7

1.2K 52 27
                                    

Wakacje, minęły jak z bicza strzelił, czyli nawet nie wiem kiedy. Nie potrzebowałam już kuli a szwy z moich żeber zostały zdjęte, czego nie wspominam za dobrze. Bo piekielnie bolało. Na dworze robiło się już zimno, co przyprawiało mnie o słaby nastrój nawet jeżeli świeciło słońce. Nałożyłam na siebie czarne jeansy i jakiś biały, miękki sweter. Włosy związałam w wysokiego kucyka i zeszłam na dół.

- Ja będę się już zbierać - westchnęłam od niechcenia i wzięłam swoją torebke po czym zakładając płaszcz, założyłam na swoje nogi buty i wyszłam z domu. Włączyłam swoją ulubioną playlistę i włożyłam do uszu słuchawki. Szłam mokrym od deszczu chodnikiem, czując jak na moje ciało spadają pojedyńcze krople cieszy spadającej, z ciemnego, od chmur nieba. Stanęłam przed czarną bramą, wpuszczającą na teren naszego liceum. To jest już mój ostatni rok, w tej szkole i zrobię wszystko, by był on lepszy od poprzedniego. Nie chcę się załamywać ani robić innych niepotrzebnych rzeczy. Chcę w tym roku szkolnym być po prostu szczęśliwa, o ile będzie mi to dane.

Przekroczyłam próg, szkoły i odrazu skierowałam się do bramy. Samo patrzenie się na tych wszystkich nauczycieli i nowych pierwszoklasistów doprowadza mnie do mdłości. Odwiesiłam płaszcz i usiadłam w koncie, gdzie nie byłoby mnie widać. Na drugim końcu, ogromnego pomieszczenia usłyszałam już dobrze znajomy mi głos. Wstałam i chciałam podejść do bruneta, ale się zatrzymałam. Wyglądał zupełnie inaczej, niż ostatnim razem jak go widziałam.

Miał czarne włosy z niebieskimi końcówkami (Black Swan), był bardziej wyrzeźbiony i był ubrany cały na czarno. Czarny golf, jeansy buty, jego uszy ozdabiały kolczyki a palce pierścienie.

- Jeongguk - odezwałam się ale ten na mnie spojrzał. Zmierzył mnie od góry do dołu i prychnął kpiąco po czym, odszedł. Poczułam jak coś ukuło mnie w sam środek serca. Stałam tam w bezruchu, gdyż czułam, że to co zobaczyłam kompletnie mnie sparaliżowało. Usiadłam na pobliskiej ławce i schowałam twarz w dłoniach. A ten rok miał zacząć się znakomicie, lecz nie wyszło. Tak długo wyczekiwane spotkanie z Jungkook'iem skończyło się tragedią.

- Soyoon! - Rose podbiegła do mnie i mocno przytuliła przez co się zaśmiałam. Naprawdę, ta dziewczyna potrafi poprawić humor, nawet zwykłym uśmiechem, albo chociażby drobnym gestem.

- Wszystko w porządku? Jak noga? - brunet kucnął przy mnie uśmiechając się łagodnie.

- Jest Okey, tylko blizna trochę piecze - skrzywiłam, się czując pieczenie w nie do końca zagojonej ranie.

- Kiedy Jungkook, stał się taki, znaczy wiesz. Wygląda teraz jak taki bad boy albo F boy, wiesz o co chodzi, nie? - zaśmiałam się, potakując. Dziewczyna naprawdę śmiesznie wyglądała, gdy wysilała się mi to w jak najbardziej zrozumiały sposób wytłumaczyć.

- Rozumiem, ale muszę cię niestety zmartwić, bo mam go gdzieś - dziewczyna otworzyła szerzej oczy a ja uniósłam brew ku górze.

- Co? Czemu? - zapytała a ja parsknęłam śmiechem.

- Bo tak, nie odzywamy się do siebie od kilku miesięcy, a wysyłamy do siebie jedynie, jakieś marne wiadomości typu "jak ci minął dzień" - wzruszyłam ramionami a ona przytaknęła.

- A Jimin, on coś wie? - brunet usiadł obok mnie aja westchnęłam.

- Wie, ale nie chce mi powiedzieć, mówiąc mi, że to nie on powinien mi to mówić - mruknęłam i wstałam, słysząc dzwonek. Wyszłam z szatni i skierowałam się do klasy od matematyki. Wszyscy pozajmowali swoje miejsca, ale jedyne wolne było obok Jeongguka. Usiadłam niepewnie na krześle spoglądając kątem oka na mężczyznę, który jak gdyby nigdy nic grzebał coś w swoim telefonie.

𝑱𝒖𝒔𝒕 𝑳𝒆𝒕 𝑴𝒆 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒀𝒐𝒖 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz