43: w noc jak dziś

1 1 1
                                    

Pogoda w długo wyczekiwanym dniu balu zapowiadała się na równie mroczną, co plany Beau i Davida. Jeszcze kilka dni temu prognoza pogody zapowiadała całkowity brak zachmurzeń i wyjątkowo wysoką temperaturę jak na listopad, a teraz czarne chmury kłębią się na niebie, zdające się wyczuwać napiętą atmosferę w Akademii.

Jest piątek, ale wszystkie zajęcia zostały odwołane, by uczniowie mieli więcej czasu na przygotowanie się do najważniejszej uroczystości roku.

Mają jeszcze sporo czasu, zanim oficjalnie rozpocznie się bal. Nie powstrzymuje to jednak Pris od zadręczania ich przez cały dzień upomnieniami, że muszą pojawić się na miejscu przez przybyciem gości spoza Akademii.

Beau, Evan i Dre stoją przed szerokim lustrem w pracowni projektantów, do której Pris tydzień wcześniej zabrała Beau. Dre wskazuje swój wąski, czarny krawat, kontrastujący z intensywnym, krwistoczerwonym garniturem oraz nieskazitelnie białą koszulą.

– Jest prosto? – pyta Dre.

Evan pochyla się, by uważnie przyjrzeć się krawatowi Dre. Ten pozornie prosty gest w ich wykonaniu wydaje się tak intymny, że Beau rozważa, czy nie powinien powoli się wycofać i zostawić ich samych.

– Wygląda dobrze – mówi Evan i się prostuje. – Wszyscy gotowi? Beau?

– Chyba tak. Chłopaki, jesteśmy gorący jak cholera. Może i dobrze, że nie ma konkursu na króla balu, bo nie widzę, jak ktokolwiek mógłby między nami wybrać. Nie mamy już czego poprawiać, jest idealnie.

– Nigdy nie pozbywaj się tego ślepego entuzjazmu. – Dre kładzie dłoń na ramieniu Beau i delikatnie je ściska. – Inaczej będzie nam go brakowało.

– Zapamiętam, ale niczego nie obiecuję.

Każdy z nich przygląda się swojemu odbiciu. Evan ma na sobie zwykłą, czarną koszulę i spodnie w identycznym odcieniu, ale nadrabia wzorzystą, kobaltową marynarką, czarnym eyelinerem podkreślającym jego jasne oczy i biżuterią – licznymi pierścionkami oraz długim, diamentowym kolczykiem zwisającym z jednego ucha. Bal jest jednym z niewielu dni, kiedy uczniowie Calvery dostają pozwolenie na złamanie kilku zasad regulaminu.

Lance ma dołączyć do nich dopiero później, razem z resztą zaproszonych gości.

– Nie musisz przygotowywać się do występu chóru? – pyta Beau Andreasa.

– Zalety bycia przewodniczącym. Zmieniłem kolejność prób tak, że grupowe występy plus mój duet z Logan były na samym początku.

To wydaje się być informacją, o której Beau powinien był wcześniej wiedzieć.

– Czekaj, występujesz z Logan? Od kiedy?

– Odkąd Nadzorujący zdecydował, że byłaby z nas niezła para – odpowiada Dre, sprawdzając swój kalendarz w telefonie.

– Bez urazy, ale jakoś w to wątpię.

– Wierz mi, ja też. Powinien był przydzielić mi kogoś z większym doświadczeniem, chociażby Pris, a nie jakąś nową, która nie wie, co robi.

Beau unosi do góry ręce, jakby przygotowywał się do walki.

– Dre, stary, nie zapominaj, że to moja partnerka. Bądź tak miły i nie zachowuj się przy niej jak dupek.

– Coś mi się w niej nie podoba. Zresztą w jej bracie też. Z jakiegoś powodu odczuwam od nich cholernie niepokojące wibracje.

Beau i Evan wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Kiedy omawiali plan działania, Beau wyznał przyjacielowi, kim tak naprawdę byli Logan i Bailey, ale Dre o niczym nie wiedział. Nie miał pojęcia, że ma całkowitą rację.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz