44: nie możemy mieć ładnych rzeczy

0 1 1
                                    

Czując zimne ostrze przecinające jego skórę i spływające na kołnierz koszuli krople krwi, nie boi się, że może się wykrwawić, jeśli tylko napastnik wbije nóż głębiej. Zamiast tego myśli o długich godzinach, jakie Pris włożyła w stworzenie tego stroju.

Jeśli ta osoba go nie zabije, zrobi to Pris, kiedy zobaczy, co się z nim stało.

Pris.

Przyszedł tu, bo dostał wiadomość od Pris. Gdyby nie ta wiadomość, na myśl by mu nawet nie przyszło, żeby opuścić salę przed umówionym spotkaniem z Davidem, które ma odbyć się w sekretnym tunelu za portretem.

To nie mogła być ona. Nie Pris. Gdyby miała coś przeciwko niemu, od razu by mu to powiedziała, zamiast wbijać mu nóż w plecy.

– Dlaczego? – Beau obawia się, że jeśli powie coś więcej, jego struny głosowe skończą w kawałkach.

Napastnik długo nie odpowiada, więc Beau zaczyna się zastanawiać, co się stanie, jeśli nie pojawi się w tunelu. Miał stamtąd odebrać dostawę, a potem podrzucić ją gdzieś Willowi. Tak przynajmniej wyglądał plan Davida, ale Beau miał swój własny cel, którego powodzenie zależało od tego, jak wielką porcją szczęścia podzieli się z nim los.

Wciąż niczego nie widzi w wszechogarniającej całe pomieszczenie ciemności. Upuścił telefon na podłogę stracił swoje jedyne źródło światła.

Czuje się, jakby serce miało wyskoczyć mu z piersi. Każde uderzenie jest szybsze i głośniejsze od poprzedniego. Jeśli się nie wykrwawi, to czeka go śmierć na zawał. Jest ciekaw, czy osoba trzymająca sztylet również je słyszy.

– Dlaczego? Czy to nie oczywiste?

To nie Pris.

Nie jest pewien, czy powinien czuć ulgę, że to nie ona, czy może zacząć rzeczywiście bać się o swoje życie, skoro to ktoś inny. Ktoś znacznie niebezpieczniejszy i mający dostatecznie dużo powodów, żeby poderżnąć mu gardło i obserwować, jak uchodzi z niego życie.

– Will. Zabijesz mnie?

– Wiedziałem, że od razu tu przylecisz, jak dostaniesz tamtą wiadomość. Jesteś tak cholernie przewidywalny. – Will odsuwa nieco ostrze, by pozwolić mu mówić, ale wciąż trzyma je niebezpiecznie blisko.

Beau bierze głęboki oddech, póki ma na to szansę.

Musi wykombinować, jak wydostać się stamtąd żywym. Gdyby tylko mógł cokolwiek zobaczyć...

– Ja? – Will brzmi na rozbawionego. – Chcesz, żebym ci powiedział, że to byłem ja, co? Jestem zmuszony cię rozczarować. Nie pracuję sam.

– Pris by mnie nie zdradziła. Moi przyjaciele by mnie nie zdradzili – upiera się Beau.

– To żałosne, że nie potrafisz zaakceptować prawdy.

Beau nie chce mu wierzyć. Nie uwierzy mu, dopóki nie dostanie niepodważalnego dowodu.

Ale jak mógłby wysłać wiadomość z telefonu Pris? Hasło Pris z pewnością jest długie, skomplikowane i zupełnie niemożliwe do powiązania z jej osobą. Jest pewien, że dziewczyna nie pozwoliłaby Willowi nawet dotknąć swojego telefonu, a co dopiero

Czy Pris miała przy sobie telefon, kiedy wychodziła z sali?

Ostrze znów zaciska się na jego szyi, pogłębiając ranę o kolejny milimetr.

– Skąd wiedziałeś, że to ja? – pyta Beau.

– Mały ptaszek wszystko mi wyśpiewał.

– Pris nic nie wiedziała.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz