27

1K 52 14
                                    

Weszłam na teren szkoły i rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie widziałam Roseanne. Brunet podszedł do mnie z lekko zmartwionym wyrazem twarzy.

- Co się stało? – spytałam. Chan przystępował z nogi na nogę, przez co ja również zaczęłam się denerwować.

- Nie wiem, Roseanne nie odbiera. Ma wyłączony telefon, Taehyung nie wie co się z nią dzieje, ale też się martwi – powiedział szybko.

- Może jest chora? – powiedziałam chcąc uspokoić chłopaka. Chris odrazu zaprzeczył a do mnie podbiegł Taehyung.

- Powiedz, że widziałaś Roseanne – złapał mnie za ramiona ale zaprzeczyłam.

- Nie, nie widziałam jej – powiedziałam a chłopak zaczesał zdenerwowany włosy.

- Ale chłopaki, może jest chora czy coś? – powiedziałam a Taehyung prychnął pod nosem.

- Nie Soyoon. Rose na imprezie u Jimina gdy ciebie już nie było, dostała jakiś telefon. Później wyszła z imprezy i gdy chciałem ją dogonić, ona odjechała – powiedział a ja przełknęłam głośno ślinę.

- Dobra, może na razie nie panikujmy, a po lekcjach pójdziemy do jej domu, okej? Albo nie! Ja pójdę i wam powiem czy wszystko z nią w porządku, tak? – zaproponowałam na co przytaknęli i skierowaliśmy się pod sale. Ja próbowałam się jeszcze dodzwonić do Roseanne, ale miała wyłączony telefon. Dlatego też zestresowana weszłam do sali i usiadłam na swoim miejscu.

- Dzień dobry, dzisiaj jako, iż pierwsza klasa nie ma nauczyciela a jest druga lekcja, gdyż wy nie mieliście chemii, to będą mieli z nami lekcję. Czy wam to się podoba czy nie, a teraz przechodzimy do tematu zajęć, czyli zapiszcie sobie w zeszytach temat "Okres Goryeo" temat znajduje się na stronie 170 – odparł, a ja patrzyłam na pierwszoklasistów, którzy niepewnie siadali na wolnych miejscach albo na ziemi, na tyłach sali.

- A więc, królestwo Goryeo zostało zbudowane w 918 roku.. – i dalej już nie słuchałam. I tak w kierunku na, który idę mi się to nie przyda, więc zwyczajnie bawiłam się długopisem jak i swoimi końcówkami włosów. Gdy wreszcie raczył zadzwonić mój Zbawiciel, wstałam i ociężale schowałam rzeczy do plecaka. Przewiesiłam go przez ramię i wstałam. Obecnie miałam okienko, więc Weszłam do szatni i założyłam płaszcz. Zarzuciłam na szyję czarny szal i stanęłam przed dużymi szklanymi drzwiami.

- Idziesz do Rose? – Taehyung podbiegł do mnie łapiąc za nadgarstek. Przytaknęłam zakładając niechlujnie spadające włosy za ucho.

- Tak, o ile ktoś będzie w domu. Powiedz nauczycielom, że mogę trochę się spóźnić na czwartą lekcje, jeżeli to nie problem – powiedziałam, na co ten skinął głową chowając swoje dłonie do kieszeni bluzy, tym samym puszczając odrazu mój nadgarstek.

- Tylko, powiedz mi o wszystkim, Okey? – ponownie tego dnia przytaknęłam i wyszłam na rześkie, jeszcze poranne powietrze. Zbliżała się już dziesiąta, co znaczyło, iż ludzi jak i samochodów było znacznie mniej. Zimny podmuch wiatru, owiał moje ciało, które z czasem naprawdę, chciałoby znaleść się już w domu Roseanne. O ile tam będzie.

Szłam mokrym od deszczu, który padał jeszcze dziś rano, chodnikiem. Podmuch jesiennego wiatru, zdmuchiwał z drzew liście, powodując, iż te coraz bardziej stawały się, ogołocone. Moje włosy roztrzepywane były na wszystkie możliwe strony, co zaczęło mnie denerwować. Moje myśli, powróciły do tematu Jeongguka. Nie było go dziś w szkole, co trochę mnie zaniepokoiło. Napisałby do mnie, że dziś nie idzie do szkoły bo mu się nie chce bądź gdzieś jedzie. Nim się obejrzałam stałam już przed kamienicą. Weszłam do wnętrza budynku, lecz tam nadal było zimno. Szłam po stopniach, schodów z szybko bijącym sercem. Miałam naprawdę złe przeczucia, ale starałam się je zignorować dlatego też gdy stanęłam przed drzwiami do jej mieszkania, a w zasadzie mieszkania jej ojca bez żadnego ociągania zapukałam do drzwi.

Po chwili otworzył mi mężczyzna. Wyglądał jakby nie spał kilka nocy, mówiąc to mam na myśli jego trupio bladą cerę, i sińce pod oczami, które swoją drogą były przekrwione.

- Dzień dobry, chciałabym się zapytać czy jest Roseanne. Nie odbiera od nas telefonu od dwóch dni, jest on ciągle wyłączony. Nie wiem co się z nią dzieje a jestem jej najlepszą przyjaciółką i-

Zatrzymałam się widząc, że oczy mężczyzny lekko się świecą. On otarł twarz dłońmi po czym po prostu się rozpłakał. Nie wiedziałam co się dzieje. Zawsze był pogodnym mężczyzną, ale gdy wspomniałam teraz o Roseanne on po prostu się rozpłakał.

- Roseanne nie ma. Zniknęła. Zgłosiłem to na policję i na razie robią co w ich mocy – powiedział gdy się trochę uspokoił. Patrzyłam na niego z lekkim niedowierzaniem. Błagam niech on powie, że żartuję, niech ktoś zaraz powie mi, że nagle zza drzwi od ich sąsiadów wyskoczy ekipa z kamerami i powie, że koniec tej sceny. Gdy mężczyzna się do mnie nie odzywał, po moich policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy. Mój plecak spadł z mojego ramienia a ja wyciągnęłam telefon i wcisnęłam numer do blondynki.

- No odbierz no – wychlipiałam, ale gdy dziewczyna dalej nie odbierała po prostu się poddałam. Mężczyzna podszedł do mnie i przytulił.

- Niech pan powie, że to jakiś żart – wypłakałam, ale ten zaprzeczył. Weszliśmy do środka a ten zrobił mi melisse. Gdy trochę się uspokoiłam, podziękowałam za herbatę i zakładając płaszcz, odezwałam się;

- Niech pan informuje mnie na bieżąco, dobrze? – pan Park przytaknął po czym jedyne co zrobił to pogłaskał mnie po głowie.

- Nie martw się Soyoon. Policja ją znajdzie i wróci cała do domu. Musisz być dobrej myśli – powiedział na co przytaknęłam po czym opuściłam mieszkanie, jak i całą kamienice. Wyciągnęłam telefon i wcisnęłam numer do Taehyung'a.

- Boże i, co z nią? Dobrze się czuje? – zaczął zasypywać mnie pytaniami, a ja czułam, że coraz bardziej chce mi się płakać.

- Taehyung. – powiedziałam twardo a chłopak słysząc mój cichy szloch zamilknął.

- Nie wiem jak się czuje. Nie wiem czy wszystko z nią dobrze i co czuje – odparłam a po moich policzkach spływała kolejne, łzy.

- Co? Dlaczego? – spytał.

- Bo jej nie ma. Zniknęła. Szuka jej policja a nawet cały Seoul. Jutro będzie informacja w wiadomościach. Taehyung. Boję się o nią – wyszlochałam mu do telefonu, lecz po drugiej stronie była już kompletna cisza. Milczał.

- Taehyung? Taehyung odezwij się proszę – błagałam lecz ten dalej milczał. Słyszałam, że jego oddech jest nierównomierny a z ust wydobywa się szloch.

- Soyoon.. – powiedział cicho.

- Będzie dobrze okej? T-tylko musimy odpocząć. Pójdź powiadomić Christophera a ja.. ja wracam do domu – odparłam cicho po czym, się rozłączyłam. Schowałam telefon do kieszeni i poszłam w kierunku domu Jeongguka. Zapukałam w drzwi i czekałam dłuższą chwilę. Po chwili drzwi się otworzyły a ja ujżałam Jeongguka. Jego warga była rozcięta a na miejscu gdzie miał bliznę, była rana tak samo jak na jego brwi.

- O-o matko – zakryłam usta dłonią.

- Shh, już cichutko. To nic takiego. Słyszałem od Taehyung'a co się stało – powiedział cicho przyciągając mnie do mocnego uścisku. Zamknął drzwi i oboje poszliśmy do salonu. Było tam cholernie ciepło, przez co zadrżałam. Chłopak usiadł za mną na kanapie, a bardziej się na niej położył kładąc mnie, na swojej klatce piersiowej. Sofa była naprawdę obszerna co dawało mi komfort, że nie spadnę na panele. Brunet przykrył nas kocem i oplótł swoimi rękami.

- Już spokojnie. Rose to twarda baba znajdzie się – powiedział gładząc moje włosy. Przy nim trochę się rozluźniłam, choć na sekundę zapominając o żalu do siebie, że poszłam szybko z tej imprezy. Z moich ust wydobył się cichy szloch. Gorzkie łzy moczyły bluzę maturzysty ale wcale mu to nie przeszkadzało

- Wiem o tym, ale-boję się o nią-

- No już, już cichutko, Shh – Jungkook nucił spokojnął melodię poprawiając się na kanapie, byśmy oboje byli na wpół leżąco. Kołysał nami powoli a ja zamilkłam.

Było mu ciężko, chodź tego nie ukazywał. Rose pomagała mu cały czas ale on nie wiedział, że ta ma problemy. Roseanne pomagała nam wszystkim ale nie mówiła, że coś jest z nią nie tak, że sama ma problemy. Wszystko ukrywała pod maską. Maską którą mamy wszyscy, tyle, że ona używała jej cały czas..

𝑱𝒖𝒔𝒕 𝑳𝒆𝒕 𝑴𝒆 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒀𝒐𝒖 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz