12

1K 44 17
                                    

Słońce, padało przez duże okna granatowowłosego tworząc ich odbitkę na ziemi. Czarne duże kanapy komponowały się z jasnymi meblami i panelami na ziemi.

- Dzień dobry! – niska kobieta przywitała mnie, w progu pokoju. Rodzice Junga zaprosili mnie dzisiaj na obiad, co prawda nie chciałam tam iść, ale jednak nie chciałam być nie miła.

- Chodź do pokoju, odłożymy tam rzeczy – powiedział biorąc mój płaszcz. Weszliśmy po schodach i za chwilę znaleźliśmy się w pokoju. Odłożyłam torebkę na łóżko tak samo jak i płaszcz poprawiając swoją czarną sukienkę, która związana była czarnym paskiem. Po chwili zasiedliśmy przy dużym stole, a kobieta nałożyła na talerze jedzenie.

- Gdzie pracują, Twoi rodzice? – wysoki mężczyzna zabrał głos.

- Mama jest pielęgniarką a tato pracuje w biurze – odpowiedziałam lekko skrępowana.

- Rozumiem, a mają skończone studia? – zasypywał mnie pytaniami, jak strzały z karabinu maszynowego.

- Mama tak, ale tato nie. Przerwał w połowie gdy jego ojciec miał wypadek – odparłam.

- Gdybym ja nie miała skończonych studiów, to bym spaliła się ze wstydu – kobieta zaśmiała się tak samo jak mężczyzna. Patrzyłam na nich lekko zdezorientowana, a Wooyoung zdawał się tym nie przejmować.

- Przepraszam, na chwilkę. Muszę napisać do mamy, że trochę się spóźnię – powiedziałam wstając ze swojego miejsca. Szybko pognałam na górę do pokoju chłopaka. Chwyciłam za swój telefon i wcisnęłam numer do Roseanne.

- To jest kompletna porażka – szepnełam, a ta się zaśmiała.

- Ostrzegałam cię – dalej się śmiała.

- Przestań się śmiać, oni pytają o- – moją uwagę przykuła lekko odsunięta szuflada od biurka. Podeszłam do niej przełykając głośno ślinę. W szufladzie oprócz, istnego armagedonu leżał telefon, dość nowy.

- Rose, on ma dwa telefony – przełknęłam głośno ślinę.

- Może, ma zapasowy? – spytała.

- Nie, to nie wygląda na zapasowy. O cholera on tu idzie – rozłączyłam się zamykając szybko szufladę i udając, że dalej pisze z mamą.

- Zniknęłaś tak nagle, wszystko w porządku? Źle się czujesz? Ręcę ci się strasznie trzęsą może chcesz-

- Nie, nie! Jest dobrze – zapewniłam nagle chowając telefon do torebki – Tutaj jest łazienka, tak? – wskazałam na białe drzwi na co przytaknął. Wzięłam torebkę i stanęłam w przejściu.

- Możesz nałożyć mi kimbap, ja zaraz przyjdę – cmoknełam go w policzek, lecz ten postanowił przenieść pocałunek na usta. Chłopak wyszedł z pokoju a ja zajrzałam czy aby na pewno, wszedł do jadalni. Wyciągnęłam telefon i go odblokowałam. Nie miał hasła co było trochę dziwne. Weszłam w wiadomości, przełykając głośno ślinę widząc imię dziewczyny, kliknęłam na nią odrazu zakrywając sobie usta dłonią. Patrzyłam się tępo w te wszystkie obrzydliwe i brudne wiadomości. Skasowałam okienko chowając telefon.

Na dworze było już ciemno, przez co blask księżyca odbijał się od szklanego stolika umieszczonego, na czarnym dywanie w salonie.

Atmosfera między rodziną była, luźna a ja siedziałam jak kołek. Chciałam się  jak najszybciej z tamtąd zerwać. Czułam obrzydzenie do Wooyounga, ale przecież nie mogłam powiedzieć, że z nami koniec bo wyszło by, że grzebałam w jego rzeczach.

- Jest już późno i będę się zbierać, dziękuję za miło spędzony czas – wstałam zasuwają swoje krzesło.

- To chociaż cię odwiozę – ciemnoooki również wstał.

- Nie, nie trzeba. Dam sobie radę – zapewniłam kierując się na górę, do pokoju chłopaka. Założyłam płaszcz i za chwilę, zeszłam po schodach, ówcześnie biorąc swoją torebkę. Założyłam buty i żegnając się z chłopakiem wyszłam z domu. Odrazu po oddaleniu się od posiadłości, moje nerwy puściły a po rumianych policzkach spływały łzy. Poczułam się jakby ktoś kopnął mnie w brzuch i już nie potrafiłabym się podnieść.

Moje kroki były nieprzemyślane i chwiejne, przez szloch słyszałam mało co i nie patrzyłam się na drogę. Stanęłam na pasach ale zaraz zostałam pociągnięta przez kogoś w stronę chodnika, by nic mi się nie stało. Przed moimi oczami przejechało już dobrze, znane mi auto. Czarne bmw z przyciemnianymi szybami. Jechało tak samo szybko jak wtedy.

- Chce pani zginąć? – spojrzałam na starszego mężczyznę, idącego po pasach. Weszłam na nie kierując się na drugą stronę miasta chodnika. Nie płakałam już, wszystko jest mi jedno. Dotarłam wkońcu do domu i otworzyłam drzwi, używając kluczy. Spojrzałam w stronę domu, Jeongguka. Wszędzie było ciemno i jedyne światło jakie się paliło to w jego pokoju. Pewnie grał, znając go.

Weszłam do środka zamykając drzwi. Zdjęłam kozaki, tak samo jak płaszcz. Odpiełam ozdobną spinkę, zamieszczoną z tyłu moich włosów, rzucając ją na małą, komode przy lustrze. Odwiązałam pasek od sukienki przez co ta rozeszła się na boki odsłaniając moją klatkę piersiową, okrytą przez materiał czarnej bielizny. Czarna tkanina zsunęła się z moich ramion opadając z szelestem na ciemne panele. Wrzuciłam sukienkę do kosza na pranie i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

Blizna po operacji, rzucała się w oczy lecz to dodawało swojego uroku, bynajmniej dla mojej matki. Każdy mankament na moim ciele, powodował iż stałam się bardziej realna. Pomimo, że wcale tego nie odczuwam. Weszłam po schodach i odrazu skierowałam się do swojego pokoju. Założyłam pierwszą lepszą, luźną koszulkę i czarne leginsy. Chwyciłam za mokrą chusteczkę i zmyłam cały makijaż, oraz rozmazany i zaschnięty na policzkach, czarny tusz. W lustrze odbijało się moje okno a co z tym idzie, widziałam co chłopak robi. Stał na środku pokoju. Bez koszulki.

Zachłysnełam sie powietrzem, widząc jego naprawdę dobrze zbudowaną klatkę. Spojrzałam ostatni raz na okno i za chwilę podeszłam do niego zasłaniając zasłony.

Od: Wooyoung

Przepraszam, za te głupie pytania ze strony rodziców.

Do: Wooyoung

Masz mi może coś do powiedzenia? |

Nic się nie stało :*

dostarczone

𝑱𝒖𝒔𝒕 𝑳𝒆𝒕 𝑴𝒆 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒀𝒐𝒖 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz