Pov: Toga
-Hejka to kiedy tam idziemy? Stęskniłam się za Shouto-zerknęłam na chłopaka siedzącego obok mnie popijając jakiś napój.
-Nie jestem pewien.-Odburknął i wziął kolejny łyk.
-No proszę, minęło już dość dużo czasu i nikt już o tym nie pamięta. Nikt nie zauważy nieobecności Todorokiego a Dabi się uciszy jak zobaczy brata. Proszę zbudź się shiga. Nie daj się prosić.
-Dobra, Toga zawołaj Dabiego a Kuro nas przeniesie do tego bachora.-odparł znudzony a ja go przytuliłam.
-Arigato
-Uhh odczep się ode mnie.-warknął a ja się od niego odsunęłam. Pobiegłam do pokoju Dabiego i zeszłam z nim na dół.
-Czego nasz król znowu chce?
-Zamknij się. Idziemy po twojego braciszka.
-Po co go wyciągać z kicia?
-Oi Dabi ale ty jesteś nierozumny. Spodziewałam się po tobie że zrozumiesz o co nam chodzi. Myślałam że jesteś taki inteligentny jak twój brat.-powiedziałam na na jego twarzy pojawił się gniew.-Nie wkurzaj się, nie chciałam cię obrazić. Tak się z tobą tylko droczyłam.-mojej wypowiedzi towarzyszył chichot.
-Zamknij się Toga!-warknął na mnie.-Chodziło mi o to że wątpię żeby dołączył do ligi. Przecież chciał zostać bohaterem. Chciał dokonać tego co od zawsze oczekiwał od niego ojciec.
-Twój ojciec nie żyje. Poza tym niby przyczynił się do jego śmierci, prawda?
-yhym, spuścił na niego drewnianą bale ale to było dwa lata temu. A tak w ogóle to czemu miałbym chcieć do nas dołączyć?
-Mi na tym nie zależy. Jak się zgodzi to pomoże nam w dążeniu do celu. Myślałem że ucieszy cię wiadomość o bracie?
-Jezu idioto. Nie powiedziałem że go nie lubię czy coś tylko nie jestem pewien co do tego, okej?!
-Mhmm. Kuro przenieś nas.-powiedział jasnowłosy a mglisty przeniósł nas do celi gdzie był brat Dabisia.
-Szoto!-krzyknęłam uradowana i przytuliłam się do heterochromika .
-Witaj braciszku.-przywitał się dabiś z lekkim uśmiechem na twarzy, najwidoczniej był zadowolony że widzi brata.
-Hej. Hah nabrałem się na twój przekręt Toga.-powiedział i uśmiechnął się do mnie.-Co wy tu robicie?
-Mogę cię z tond wyciągnąć ale w zamian będzie musiał w czymś nam pomóc. Wchodzi w to?
-Nigdy nie robiłem za tego złego.
-Jak to nie?!-krzyknęłam a Todo przyłożył mi palec do ust na znak abym się uciszyła trochę- A śmierć twojego ojca? Porwanie Izuku?
-Nie czuję się winny.
-Już cię lubię. To jak?
-Spoko
-Jej! W końcu nie będę ta najmłodsza.-wykrzyczałam szczęśliwa i przytuliłam się do niego.
-Zostaw go w spokoju, jeszcze depresji przez ciebie dostanie i stanie się aspołeczny.
-Zamknij się toście, nic mu nie zrobię.-warknęłam
-Uuu Dabi bronisz braciszka? Widzę że ci na nim bardzo zależy haha.
-Co?! Nie! Po prostu nie chcę aby się zaraził od was downem.
-Powiedział to ten co jest z nas najbardziej popieprzony.
-Ja popieprzony?
-Tak ty!
-Co ja niby takiego zrobiłem?
-Ja nie smażę sobie na nodze jajka i bekonu!
-Yhh to akurat było głupie. Ale to ty zakładasz na ryj rękę, gadasz z nią i mówisz że to twój ojciec. Kto normalny gada ze zgniłą ręką?
Po chwili ja i Todoroki wybuchnęliśmy niespodziewanym śmiechem.
-Dobra zamknijcie się wszyscy. Kuro sprowadź nas do bazy.
[Time shit]
Pokazałam Todosiowi jego pokój i resztę bazy. Po jego wyrazie twarzy myślę że mu się spodoba u nas.
-Todoroki!-zawołałam chłopaka a on zszedł na dół i usiadł przy blacie baru zaraz obok mnie.
-Słucham?
-Usiądź zaprojektować swój strój, no chyba że wolisz walczyć w zwykłych ciuchach?
-Nie no spoko, jak będzie mi się chciało to coś zaprojektuje.
-Dobra a teraz choć!-krzyknęłam uradowana i wyszłam z nim za rękę z bazy.
Postanowiłam że zrobimy sobie mały trening. Nauczę Todosia jak posługiwać się nożem lub jakaś inną bronią.
Wlazłam na dach jednego z budynków i przyglądałam się ulicy. Było już dość późno więc po mieście nie chodziło zbyt wiele osób.
-Co robimy?-zapytał szeptem todo a następnie usiadł obok mnie.
-Poczekaj jeszcze.-wpatrywałam się jeszcze chwilę aż zauważyła jak kobieta w średnim wieku wyszła do jakiegoś ciemnego zaułka wynieść śmieci. Idealnie.-Widzisz tamtą kobietę? Weź to i ją zaatakuj?-Podałam chłopakowi nóż a on skoczył z dachu. (Todoś popełnił samobójstwo, zostawmy mu w kom znicz [*] aut.)
Ja jako leniwa kaczka nie będę tego opisywać bo to nie creappy pasta i mi się nie chce (sceny torturowania to rzeczy którą najbardziej lubię opisywać hah)
Gdy zobaczyłam leżąca bezwładnie na ziemi i całą we krwi kobietę, zaskoczyłam z dachu. (Znicz dla Himiko [*] aut)
-Dobrze się spisałeś.-Przytuliłam go szczęśliwa.-Jednak mogło być lepiej. Powinieneś jeszcze trochę poćwiczyć bo ruchy twojej ręki nadal nie są płynne. Ale mimo to jestem zadowolona! Idziemy do Shigusia pochwalić się. Szybko!-krzyknęłam i pobiegliśmy z powrotem do bazy.
-----------------------------------------------------------
Rozdział do dupy ale to dopiero taki wstęp do kolejnego i pewnie lepszego hah [786 słów]
CZYTASZ
To Tylko Zakład [bakudeku] //Zakończone
FanfictionW trakcie korekty. Opis ulegnie zmianie po korekcie książki ;) #1 bakudeku-28.04.2021 #1 deku-14.02.2022