4

1.1K 50 13
                                    

Soyoon pov.

Uchyliłam powoli powieki, ale odrazu je zamknęłam przez rażące mnie światło. Gdy w miarę się przyzwyczaiłam zobaczyłam biały sufit i irytujące pikanie, jednej z jakiś maszyn. Bolało mnie całe ciało, a na dodatek to cholerstwo doprowadzało mnie do migreny.

- Soyoon – obok mnie siedział Taehyung. Wyglądał jakby nie spał dobre pięć dni.

- Co się dzieje, gdzie ja jestem – zestresowałam się widząc, wenflon podpięty do mojej dłoni oraz mnóstwo, innych rzeczy przymocowanych do mojego ciała.

- Hej, hej, spokojnie. Nic się nie dzieje. Jesteś w szpitalu – odparł a ja westchnęłam cicho.

- Okropnie wyglądam? – zapytałam a ten uważnie mi się przyglądał.

- Nie, wyglądasz koszmarnie – zaśmiał się a ja tylko się uśmiechnęłam lecz nie na długo.

- Gdzie jest Jeongguk? Nic mu nie jest? – spytałam a ten spuścił głowę.

- Co się stało, z Jeonggukiem? – zapytała przestraszona i chciałam się podnieść ale ból mi na to nie pozwolił.

- Z Jeonggukiem wszystko, w porządku ale kompletnie mu odbija – parsknął kpiącym śmiechem przez co zmarszczyłam brwi.

- Jak mu obija? – nie zrozumiałam a ten podrapał się nerwowo po policzku.

- Nie ważne. Ale na obecną chwilę nie może przyjść – powiedział, powtarzając swój ruch. Skinęłam jedynie głową a do sali weszła moja mama upuszczając, swoją torebkę. Szybko do mnie podeszła i stanęła przy mnie.

- Skarbie, tak się bałam o ciebie – zapłakała i mocno mnie przytuliła przez co syknęłam z bólu. Odrazu się oderwała a niebiesko włosy ustąpił jej miejsca.

- Gdzie tato? – zapytałam z lekką chrypką a ona jedynie na mnie spojrzała ale się nie odezwała.

- Tato jest w domu, musiał zostać z Joonse – zapewniła na co przytaknęłam i już po chwili zostałam w sali sama z lekarzem, który wykonał potrzebne badania. Zadał mi podstawowe pytania typu czy pamiętam jak mam na imię i ile mam lat.

- Czy mogę wiedzieć mniej więcej, jakie mam urazy? – spytałam a ten westchnął.

- Dobrze ale ostrzegam nie wygląda to za dobrze. Oprócz licznych siniaków i zadrapań, ma pani złamane dwa żebra oraz pękniętą kość udową. Żebra zostały zoperowane, ale kość udową, niestety nie – powiedział a ja skinęłam głową.

- A ile to mniej więcej będzie się, goiło? – zapytałam niepewnie przełykając głośno ślinę.

- Ciężko stwierdzić, ale szacując wyjdzie około miesiąc, bodajże dwa. Zależy od pani – powiedział.

- W jakim sensie zależy ode mnie? – spytałam z lekkim wyrzutem.

- Od pani aktywności fizycznej – powiedział – Im więcej się pani rusza, tym bardziej podrażnia pani swoje kości – dodał. Im dłużej przebywał w tym pomieszczeniu, tym bardziej mnie denerwował. Po chwili wyszedł zostawiając mnie samą. Otarłam swoją dłonią mokry policzek, po którym spłynęła łza, z nieznanego mi samej powodu. Rozglądnęłam się po pokoju. Wszędzie było białe, ale myślałam, że rozniose tą maszynę, która pikała mi nad uchem.

- Eomma! – powiedziałam do mamy a ona do mnie podeszła, głaskając mnie po policzku.

- Czemu płaczesz? Co się stało? – zapytał a ja wzruszyłam ramionami ciągle ocierając swoje łzy.

- Nie wiem, wystraszyłam się gdy lekarz powiedział co mi jest – zapłakałam a ona złapała moją dłoń w te swoje.

- Kochanie, wyzdrowiejesz. To są tylko złamania, nic więcej – westchnęła.

- Ale będę miała mnóstwo blizn na twarzy jak i na ciele – wyjąkałam a kobieta jedynie westchnęła załamana.

- Te malutkie, zadrapania ni zostawią blizny. A głębsze rany miałaś w niewidocznych miejscach, wiesz? – zapewniła.

- Czyli gdzie? – zapytałam.

- Nie ważne, ale nie przejmuj się tym, Okey? – spytała a ja skinęłam głową ocierając ostatni raz mokre policzki. Kobieta przesiedziała ze mną kolejne kilka godzin. Rozmawiałam z Joonse i tatą przez kamerkę i mama opowiadała co się działo gdy spałam. Lecz ja nadal czekam. Nadal czekam na Jeona, który powinien przy mnie być.

- Ale Jeongguk był u ciebie codziennie po parę godzin. Dużo płakał, przepraszał a co najgorsze obwinia o wszystko siebie – westchnęła a ja otworzyłam szerzej oczy.

- Czemu? – zapytałam a ona wzruszyła ramionami.

- Zadzwonić po niego? – zapytała ale za chwilę drzwi otworzyły się z impetem a w nich stanął brunet.

- Zostawie was samych – uśmiechnęła się i wyszła a zaraz do mnie podszedł chłopak i usiadł na taborecie. Mama zamknęła drzwi, pozostawiając okropną ciszę. Chłopak przyglądał się mojej dłoni i po chwili po prostu się rozpłakał, z niewiadomego mi powodu.

- Dlaczego płaczesz? – spytałam łagodnie ale nie uniósł na mnie wzroku. Chwyciłam powoli swoją dłonią jego podbródek bym mogła widzieć swobodnie, jego twarz. Miał czerwone oczy, mokre policzki i opuchnięte usta.

- Przepraszam – ułożył swoją dłoń na  tej mojej, leżącej na jego policzku.

- Spokojnie, Ggukie. Nic się nie stało, to nie twoją wina, okey? – zapewniłam a ten przytaknął, ocierając dłonią pokrytą tuszem swój policzek. Chłopak przytulił mnie delikatnie co oddałam. Wplotłam dłonie w jego włosy uważając na wenflon, podpięty do mojej prawej dłoni.

Tęskinał za nim. Pomimo iż coś co do niego czułam zniknęło..

𝑱𝒖𝒔𝒕 𝑳𝒆𝒕 𝑴𝒆 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒀𝒐𝒖 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz