1

2.6K 61 17
                                    

- Soyoon! – podbiegłem do dziewczyny i przy niej klęknąłem. Wszędzie była masa krwi, kierowca auta dzwonił po karetkę a za mną zrobiło się duże zbiegowisko. Po niedługim czasie przyjechała karetka i zabrała dziewczynę, oznajmiając mi, że jej stan jest krytyczny. Uderzyłem z całej siły o coś, swoją dłonią, pozostawiając wgniecenie.

- Jeongguk.

- Jeongguk, synku obudź się!

Zerwałem się i rozglądnąłem po moim pokoju. Mama odetchnęła z ulgą i odrazu mnie przytuliła. Nie przejmowałem się tym, że właśnie moczę jej, sukienkę swoimi łzami.

- Znowu, koszmar? – zapytała a ja skinąłem głową, bardziej oplatając talię kobiety swoimi ramionami.

- Spokojnie, z Soyoon jest wszystko dobrze – zapewniła gładząc moje włosy jak i plecy. Pociągnąłem nosem a ona pogłaskała mnie po policzku starając się dać mi jakąkolwiek pewność, pomimo iż cholernie się o nią boję. Podniosłem się z łóżka i szybko ogarnąłem.

Dzisiejszy dzień nie należał wcale do tych najcieplejszych i najsłoneczniejszych. Za oknem było ponuro a na dodatek padał deszcz, co jeszcze bardziej mnie dołowało i powodowało, iż nie chciałem wstawać z łóżka.

Szybko chwyciłam za swoją bluzę i telefon po czym, zmęczony udałem się na parter, gdzie czekała na mnie już mama. Założyła buty i z parasolem wyszła przed dom. Poszedłem w jej ślady i po chwili oboje siedzieliśmy już w aucie. Kobieta przekręciła kluczyk w stacyjce i zaraz ruszyliśmy. Oparłem głowę o szybę samochodu, oglądając krople spływające po szybie, ścigające się, która pierwsza spłynie.

- Jesteśmy – powiedziała a ja spojrzałem na wielki, jasny budynek. Chwyciłem za parasolkę i wysiadłem z samochodu odrazu podchodząc do mamy by nie zmokła. Kobieta trzymała się mojego przedramienia i tak doszliśmy do szklanych drzwi. Moje białe, przebrudnawe trampki sunęły po szpitalnej podłodze. Nie odważyłem się spojrzeć na recepcjonistkę.

- Dzień dobry, gdzie znajdę Kim Soyoon? – zapytała miło i zaraz uzyskaliśmy odpowiedź. Odrazu skierowaliśmy się do windy i wcisnąłem odpowiednie piętro. Mój żołądek wykręcał się w drugą stronę, co wcale nie było przyjemne. Winda dała znać, że dojechaliśmy na odpowiednie piętro. Oboje weszliśmy na cholernie długi korytarz, omijając pacjentów, przechadzających się po nim. Usiadłem obok mamy, dziewczyny pomimo iż cholernie się bałem. Od tamtego dnia, okropnie się wszyskiego bałem. Znów stałem się małym chłopcem w wielkim świecie.

- Jeongguk – spojrzałem na kobietę obok mnie, która uśmiechała się ciepło – Możesz wejść pierwszy, nie widziałeś jej kilka dni.

- Dziękuje – mruknąłem cicho. Nie było mnie na nic więcej stać, gdyż nie czułem się na siłach. Te kilka przepłakanych nocy, mocno podrażniły moje gardło.

- Chodź, pójdziemy się napić herbaty, co ty na to? – zapytała a ja skinąłem głową i oboje wstaliśmy. Razem z kobietą udałem się do pobliskiej kafejki. Wzięliśmy sobie herbaty i usiedliśmy przy wolnym stoliku.

- Jak się czujesz? – zapytała a ja wzruszyłem ramionami. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak się czuje. Jedyne co czuje to niekontrolowaną złość, smutek i ogromne poczucie winy, które zaczyna mnie powoli męczyć.

- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie – powiedziałem cicho – Bo sam nie wiem. Czuję się winny. To ja zwiniłem, gdybym tylko-

- Jeongguk, to nie jest niczyja wina, Okey? To był zwykły wypadek. Najwidoczniej tak musiało się stać – powiedziała biorąc w swoje dłonie te moje.

- To czemu, czuję jakbym zawinił? – zapytałem a ona westchnęła.

- Bo widziałeś wszystko, czujesz się winny bo nie byłeś w stanie jej zatrzymać – powiedziała – Przestań się obwiniać, bo to nie jest twoją wina. Dobrze o tym wiesz – dodała a ja skinąłem głową.

Spojrzałem na pustą, filiżankę byle by nie pokazywać swoich łez, które pojawiły się w moich oczach. Oboje wstaliśmy i pomimo moich sprzeciwów, kobieta za mnie zapłaciła. Wróciliśmy pod sale, a ojciec dziewczyny dał mi znać, iż mogę do niej wejść. Drżącą dłonią chwyciłem za klamkę i pchnąłem drzwi. Moje oczy zaszły łzami gdy zobaczyłem jej drobne ciało, przypięte do tych wszystkich rurek i urządzeń. Zamknąłem drzwi i podszedłem do jej łóżka, siadając na taborecie obok niego.

Ciemnowłosa była cała poobijana, miała mnóstwo ran, plastrów i bandaży. Im dłużej się na nią patrzyłem, tym bardziej chciało mi się płakać. Po moich policzkach spływały łzy, których nie byłem już w stanie zatrzymać.

- Przepraszam – wyszeptałem, ujmując jej drobną dłoń – Przepraszam, że powiedziałem Ci te wszystkie nie miłe słowa. Ż-że zachowałem się jak palant.

- Gdybym, mógł cofnąć czas...nie pocałowałbym nigdy, w życiu Joohyun. Bardzo cię przepraszam – nie ustawałem. Mógłbym nawet tak całymi dniami byle by, tylko mi wybaczyła. Przygotowałem się już na to, że tylko jak się obudzi, nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego.

- Jeongguk – spojrzałem na drzwi, w których stała moja matka. Obróciłem głowę w stronę śpiącej dziewczyny. Nie chciałem jej zostawać, ale to mogłoby się źle dla mnie skończyć. Z bolącym sercem puściłem dłoń dziewczyny, po czym opuściłem sale, ocierając mokre policzki. Oparłem się o ścianę i obserwowałem jak moja matka rozmawia jeszcze z rodzicielką dziewczyny.

Po chwili oboje skierowaliśmy się do windy by wyjść ze szpitala. Kobieta otworzyła pilotem auto do, którego po chwili oboje wsiedliśmy.

Obyś z tego wyszła Soyoon.

♡︎ ❥︎ ♡︎

Mam nadzieję, że druga część, również się przyjmie 💜

𝑱𝒖𝒔𝒕 𝑳𝒆𝒕 𝑴𝒆 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒀𝒐𝒖 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz