Pov Bakugo
Po kilku godzinnych w tych męczarniach dotarliśmy na miejsce. Niestety nie było drogi dostosowanej do naszego autokaru i musieliśmy iść z buta co najmniej pięć kilometrów, bo domki które zostały wynajęte dla nas przez Aizawe był u stup góry Fuji.
Gdy dotarliśmy na miejsce każdy podrzedł do nauczyciela żeby odebrać klucze. Odebrałem swoje klucze i chciałem iść do swojego domku ale zatrzymał mnie Kiri.
-Baku poczekaj na mnie.
-Czego chcesz Shitty hair?-warknołem na niego.
-Bo pan Aizawa się pomylił i dał ci nie ten klucz.-dał mi do ręki inny a ja dałem mu mój poprzedni.
Uśmiechnoł się do mnie i poszedł w innym kierunku.
Ciekawe z jakim idiotą będę miał pokój. Z kirim bym wytrzymał ale jeśli będzie to minoru to ten jebany zbok będzie spał przed domem na wycieraczce.
Nawet nie zauważyłem a byłem już przed przeznaczonym mi domem. Otworzyłem drzwi kluczem i węszłem do niego. Zaczołem rozpakowywać wrzystkie żeczy zaczynając od jedzenia.
Do mojego domu wszedł Deku.
-Co ty tu robisz?-warknołem.
-T-to przecież jest mój dom.
-SHINEEE!-krzyknąłem wkurwiony.
-C-co j-ja ci z-zro-biłem?-powiedział przerażony.
-Ughh...nie ty, kirishima. Zamieniłem się z nim prędziej kluczami. Tłumaczył mi że Pan Aizawa się pomylił. Oni to robią specjalnie.
-M-może mają jakąś zmowę z Uraraką?
-Zapewne tak, ona i jej klub shiperek i Yaoistek.
-Można było się po niej tego spodziewadź ale Kiri?
-Ja wiem czemu on to zrobił.-kurde nie powinienem tego mówić.
-Czemu?-zapytał z nadzieją w głosie.
-N-nie ważne, może kiedyś ci powiem.-nie chciałem mu mówić że Kiri nas też shipuje, tylko Eijiro wiedział że jestem homo i dlatego mnie shipuje z deklem. Więc dlatego Deku nie mógł dowiedzieć się o tym, ten kujon odrazu by się domyślił że (prawdopodobnie) się w nim p-podkochuje...
-Kacchan żyjesz?
-Nie kurwa umarłem, raczej że żyje...
-D-dobra nie ważne, ja się idę rozpakować, a puźniej pójdę się gdzieś przejść. Będziesz chciał iść że mną?
-Nie wiem zmęczony trochę jestem.
-Spałeś prawie całą drogę.
-Masz do mnie jakiś problem?!-warknołem na niego.
-Nie, nie, ależ wręcz przeciwnie.-zaczoł panikować. [gay panic xd]
Ja poszedłem na górę, a dekiel za mną.
Otworzyłem drzwi i położyłem się na łużku.-M-mamy tylko jedno łużko i do tego małżeńskie.-powiedział trochę przestraszony.
-To będziemy spać razem albo ty zajmiesz podłogę, no ba ja na podłodze nie będę spać.-piwiedziałem obojętnie.
-Mamy jeszcze kanapę w salonie.
-A myślisz że będzie Ci na niej wygodnie?
-Nie sądzę.
-Na właśnie.
-Czyli śpimy r-razem?
-To zależy od ciebie. To śpisz na kanapie w salonie czy że mną?
-T-to d-drugie.
-No to ustalone. A teraz dobranoc.-odparłem i nawet nie wiem kiedy zasnołem...
*Time ship*
Obudził mnie trzask drzwi od pokoju. Ten dekiel nie może być choć trochę ciszej.
Wyszłem z pokoju i skierowałem się w strone schodów. Na dole w przedpokoju stał Deku jedzący jakiegoś batonika. Ze szłem po cichu po schodach i Podeszłem do dekla.
-Mama cię nie uczyła żeby nie trzskać drzwiami.-szepnołem mu do ucha na co się wzdrygnoł.
-P-przepraszam.
-Czemu ty się mnie aż tak boisz?
-Nie, t-to nie tak.-zaczoł panikować. On naprawdę się mnie aż tak mnie boi?
-A jak?-krzyknołem na co Izuku jeszcze bardziej się spioł a z jego oczu spłynęło kilka łez. Nie chciałem na niego krzyknąć ale po prostu mam taki charakter.
-Przepraszam ja nie chciałem na ciebie krzyknąć. Ja po prostu nie umiem nad tym panować.
-N-nic n-nie sz-szko-dzi.-uśmiechnoł się do mnie lecz nadal płakał.
Kciukiem wytarłem z jego policzków łzy.
-Nie chce żebyś mnie spostrzegał jako swojego prześladowcę.-powiedziałem smutnym tonem głosu, co w moim wykonaniu mogło brzmieć trochę dziwnie.
-Ale Katsu...-przetwałem mu.
-Nie chce żebyś już przeze mnie płakał co noc. J-ja nie chce być dalej twoim wrogiem, chce żeby było tak jak kiedyś, jak wtedy gdy byliśmy mali. Żebyśmy pomagali sobie zawrze gdy będziemy w podrzebie, tak przyjaźń na dobre i na złe. Bądźmy znowu przyjaciółmi tak jak dawniej. Izuku proszę wybacz mi, za to wrzystko co zrobiłem. Za te wrzystkie błędy, które popełniłem. Bardzo cię za to wrzystko przepraszam, za te wrzystkie lata, w których cierpiałeś właśnie z mojej winy. Czy wybaczysz mi kiedykolwiek? -rozpłakałem się nie mogłem tak dalej. Po prostu ja nie umiem bez niego żyć. Teraz jestem pewien że go kocham, ale czy on mnie też?
-Ale Katsuki ja już dawno ci wybaczyłem.-powiedział z uśmiechem na twarzy i przytulił mnie. Jak ja się bardzo cieszę z tego powodu. Ja już nie chce dalej ciągnąć tego zakładu, jak znajdę kirishime pogadam z nim na osobności i powiem mu o tym że nie mogę tego dalej ciągnąć.
-Dziękuję.-przytuliłem go do siebie mocniej. Nie wytrzymałem psychicznie i zaczołem płakać w ramię Izuku.
-K-Kacchan czy ty płaczesz?
-Mhmm...
-Nie ma powodu do płaczu, już jest wrzystko dobrze.-zaczoł mnie głaskać po włosach co nawet mi się spodobało.
Podniosłem na niego wzroki a on wytarł mi z policzków łzy tak jak to ja do niedawna robiłem jemu gdy on płakał.
-Gdzie chciałeś iść?-zapytałem tak jak by nic się przed chwilą nie stało.
-Emm...chciałem sobie pochodzić po miasteczku a co?
-Idę z tobą.
-Ale nie...-przerwałem mu.
-Masz do mnie problem? A może idziesz się spodkać z Todoroki?
-Nie, wręcz przeciwnie tylko że prędzej mówiłeś zupełnie coś innego.
-Zmieniłem zdanie, okej?
-Fajnie, razem raźniej.-ponownie się uśmiechnął.
-Ta jasne.-szepnołem sam do siebie.
Wziołem tylko z przedpokoju swój telefon i portwel i wyszliśmy z domku.
-------------------------------------------------------------------------------
Rozdział z okazji narodowego dnia nauki czy jak to się tam nazywa xd no i nudy. Kolejny raz napisałam rozdział który ma z 900 słów i to nawet nie wiem który raz xd. Mam padaczkę z tego co tu się dzieję (czy tylko ja płakałam jak to czytałam?) [969 słów]
CZYTASZ
To Tylko Zakład [bakudeku] //Zakończone
FanfictionW trakcie korekty. Opis ulegnie zmianie po korekcie książki ;) #1 bakudeku-28.04.2021 #1 deku-14.02.2022