16: nie pozwolę ci teraz odejść

6 1 2
                                    

Następnego dnia Evan pojawia się na zajęciach, jak gdyby nigdy nic. I dokładnie tak samo jak każdego innego dnia ignoruje wszystkich, którzy mają na tyle odwagi, żeby przyglądać mu się dłużej niż przez trzy sekundy. A Beau próbuje mu pomóc, skupiając uwagę na sobie.

Tego dnia Beau ma na sobie jaskrawopomarańczową bluzę, niedbale zarzuconą na marynarkę od mundurku. Regulamin Akademii przewiduje kary za nienoszenie którejkolwiek części ustalonego na dany rok mundurku, ale nie zabrania dodawania kolejnych elementów ubioru.

Oprócz wyciągnięcia z szafy najbardziej rzucającej się w oczy rzeczy, jaką posiada, Beau dużo krzyczy i przez cały dzień się wygłupia.

Evan w żaden sposób tego nie komentuje, ale Beau wie, że jest mu wdzięczny. Chłopak może i wygląda, jakby nic go nie interesowało i nie przejmował się tym, co ludzie o nim myślą, ale nie mogło to być dalsze od prawdy.

Po szkole krąży już kilkadziesiąt różnych teorii odnośnie tego, co się stało – żadna z nich nie jest nawet bliska prawdy. Według jednej z nich, Evan należy do gangu i sprzedaje narkotyki, a według innej przechowywał trawkę u siebie, żeby chronić któregoś ze swoich przyjaciół.

Wszyscy zdawali się także całkowicie zapomnieć o sprawie z Simone, zbyt pochłonięci nową sensacją.

Chwilę po wyjściu ochroniarza z pokoju Evana z "dowodem zbrodni", Evan udał się do gabinetu dyrektora Akademii, który pojawiał się tylko, kiedy działo się coś naprawdę poważnego. Jak się okazało, posiadanie przez osiemnastolatka trawki zaliczało się do takich incydentów. Beau nie chciał myśleć, co zrobią z wszystkimi posiadaczami twardych narkotyków.

– O co cię pytał? – pyta Simone Evana podczas obiadu.

Evan wzrusza ramionami.

– Czy znam regulamin, czemu to u mnie było, czemu twierdzę, że to nie moje...

– Ale cię wypuścił? – dopytuje Beau.

– Tylko dlatego, że rodzice zafundują mu budowę nowego budynku. Jak tylko dowiem się, co za skurwiel to zrobił...

Beau nie powiedział im, że wie, kto podłożył Evanowi trawkę. Każde z nich nawet nie podejrzewało, że to mogło należeć do niego – Evan nie pali. Nigdy.

– Podejrzewasz kogoś? – pyta Beau.

– Pewnie, 'ouard, nawet przerobiłem już swój pokój w centrum dowodzenia, przykleiłem twarze podejrzanych do ścian i połączyłem je tymi, kurwa, cienkimi sznureczkami.

– Uznam to za "nie".

– Dre i ja rozmawialiśmy z ochroną – wtrąca się Pris, wyglądając na nich znad swojego tabletu. Beau zauważa, że jest w trakcie projektowania rękawów sukni. – Twierdzą, że nie widzieli niczego podejrzanego. Wszyscy wiemy, jakie to ma znaczenie. – Pris zaciska usta w cienką linię, a jej wzrok ląduje na Beau.

Do tego dnia nikt nie pojawił się u Beau w związku ze skradzionymi kolczykami Alice. Nie jest pewien, czy to dlatego, że tego nie zgłosiła, czy może nie uznawali go za podejrzanego.

Lance głośno popija waniliowego shake'a.

– Ej, zluzujcie trochę – wtrąca się Lance. Jak zawsze chce, żeby wszyscy się dogadywali. – Ktokolwiek się włamał, znajdziemy tę osobę. Beau, może zapytaj Ridley, czy czegoś nie wie?

– Masz na myśli Amy? Nie wiem, czy mamy tego typu relację...

– Wszyscy wiemy, że razem uciekniecie przy najbliższej możliwej okazji. – Simone udaje, że wymiotuje.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz