41

836 40 13
                                    

(!)

Brunet oderwał się ode mnie i pchnął mnie na łóżko zawisając nade mną. Przejechał paliczkami po moim policzku po czym chwycił za mój kark  lekko unosząc moją głowę, by wziąć w swoje usta te moje. Całował mnie delikatnie jakby bał się, że jestem z porcelany. Ale trzymał mnie, bojąc się, że ucieknę. Ale takiego zamiaru wcale nie mam. Nie po to czekałam prawie miesiąc by teraz uciec jak ostatni tchórz. Usłyszeliśmy przekręcanie klucza w drzwiach i nawet nie zdążyliśmy się podnieść a do pokoju wszedł Jimin z kijem baseballowym.

- Na co ci kij? – Jeongguk szybko usiadł obok mnie.

- Żeby, w każdej chwili któremuś z was wpierdolić, siedzicie tutaj godzinę i nawet nie napisaliście sms'a, że się zabiliście albo, że się pogodziliście. A tutaj proszę, ja chce zostać chrzestnym waszego dziecka – uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.

- Nosz kurna – mruknęłam zawiedziona. Chciałam poczuć jego bliskość ale ten idiota potocznie zwany Park Jimin musiał wszystko zjebać.

- Też nie jestem zadowolony, że nam przerwał – westchnął i wstał kierując się do wejścia. Zatrzymał się jakby się nad czymś zastanawiał. Zmarszczyłam brwi gdy ten odwrócił się w moim kierunku i złapał za mój nadgarstek. Gwałtownie pociągnął mnie w stronę schodów. Nie zważając na swoją prędkość. Z ledwością nadążałam, o mało nie zabiłam się na schodach. Brunet wyciągnął mnie na zimny dwór kierując się w już dobrze znaną mi stronę. Samoistnie uśmiechnęłam się, gdy po długim czasie zdołałam odgadnąć co ma na myśli ciągnąć mnie w stronę domu.

– Jeongguk nie wzięłam katany – odparłam.

- I? Coś się stanie? Została u Jimin a jak ktoś by ją nawet zabrał, kupiłbym Ci nową – odwrócił głowę delikatnie w moją stronę uśmiechając się szeroko. Zwolnił trochę tempa pozwalając mi na złapanie oddechu, lecz z tym było ciężko.

- Prawie umarłam! – uderzyłam go w ramię, dalej łapczywie sięgając po powietrze, którego brakowało w moich płucach. Ciszę, którą zagłuszał cichy wiatr, chrupanie pod naszymi nogami śniegu i nasze oddech zakłócił dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam po niego wciskając zieloną słuchawkę.

- Soyoon? Gdzie jesteś? Nie mogę cię znaleść – odparł – Nie wiem ile się leje wody do wiadra.

- Na co ci wiadro z wodą? – spytał.

- Obleję Namjoon'a – zaśmiał się.

- Oh, ja się trochę gorzej poczułam i musiałam wrócić do domu – powiedziałam drapiąc się po karku.

- A Jeongguk cię odprowadza – zaśmiał się – Nie zapominaj, że moja mama ma obsesję na punkcie swoich petunii i kazała ojcowi zamontować mnóstwo kamer, ale wracając do tematu Bawcie się dobrze! – rozłączył się. Odsunęłam telefon od ucha i schowałam go do kieszeni spodni. Brunet wyciągnął w moim kierunku dłoń za, którą od razu złapałam i na nowo zaczął ciągnąć mnie w stronę osiedla.

Brunet puścił moją dłoń i próbował wycelować kluczem w zamek, co szło mozolnie. Gdy w końcu otworzył drzwi przepuścił mnie i wyciągnął klucz z zewnętrzego zamka. Zamknął nas od środka i spojrzał w moją stronę, podszedł w moją stronę i od razu przylgnął swoimi ustami do tych moich. Usadził mnie na komodzie nie odrywając się ode mnie. Jeongguk, podniósł mnie pod udami a ja od razu pozwoliłam sobie na owinięcie nóg wokół jego bioder.

- A Twoi rodzice? – spytałam odrywając się by nabrać oddechu.

- Nie ma ich, są gdzieś w górach – odparł otwierając drzwi do pokoju tym samym po chwili zamykając je nogą.

𝑱𝒖𝒔𝒕 𝑳𝒆𝒕 𝑴𝒆 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒀𝒐𝒖 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz