Pov Bakugo
Wstałem dzisiaj o piątej rano żeby dokończyć pakowanie żeczy do torby, szczerze nie chciało mi się tego wczoraj robić, po prostu byłem za bardzo zmęczony.
Wstałem z łużka i zaczołem pakować swoje żeczy do torby swoje ciuchy, przekąski na drogę i "kilka" innych żeczy. Gdy się spakowałem postanowiłem się wykąpać, dekiel jeszcze spał co mnie zdziwiło bo zazwyczaj jak mamy gdzieś jechać to panikuje że nie zdąży i zawsze wstaje po piątej.
Zrzuciłem z siebie ciuchy i weszłem pod prysznic, wziołem jakiś żel i wtarłem go w ciało, lecz dopiero po chwili zorientowałem się że to żel dekla.
Kurwa owoce leśne, teraz będę pachniał jak on.
Spłukałem z siebie żel i wszłem z pod prysznica, obwinołem sobie ręcznik w pasie i wyszłem z łazienki.
Kątem oka zauważyłem siedząceko na łużku dekla, grzebał coś w telefonie.
-Heeej, nie boisz że się spuźnisz?
-Emm...nie a czemu?-cały czas patrzył w telefon.
-No nie wiem zawsze się spieszczysz i wogule.
-Wczoraj się spakowałem a torby mam pod biurkiem.-obrucił głowę w moją stronę, a gdy zobaczył że mam na sobie tylko ręcznik automatycznie się zarumienił i odruchowo schował twarz w rękach.
-do twarzy ci w rumieńcach-Podeszłem do niego, podciosłem jego głowę i pocałowałem go delikatnie w usta. Do tego otarłem swoje krocze o jego udo na co jęknoł.
-Zrobisz śniadanie?-zapytałem.
-T-tak j-jasne-odparł jąkając się. Teraz nie przypomina brokuła tylko buraka, albo raczej brokuło-buraka [iks de¿ Aut.]
Odeszłem od niego, chwyciłem prędzej przygotowane ciuchy z biurka i poszłem do łazienki.
*Time ship*
Było piętnaście minut przed siodmą czyli pora iść pod szkołę. Założyłem kurtkę i buty wziołem swoje torby i pora jeszcze czekać na Deku.
-Długo jeszcze?
-Nie ale ciężke to jest.
-Co ty tam zabrałeś, kamienie?
-Tak i jeszcze cegły.
-Daj to.-wziłem od niego dwie torby.-ale za to ty musisz wziąć mój plecak.
-Dobra.-usieszył się.
To jest trochę nie fer bo ja mam trzy torby a on ma tylko jeden plecak. Ale to teraz nie istotne...
-To choć bo się jeszcze spuźnimy na zbiórke.-zażartowąłem
-To choć szybko.-złapał mnie za nadgarstek i pociągnoł za sobą, omało się nie wyjebałem przez niego na schodach.
Ciągnoł mnie tak za rękę cały czas.
-Choć szybciej zaraz się spuźnimy.
-Nie pośpieszaj mnie bo to ja niosę trzy torby i w każdej chwili mogę Ci je oddać, zbiutka jest na siódmą czyli mamy jeszcze ponad dziesięć minut. Poza tym choć do żabki.
-Emmm...ale po co?
-Monsterka chcem na drogę.
-Ja też chcem!
-Nie bo za mocne będzie dla ciebie?
-Co sugerujesz?
-To że jesteś słaby?
-Tylko spróbuj powiedzieć jeszcze jeszcze raz!-warknoł. Chciał wyglądać groźnie, ale coś mu nie wyszło i wyglądał bardziej słodko niż to czego oczekiwał.
-Podziękuję, bo się strasznie boję twojej miny.
-Straszna?-zapytał z nadzieją w głosie.
-Tak, strasznie słodka.
-Ughh...
-Nie złość się na mnie tylko choć do tej żabki bo chce mi się pić.
-To rusz dupe.
-Cały czas idę ale ok.
-Nic nie muwiłem ;-;
-Mhmm...
Weszliśmy do sklepu i wybraliśmy napoje. Deku wzioł sobie fioletowego a ja po jednym z każdego rodzaju jakie tam były.
-Emmm...która godzina?
-06:58-odparłem obojętnie.
-Kurwa mamy dwie minuty.
-To choć szybciej.-I tym razem to ja pociągnołem go za sobą. [naruto run tututurutututu...iks de Aut.]
W trzy minuty dotarliśmy na miejsce. Ciężko oddychaliśmy i nie mogliśmy uspokojić oddechu, ponieważ biegliśmy przez całą drogę do szkoły.
Wsiedliśmy do autokaru. Na moje nieszczęście, mojego dekusia zawołał mieszaniec, który chciał żeby z nim usiadł, a że nie było wolnych miejsc ja musiałem usiąść z Urasraką. Ehh...coś czuję że będą to moje najgorsze wakacje...
------------------------------------------------------------------------------
Jaką ja mam napisać kolejną książkę bo ni mam pomysł. Daj żesz ktoś propozycje bo ni będzie kolejnej książki [634 słów]
*wstawiam Dopuki nie ma w domu mojego ojca iks de*
CZYTASZ
To Tylko Zakład [bakudeku] //Zakończone
FanfictionW trakcie korekty. Opis ulegnie zmianie po korekcie książki ;) #1 bakudeku-28.04.2021 #1 deku-14.02.2022