💮
Następnego dnia Kenzie obudziła się w objęciach rodziców. Wczoraj Kenzie cały czas płakała, dlatego wszyscy zasnęli tak, jak się położyli. Mason również leżał z nimi, tuląc się do Madeline.
— Wyspałaś się, skarbie?— spytała Madeline, pocierając jej policzek swoim paznokciem.
— Nie.— odpowiedziała stanowczo.— Cholerny Rosen! Czemu Dawn nie mogła tego zmienić?!
— Bo Dawn nie mogła, kochanie. Nawet nie wiedziała.— powiedziała Madeline, wstając z łóżka i zakładając szlafrok. Kenzie wydostała się z objęć ojca, również wstając.
— Dobra, nieważne. I tak tego nie cofnę. Postaram się do niego dotrzeć.— powiedziała Kenzie, wzdychając.— Pomożesz mi się przygotować? Dzisiaj cały dzień musimy spędzić razem. Boję się.
— Absolutnie nie ma czego.— powiedziała cicho Madeline, wyprowadzając ją z sypialni, aby nie obudzić chłopaków.— I oczywiście, że ci pomogę. Chodźmy.
— Przecież ja się ze wstydu spalę...— powiedziała przestraszona, kiedy weszły do jej pokoju, zamykając się.
— Nie ma się czego wstydzić.— powiedziała Madeline, patrząc na nią. Posadziła ją na pufie przed jej podświetlaną toaletką.
— Jest. Wczoraj tylko skinęłam mu głową, a później uciekłam. I na dodatek mam taką twarz i figurę, bo się zebrały najgorsze geny od ciebie i taty. A nie, przepraszam, wy nie macie gorszych genów, bo jesteście idealni.— odpowiedziała, wywracając oczami, a Madeline westchnęła.
— Jesteś śliczna, kochanie. A jak komuś się to nie podoba, to już jego problem, ale nie wie, co traci. A ja i tata nie jesteśmy idealni.— odpowiedziała stanowczo, a Kenzie pokiwała głową, nie chcąc się z nią kłócić, bo uważała, że z tym pierwszym miała rację.
— O czym ja mam z nim rozmawiać?— spytała z cichym westchnięciem, a Madeline zachichotała.
— Pytanie brzmi, czy chcesz mieć go jako przyjaciela, czy jako chłopaka.— odpowiedziała, patrząc na nią znacząco, a Kenzie zagryzła wargę.
— Dobrze wiesz, jako kogo.— odparła po chwili, a Madeline pokiwała głową, głaszcząc ją po policzku.
— Bądź dla niego miła, śmiej się cicho z jego żartów, nawet, jeżeli są beznadziejne–
— Tak samo, jak ty się śmiejesz z „żartów” taty.— przerwała jej brunetka, chichocząc.— Dobra, co mam ubrać i co mówić?
— Nie warto planować sobie w głowie, co chcesz powiedzieć, skarbie. Mów wszystko, co leży ci na sercu, chociaż mogłabyś go nie wyzywać…— powiedziała Madeline, chichocząc, prostując jej włosy.— A rozmawiać możesz na przykład o tańcu, szkole, albo innym, jakimkolwiek hobby. Cokolwiek.
CZYTASZ
Miłość na Zawsze • Nicky Harper
Fanfiction[𝐂𝐨𝐦𝐩𝐥𝐞𝐭𝐞𝐝] [𝐰𝐨𝐫𝐝 𝐜𝐨𝐮𝐧𝐭: 𝟖𝟒,𝟓𝟗𝟒] Trzecia część trylogii "Różany zapach szczęścia". 💮Jak Madeline i Nicky poradzą sobie z wychowaniem dwójki buntujących się nastolatków? [𝐍𝐢𝐜𝐤𝐲 𝐇𝐚𝐫𝐩𝐞𝐫 × 𝐎𝐂] [𝐎𝐂 - 𝐌𝐚𝐝𝐞𝐥𝐢𝐧...