11

1K 45 13
                                    

Słońce ogrzewało przyjemnie moją twarz, pomimo iż na dworze było naprawdę mało stopni. Przekroczyłam próg szkoły a zaraz moim ciałem ogarnął strach. Pomimo iż, wcale nic mi się takiego nie stało, to na samą myśl iż spotkam Wooyonuga, moje ręce się trzęsą.

- Hey! – podskoczyłam w miejscu, widząc obok siebie blondynkę.

- Matko, nie strasz mnie – odetchnęłam, przykładając swoją dłoń do szybko bijącego serca.

- Co ty taka zestresowana albo wystraszona, nie wiem ale, co się stało? – spytała ale zaprzeczyłam, uśmiechając się nikle. W tłumie ludzi mignęła mi ciemną czupryna Jung'a. Odrazu złapałam za nadgarstek Roseanne, ciągnąc ją w stronę małego korytarza, oświetlanego przez jedynie jedną lampę.

- Co się stało? To bolało – szturchnęła mnie w ramię.

- Przepraszam, ale jestem skłócona z Wooyoungiem – powiedziałam.

- Aha, czyli co? Ciche dni? – spytała na co przytaknęłam.

- Tak, ale to ja je daje – parsknęłam śmiechem. Szkoda, że on nawet o tym nie wie.

- Przyjaźnisz się z Jeonggukiem? – spytałam a ona podrapała się nerwowo po policzku. Oparłam, się o ścianę, na której widniały braki farby, które leżały odłamkami na ziemi.

- Eh, tak od trzeciej gimnazjum. Ale nie chciałam Ci tego mówić bo, no wiesz byłoby trochę głupio. Ale to nie jest taka przyjaźń jak ty się z nim przyjaźnisz. Czasem rozmawialiśmy na przerwach, ale to głównie przez Jimin'a – zapewniła mnie.

- A Jimin to dla ciebie..

- Kuzyn – uśmiechnęła się.

- I czemu nie powiedziałaś mi tego wcześniej? Przecież nie byłabym zła – zaśmiałam się cicho. Dziewczyna jedynie uśmiechnęła się, a zaraz zadzwonił dzwonek zapraszając, do klas. Usiadłam w swojej ławce, a zaraz obok mnie Jeongguk.

- Jak się czujesz? – spytał.

- Bywało lepiej, ale nie narzekam – uśmiechnęłam się blado. Nie wyglądałam dzisiaj najlepiej. Miałam duże wory pod oczami, popękane usta a moje skóra była nienaturalnie blada.

- Ale, coś cię boli czy jak? – spytał lecz odrazu zaprzeczyłam. Wszystko było w porządku, tylko długo się uczyłam i potrzebowałam natychmiastowego snu, dlatego też oparłam się o jego ramię przymykając swoje powieki, dźwięki w klasie stawały się mniej słyszalne a mi na jego ramieniu zrobiło się przyjemnie. Mogłabym zostać, tak już do końca dnia.

- Soyoon, wstawaj – chłopak pogłaskał mnie po włosach.

- Nie – mruknęłam – Muszę odespać, przez pieprzoną biologię, te układy nerwowe i mózgowia śnią mi się po nocach – mruknęłam, cicho.

- Zaraz, przerwa – westchnął a ja podniosłam głowę z jego ramienia. Spakowałam książki i zaraz zadzwonił dzwonek. Chłopak wstał a ja za nim i zmęczonym krokiem wyszłam z klasy. Moje nogi się plątały, i w ostatniej chwili, ciemnowłosy złapał mnie w talii bym nie upadła.

- Chodź, odwiozę cię do domu, bo nie wyglądasz najlepiej – powiedział ciągnąc mnie do szatni. Chwycił nasze płaszcze i zawołał szybko jakiegoś chłopaka z naszej klasy.

- Powiedz nauczycielom, że Soyoon zasłabła czy coś i odwożę ją do domu – powiedział na co czarnowłosy przytaknął idąc w kierunku, gabinetu naszego wychowawcy. Chłopak kazał mi wsiąść do auta co też zrobiłam. Oparłam głowę o szybę, lecz nie na długo gdyż zaraz ręką brązowookiego znalazła się przed moim kolanem, lekko o nie pocierając.

Chwyciłam za dłoń chłopaka złączając nasze palce. Wszystko wydawało się być, wyjęte z moich najpiękniejszych snów. Niebo, okryte było szarym, bądź ciemniejszym puchem z którego, skapywały pojedyńccze krople. Całe słońce zostało zasłonięte jakby wstydziło się zaświecić, na ponurą, jesienną ziemię. Ciepłe powietrze, dmuchające z klimatyzacji ogrzewało moje zmarznięte ciało, po krótkim pobycie na dworze. Cicha melodia grająca z radia idealnie komponowała się z obecną sytuacją.

- No to jesteśmy – odparł na co przytaknęłam chwytając za swój płaszcz jak i torebkę. Wysiadłam z auta stając na podjeździe.

- Zaraz przyjdę – powiedział wyciągając paczkę papierosów, oraz zapalniczkę. Odpalił używkę i za chwilę z pomiędzy jego wykrojonych warg ulotnił się jasny dym o charakterystycznym zapachu, którego całym sercem nienawidzę.

- Musisz, naprawdę? – spytałam zirytowana. Weszłam do środka rozkładając się na kanapie, po chwili przyszedł również chłopak patrząc na mnie.

- Masz jeszcze podłogę – zaśmiałam się, widząc iż ten nie ma gdzie za bardzo usiąść.

- Jak się czuje osoba zakochana? – spytał a ja poprawiłam się na kanapie.

- Eh, jest to ciężko wyjaśnić. Czujesz się spięty, uśmiechasz się dużo, masz w brzuchu stado motyli. Czujesz, że chcesz być przy tej osobie cały czas i stajesz się zazdrosny gdy widzisz ją w pobliżu innego mężczyzny, bądź dziewczyny – Odpowiedziałam.

- Chyba się zakochałem – stwierdził a moje serce, rozerwało się na małe kawałki.

- Jaka ona lub on jest? – spytałam.

- Jest śliczna, mądra trochę irytująca i obrażalska ale da się wytrzymać, troszczy się o mnie i nie odtrąca. Wydaje mi się, że też mnie kocha, ale pozory mylą, czyż nie? – wyjaśnił, a mi coraz ciężej było ukryć łzy zbierające się w moich oczach. Zamknęłam oczy a pod wpływem ich nadmiaru, kropla spłynęła z zewnętrznego kącika mojego oka, aż do skroni.

- To chyba dobrze – powiedziałam cicho.

- Soyoon, wiem, że to nie na miejscu ale czy ty dalej-

- Nie... po wypadku, nie czułam i nie czuje już tego samego co kiedyś. Może to nawet lepiej bo nie będe tak bardzo cierpieć – skłamałam żałośnie.

- Tak, tak będzie lepiej – powiedział równie cicho – A między tobą i Wooyoungiem jak się układa? – spytał. Wolałam omijać szerokim łukiem tematu Wooyounga. Był on dość ciężki dla mnie. Obróciłam się na  bok obserwując, leżącego na dywanie chłopaka. Jego niebieskie końcówki swobodnie spadały na jego oczy.

- Lepiej wyglądałeś w brązie – powiedziałam, by zmienić temat.

- W takim razie, jutro będę spowrotem brunetem – zaśmiał się – Muszę już się zbierać, by zdążyć do fryzjera, mojej ciotki. Wizyty mam tam za darmo – powiedział.

- Zazdroszczę, ale no już idź bo jeszcze cię nie wpuści – powiedziałam przyglądając, się jego skórze, która lekko lśniła przez padające światło. Chłopak szybko wyszedł całując mnie w czoło. Kiedy drzwi się zamknęły skuliłam bardziej nogi, zaczynając żałośnie płakać. Przez pochmurne niebo, przedostało się słońce, tworząc piękną poświatę, która oświetlała spadające z drzew liście.

- Jesteś żałosna Soyoon, po prostu żałosna..

𝑱𝒖𝒔𝒕 𝑳𝒆𝒕 𝑴𝒆 𝑳𝒐𝒗𝒆 𝒀𝒐𝒖 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz