Beau nie miewa problemów z kacem.
Lance nie ma takiego szczęścia. Chłopak od piętnastu minut kręci się po kuchni, robiąc tosty z awokado i jajkiem. Co chwilę narzeka na ból głowy, paląc przy tym cienko zwiniętego skręta.
Beau obserwuje go z wygodnego krzesełka przy wyspie kuchennej.
– Świetnie ci idzie, skarbie – chwali Lance'a. Jak na osobę z zerowym zainteresowaniem romantycznym kimkolwiek, dość często zwraca się do innych, używając czułych słówek. – Mamy jakieś plany na dzisiaj?
– Ja mam zamiar cały dzień oglądać Gavina i Stacey. Potem może pokłócę się z rodzicami, skoro nadal nie pozwalają mi rzucić Akademii. Jestem pełnoletni.
– Grożą, że zlikwidują twój fundusz powierniczy?
– Jak zawsze.
– Idioci – Beau kładzie ręce na blacie, jakby miał zamiar sprzedać Lance'owi przełomowy pomysł, na którym zbiją miliony. – Myślałeś kiedyś, żeby uciec gdzieś, nie wiem, do południowej europy? Może pozwiedzać kościoły w Palermo albo zobaczyć pałace na Malcie? Słyszałem, że mają ich od cholery.
Lance wygląda, jakby rzeczywiście brał pod uwagę jego pomysł.
– Przecież Pris ze mną nie ucieknie.
– Też tu jestem – burzy się Beau.
– Ty? Ha, jasne.
Beau próbuje nie dać po sobie poznać, że uraziły go słowa Lance'a.
– Twoi starzy nadal we Francji? – pyta po chwili Lance.
– Przeprowadzili się na stałe. Chcą, żebym też się tam przeniósł i skończył tam szkołę.
Lance stawia przed nim kubek z parującą herbatą i talerz z tostami, po czym siada na krześle obok.
–...Ale został ci tylko rok i nie chcesz się przenosić?
– Plus jedyne, co potrafię powiedzieć po francusku, poza własnym nazwiskiem, to oui, oui mademoiselle – Z okropnym skutkiem próbuje udawać francuski akcent. – A tobie został aż rok i więcej nie wytrzymasz.
Lance i Beau. Dwóch pozornie podobnych chłopaków, a jednak tak od siebie różnych. Jeden chce uciec jak najdalej od narzuconych obowiązków i z góry określonej przyszłości, i drugi, który bierze na siebie coraz więcej zadań, byle tylko nie wpaść w rutynę i się nie wypalić. Obaj pragną osiągnięcia samodzielności, lecz oznacza ona dla nich dwie zupełnie różne rzeczy – Lance chce rzucić szkołę i zacząć od zera, a Beau zależy na skończeniu Akademii albo znalezieniu sobie w międzyczasie dobrze płatnego zajęcia, które będzie ekscytowało go na tyle, że będzie w stanie poświęcić na nie przynajmniej kilka lat życia.
Zostaje im coraz mniej czasu do powrotu do szkoły, co oznacza powrót niekończącego się stresu. To kara, jaką muszą zapłacić za to, że ich rodziny postanowiły wysłać ich do tak elitarnej Akademii, jaką jest Calvery. Każdy, komu uda się przetrwać i ukończyć Akademię, ma przed sobą świetlaną przyszłość. Wielu zostaje politykami, właścicielami wielkich biznesów, czy też twórcami trendów.
Beau znosi stres powodowany nauką, integrując się z ludźmi. Spotyka się z nimi w wolnych chwilach, odbywa krótkie rozmowy, poznaje ich sekrety i pozwala im sobie ponarzekać, by mógł poczuć się lepiej ze swoją pojawiającą się od czasu do czasu wewnętrzną miernotą. Lance, z kolei, stosuje nieco inny sposób – przez większość czasu jest na haju.
– Wiesz, że mogą cię wyrzucić, jeśli znajdą u ciebie trawkę? – pyta Lance'a Beau, gdy ten nie przestaje palić nawet podczas jedzenia śniadania. – Tak chcesz się stamtąd uwolnić? Lance.
CZYTASZ
Tainted Prince
Novela JuvenilBeau to chłopak, który zawsze dostaje to, czego chce. Ma piątkę bliskich przyjaciół, interesujących się nim rodziców, chodzi do dobrej szkoły - pozornie nic nie może pójść nie tak. Na pewno nie może się to skończyć kradzieżami, szantażami i morderst...