w tym samym czasie Pris. – Myślisz, że Lance będzie wiedział, czym...
Rozmawiają coraz głośniej. Beau ma ochotę wyjąć z uszu słuchawki i rzucić je na drugi koniec pokoju, byle tylko nie musieć słuchać ich kłótni. Zamiast tego ścisza dźwięk o kilka poziomów.
– LUDZIE! – Beau nie planował podnosić na nich głosu. Wszyscy skupiają się na nim. – Jesteśmy ponad to. Dzisiaj się nie przebieramy. I wiecie co? Szkoda, bo padlibyście na widok mojego stroju. To nie konkurs, ale bym wygrał.
– Chcesz nam powiedzieć, dokąd z tym zmierzasz? – pyta Pris.
Beau się uśmiecha.
– Czy to ma znaczenie? Dzisiaj możemy upić się w piżamach, a następnym razem pójdziemy na całość.
W oczach Dre znów pojawia się ta iskierka podekscytowania.
– Piżama party, idealnie.
Gdy Lance i Evan skończyli 17 lat, ich ojcowie zaprosili ich na rozmowę. Obaj byli wybitnymi absolwentami Akademii Calvery i chwalili szkołę przy każdej możliwej okazji. Opowiedzieli więc swoim synom o pewnym ukrytym pomieszczeniu, jakie sami odkryli poprzez dołączenie do sekretnego stowarzyszenia Akademii.
Stowarzyszenie to przyjmowało w swoje szeregi tylko i wyłącznie najbogatszych białych mężczyzn z konserwatywnymi poglądami, a znane było przede wszystkim z szerzenia rasistowskich, seksistowskich i antysemitystycznych poglądów.
Stowarzyszenie zostało rozwiązane, zanim Beau i jego przyjaciele rozpoczęli naukę w Akademii. Nie stało się to przez brak chętnych do dołączenia – tych było na pęczki – a dlatego, że takie było życzenie jego założyciela. Pragnął on, by stowarzyszenie działało przez dokładnie sto lat po jego śmierci, na każdym spotkaniu chwaląc jego osobę, a po tym czasie akceptacja nowych członków miała zostać wstrzymana – koniec limitowanej edycji. Setna rocznica wypadła dokładnie dwa lata przed dołączeniem Szóstki do Akademii.
CZYTASZ
Tainted Prince
Teen FictionBeau to chłopak, który zawsze dostaje to, czego chce. Ma piątkę bliskich przyjaciół, interesujących się nim rodziców, chodzi do dobrej szkoły - pozornie nic nie może pójść nie tak. Na pewno nie może się to skończyć kradzieżami, szantażami i morderst...