14

1K 45 38
                                    

Jeongguk stanął przed drzwiami Taehyung'a. Pragnął z nim wyjaśnić wszystko i przeprosić. Strach obleciał go na samą myśl, że musi nacisnąć dzwonek. Ostatecznie duża dłoń spotkała się z włącznikiem a po domu rozległ się dzwonek.

Taehyung lekko znużony, przez wieczorną drzemkę podszedł do drzwi, czochrając dłonią swoje odstające w każdą stronę, sprane już niebieskie kosmyki włosów. Otworzył drzwi i przełknął ślinę. Uniósł brew ku górze widząc za drewnianą ciemną powłoką Jeona. Chciał zamknąć drzwi lecz ten sprytniejszy, podstawił między drzwiami a futryną stopę.

- Taehyung, chciałbym pogadać. Teraz – przełknął głośno ślinę, spotykając się z ostrym spojrzeniem Kima. Ten niechętnie odsunął się by wpuścić chłopaka. Brunecik skierował się do salonu siadając niepewnie na narożniku.

Kim usiadł na drugim końcu kanapy na co Jeon jedynie prychnął. Siedzieli w ciszy, bo żaden nie miał odwagi się odezwać.

- Wiem, że bardzo się na mnie zawiodłeś i że dałem klapę. Wiem, że jestem najgorszym przyjacielem na świecie i nie nadaje się na ten tytuł. Zdaje sobie z tego doskonale sprawę ale musisz wiedzieć, że nie wziąłem tego świństwa. Wcisnęli we mnie na chama skręty ale odrazu po odpaleniu go, zgasiłem go. Nie chciałem i nie chce złamać obietnicy. Przepraszam – powiedział.

- Myślisz, że Ci uwierzę? – zaśmiał się kpiąco, obserwując poczynania bruneta, któremu z nerwów zadrżała warga – Skąd mam wiedzieć, że nie brałeś? Jaką mam pewność? Na cholere tutaj przychodziłeś, co?

- Masz rację wygłupiłem się tylko, próbując ci powiedzieć prawdę, którą wyśmiałeś. Wolisz kłamstwa tak? Żebyś uwierzył mam Ci powiedzieć, że biorę? – zagrzmiał przez co Taehyung lekko otworzył usta. W jego gardle nagle zrobiło się sucho, a prawda uderzyła w niego jak mocny podmóch wiatru.

- Po prostu, nie mam pewności. Chciałbym Ci zaufać ale nie potrafię – powiedział schodząc z tonu. Oblizał nerwowo usta, chcąc uzyskać jakikolwiek odzew ze strony chłopaka. Lecz ten tylko siedział bawiąc się swoimi palcami. On myślał jakim to jest kretynem, przychodząc tutaj i próbując go przeprosić.

- Rozumiem – powiedział cicho.

- Wybacz jeżeli cię tym uraziłem – przeczesał dłonią swoje włosy. Oboje skupili uwagę na wbiegającym do salonu brązowo, Carmelowym piesku imieniem Yeontan. Wskoczył na kanapę obok swojego właściciela, dysząc z wystawionym języczkiem. Patrzył, rozkosznym wzrokiem raz po raz to na Kima bądź Jeona.

- Nie, nie uraziłeś. Mogłem się tego spodziewać. Przecież ćpun na zawsze pozostanie ćpunem, czyż cię? Szkoda tylko, że nigdy nim nie byłem – jego oczy zaświeciły się, pod wpływem wiszącej u góry lampy.

Taehyung zaniemówił. Nigdy w życiu nawet nie przeszło mu przez myśl, że Jungkook jest narkomanem, na miłość boską. Dobrze o tym wiedział, co Hyunmin z nim robił, że go zmuszał do brania dopalaczy.

- Bałem się zasnąć, bo zaraz zaczynałem się obawiać czy nie dosypał mi niczego w szkole pod moją nieuwagę. Nie chciałem do niego wracać, naprawdę nie chciałem. Wszystko zjebałem. Moje życie jest zjebane a wielkim problemem wszystkich jestem ja – zapłakał żałośnie. Czuł się jak skończony śmieć. Nie potrzebny.

- Jeongguk. Nigdy w życiu tak nie pomyślałem. Od zawsze byłeś dla mnie jak brat i nie wiem jak mogłeś tak pomyśleć. Pomagałeś mi we wszystkich złych chwilach a ja tak cię potraktowałem. To ze mnie jest najgorszy przyjaciel. Nie wierzę ci pomimo iż tak bardzo chcę. Mam dowód, że mówisz prawdę a wiesz jaki? Przyszedłeś tutaj. Cholera jasna przyszedłeś tutaj bo chciałeś mnie przeprosić. Więc jaki jest ze mnie przyjaciel, hm? Większość mogłaby sobie tylko pomarzyć o tak wspaniałej osobie jak ty. A mnie kopnął ten zaszczyt i mam tak wspaniałego przyjaciela. Wybaczam Ci. Ale ty wybacz mi, za bycie najgorszym przyjacielem na świecie. Przepraszam – po rumianych policzkach spływały łzy, tak samo jak po tych Jeongguka.

Brunet wstał stając przed niebieskowłosym. Ten uniósł wzrok również wstając. Oboje wpadli w swoje objęcia, nie chcąc się puścić. Była to dla nich jedyna taka chwila gdzie mogli paść sobie w ramiona nie przejmując się niczym.

- Wybaczam Ci, Taehyungiem. Wybaczam – wyszeptał w jego ramię, w którym był schowany. Oboje płakali sobie w ramiona przepraszając co chwilę. Pomimo iż z osoby trzeciej wyglądałoby to dość obrzydliwie, dla nich jest to najpiękniesza chwila.

Oboje oderwał się od siebie wycierając mokre policzki, cicho się śmiejąc.

- No wkońcu ile można było, czekać – zza ściany wyszedł Yoongi, który po chwili opadł na kanapę chwytając za pilota i włączył sobie jakąś dramę.

- Jakim cudem, wlazłeś mi do domu? – Taehyung założył ręcę na biodra, podczas gdy brązowo włosy odłożył pilota wstając i stając nad Yeontan'em w swojej "ciążowej" pozie.

- Drzwiami a czym innym, kominem jak ten staruch? Jak ten ulaniec się w ogóle tam mieści?

Mam nadzieję, że się podobało i ogółem to płakałam pisząc to, szczególnie do Someone like you

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam nadzieję, że się podobało i ogółem to płakałam pisząc to, szczególnie do Someone like you. I wybaczcie za Pregnant pozę Yoongiego pod koniec ʕ •́؈•̀ ₎

𝑱𝒖𝒔𝒕 𝑳𝒆𝒕 𝑴𝒆 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒀𝒐𝒖 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz