27~

1.9K 106 108
                                    

Pov: Bakugou

Wszedłem powolnym krokiem do szkoły. Byłem zmęczony a oczy miałem spuchnięte od płaczu. Wzrokiem zacząłem szukać zielonej czupryny, lecz nigdzie go nie widziałem. Wszedłem do klasy i usadowiłem się na swoim miejscu. Co chwilę spoglądałem na drzwi, czy czasem się nie otwierają, nadal nic. Gdy była już minuta do dzwonka straciłem nadzieję że w ogóle dzisiaj przyjdzie. Nagle drzwi się otworzyły a do kasy wbiegł spóźniony Deku. Oczywiście podbiegła do niego ta Urasraka i Lidia (musiałam xd aut.) chłopak zaczął się na niego wydzierać że prawie się spóźnił i że powinien był patrzeć na zegarek.

Do klasy wlazł nauczyciel, a każdy usiadł na woje miejsce. Zaczęła się ta jakże ciekawa lekcja. Czas dłużył mi się w nieskończoność. Kurwa kiedy ten pieprzony dzwonek wreszcie zadzwoni? I jak na zawołanie dzwonek zadzwonił.

Wybiegłem z klasy i skierowałem się w stronę boiska za szkołą. Gdy dotarłem na miejsce oparłem się plecami o mury szkoły a wzrok powędrował na chwiejące się nieopodal drzewa. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów, lecz nie dane mi było zapalić. Poczułem tyko ciężar na barkach, po chwili ujrzałem przed sobą dobrze mi znaną zielną czuprynę. Moja zielona kulka się właśnie do mnie przytulała. Ta chwila była piękna lecz coś musiało ją zepsuć. Zachwiałem się i upadłem a Deku poleciał wraz ze mną. Z pewnością każdy kto był na boisku patrzał się na nas, ponieważ Deku właśnie siedział mi na kolanach co mogło wyglądać trochę dziwnie. Chłopak siedzący na kolanach drugiego chłopaka jest dziwne, a zwłaszcza ja i Izuku. (nie żeby bym miał jakiś problem do tego czy coś).

Izuku wstał z moich kolan, a następnie otrzepał brudne on kurzu spodnie. A ja nadal siedziałem na ziemi i tylko przyglądałem się temu cudnemu idiocie. Dopiero po chwili zauważyłem wyciągniętą do mnie rękę, bez wahania po nią sięgnąłem. On pociągnął mnie do siebie, po chwili poczułem przeszywający ból w ręce. Syknąłem z bólu.

-Boli cię ręka?-zapytał z wymalowanym przerażeniem na twarzy Izuku.

-Nie.

-To wtedy co to jest?-wskazał na kawałek wystającego z pod bluzy bandaża. Kurwa mam przerąbane.

-to nic takiego haha.

-Przecież widzę że to bandaż!-krzyknął na mnie.-Co ci się stało? Ktoś ci coś zrobił?-spytł przerażony, można było usłyszeć jak mu się lekko głos łamie.

-Nie, nie.-zaprzeczyłem- To nic specjalnego.-spuściłem wzrok na jakże ciekawe buty.

-Pokaż to.-złapał mnie za rękę.

-Nie!-krzyknąłem i się mu wyrwałem.

-Tniesz się? Od rana jesteś jakiś nie swój, cały czas wyglądasz na smutnego i zamyślonego. Powiedz mi wreszcie bakygou! Co cię trapi?-jego głos się załamał a po policzku spłynęło kilka łez.

-N-nie umiem tego wytłumaczyć. Gomen.-po moim policzku spłynęła jedna samotna łza.

Izuku złapał moją rękę i podwinął rękaw bluzy.

-Przecież ten opatrunek terzba zmienić. Choć idziemy do higienistki.-zaciąnął spowrotem rękaw za nadgarstek i począgnoł za sobą.

Gdy byliśmy przed gabinetem recovery girl Izku zapukał dwa razy w drzwi, lecz nikt nam nie otworzył.

-wierz że jesteśmy już spuznieni na lekcje? Skoro nie otwiera to zapewne gdzieś se poszła. Choć na lekcje.

-Nie zostawię cię tak.-tak jak ja ciebie kiedyś? Serce mi się kruszy na milion kawałków gdy o tym pomyślę. Jak mogłem być taki głupcem aby zostawić samego taką cudną i kochaną osóbkę. Chłopak po prostu wszedł do gabinetu.

To Tylko Zakład [bakudeku] //ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz