4: sekrety i kłamstwa

7 1 1
                                    

Potrzebuje kozła ofiarnego.

Wie już, co zrobi i jak zrobi, ale potrzeba mu jeszcze osoby, na którą będzie mógł zwalić winę. Nie może to być nikt z jego grupy przyjaciół, to zbyt duże ryzyko. I całkiem ich lubi. Kogo jeszcze ma do wyboru?

Rozmyśla o wszystkich osobach z Akademii, których nie znosi i których nie będzie mu szkoda. Lista okazuje się być znacznie krótsza, niż się spodziewał. Potrzebuje kogoś na tyle nierozgarniętego, że nie uda mu się uratować spod pędzącego autobusu, prowadzonego przez Beau.

David do niego dzwoni.

Czeka kilkanaście sekund, zanim odbiera.

– Zastanowiłeś się nad tym? – pyta Davida. Powitania nie są potrzebne.

Chwila ciszy.

– Myślisz, że ujdzie ci to na sucho?

– Oczywiście. Dlaczego miałbym ci to proponować, jeśli nie?

David oddycha głośno i nieregularnie, i jest częściowo zagłuszany przez szumienie wiatru. Beau woli się nie zastanawiać, jakie niecne rzeczy mężczyzna może teraz robić. Czasem lepiej jest wiedzieć mniej.

– Będziesz rozprowadzał K32 po tej swojej szkółce?

To jedynie część jego planu, ale David nie musi jeszcze wiedzieć o reszcie.

Im mniej mu powie, tym lepiej dla nich obu.

– Mogę ci zagwarantować trzykrotnie wyższe zyski niż dotychczas – oferuje Beau. Daje Davidowi kilka sekund na przetworzenie informacji. – Może nawet wyższe. Daj mi szansę, a udowodnię ci, że jestem warty przejęcia po tobie biznesu.

Biznes. To do tego wszystko ostatecznie się schodziło. Im wyższa pozycja, tym prostsze życie. Większości osób z Akademii od urodzenia wmawiano, że bez pieniędzy nigdzie nie zajdą; że muszą szukać okazji i – gdy je znajdą – wycisnąć z nich wszystkie korzyści. Beau niczym się od nich nie różni. Ciągle tylko szuka nowych sposobów na urozmaicenie sobie życia i jednoczesne ustabilizowanie swojej sytuacji materialnej na co najmniej dziesięć lat do przodu. Nie wie, czym dokładnie zajmuje się David, ale potrzebuje zyskać jego zaufanie.

Może reputacja dobrego chłopca wreszcie mu się na coś przyda. Dzięki niej będzie ostatnią osobą, którą ktokolwiek będzie podejrzewał. "Był miłą osobą" i "Był tym typem osoby, którego chciałeś, żeby poślubiła twoja siostra" – to ludzie mówili o Tedzie Bundym. Miły, atrakcyjny chłopak przecież nie zrobiłby nic złego.

– Nie mam zamiaru tego specjalnie do ciebie podwozić – odzywa się w końcu David. – Jeśli myślisz o tym poważnie, to będziesz musiał sam po to przyjeżdżać.

– Nie martw się tym, wszystko załatwię. Znajdę kogoś, kto będzie to robił za mnie.

David tłumi śmiech. Rzadko kiedy się śmieje. Legenda głosi, że osoba, której uda się sprawić, że David Michaelson szczerze się zaśmieje, zostanie obdarowana wieloma bogactwami. Tak przynajmniej mówili Beau rodzice, z którymi mężczyzna wciąż pozostaje w bliskich stosunkach.

– Przyjedź po to w przyszły weekend. Nie obchodzi mnie, czy to ty przyjedziesz czy ktoś inny, ale, skoro już się zobowiązałeś, to lepiej niech to będzie odebrane.

– Nie zawiodę.

Już nigdy więcej.

Nie powiedziałby tego, gdyby w to nie wierzył. Beau i kłamstwa rzadko chodzą w parze. Kłamie tylko, jeśli ma to ochronić jego lub bliskie mu osoby. Nie oznacza to jednak, że jest prawdomówną osobą.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz