(polecam puścić jakąś smutną piosenkę na słuchawki aby wczuć się w ten troszkę smutny rozdział:) )
Pov: Izuku
Rozsiadłem się na kanapie jedząc śniadanie. Włączyłem TV i zacząłem oglądać przez przypadek wiadomości.
"Wczoraj od około godziny 11 do 13 w prestiżowej szkole UA rozpętało się piekło. Na szkołę po raz kolejny napadła liga złoczyńców niejakiego Tomury Shigarakiego. Ofiar nie brakuje. Przez tragedię jaka zaszła wczorajszego dnia wstrząsnęła nie tylko całym miastem, lecz także całą Japonią. Zginęło dwóch bohaterów, (...) i kilka osób z klasy 1a, Yaoyorozu Momo, Mezou Shoji, Toru Hagakure i Minoru Mineta, reszta uczniów która brała udział w potyczce jest ciężko ranna i nie wiadomo czy..."
(Nie jestem pewna czy dobrze napisałem ich imiona, jak coś można mnie poprawić w kom aut.)
Wyłączyłem telewizor. Po raz kolejny słyszę o tym całym zajściu w szkole. Powoli zaczynają mnie wkurzać ci cali dziennikarze, którzy nie robią nic poza czerpaniem kasy z nieszczęścia innych ludzi. Nie wiadomo co teraz będzie ze szkołą, niby ma zostać zamknięta z powodu kolejnego napadu na nią.
Odniosłem pusty talerz do zlewu i zacząłem zmywanie brudnych naczyń. Powinienem iść do szpitala dzisiaj. Mam nadzieję że nie zacznę po raz kolejny płakać na widok prawie całego zabandażowanego i śpiącego Kacchana.
Zacząłem małe porządki w pokoju a gdy wszystko uprzątnąłem zacząłem się szykować do wyjścia. Ubrałem buty, kurtkę i pośpiesznie wyszedłem z domu kierując się do pobliskiego szpitala.
Szedłem powoli chodnikiem nie zwracając zbytnio uwagi na otoczenie. Nagle poczułem na mojej głowie coś mokrego. Przymrużyłem oczy i spojrzałem w górę.
-Deszcz? Cholera, nie mam parasola.-burknąłem sam do siebie cicho i nałożyłem na włosy cienkich kaptur bluzy.
Włożyłem do uszu słuchawki i włączyłem ostatnio odtwarzaną playlistę, włączyła się piosenka "get you the moon". Spuściłem głowę w dół, a po moim policzku spłynęło kilka łez.
Po jakimś czasie w końcu dotarłem do szpitala. Zdałem z siebie przemoczoną kurtkę i powiesiłem na wieszak. Podszedłem do recepcji i zapytałem się w jakiej sali znajduje się niejako Katsuki Bakugo. Po wielu zadanych mi pytaniach przez blondynę wszedłem po schodach aż na trzecie piętro i wszedłem do sali numer 27 gdzie znajdował się poraniony Katsuki.
-Cześć kochanie...-powiedziałem cicho siadając na taborecie obok łóżka leżącego tam chłopaka.-Wiem że mnie nie nie słyszysz, bo przecież jesteś w śpiączce haha... Ale chciałem tylko powiedzieć żebyś w końcu odzyskał siły i się obudził.-Mówiąc te słowa oczy mi się zasiliły, chciałbym się teraz do niego przytulić i wypłakać w jego ramię lecz aktualna sytuacja mi na to nie pozwalała. Mało nie brakowało, a bym wybuchnął niespodziewanym płaczem.
Przysunąłem się bliżej chłopaka i niepewnie położyłem na jego policzku prawą dłoń. Po raz kolejny zmierzyłem blondyna wzrokiem a na widok jego prawie całego obandażowanego ciała, po policzku spłynęło kilka łez. Pogładziłem kciukiem trochę poharatany policzek Kacchana.
-Zdrowiej kochanie.-powiedziałem i wstałem z taboretu aby pocałować chłopaka w usta. Lekko cmoknąłem jego usta i miałem zamiar wyjść że szpital jednak zauważenia w drzwiach moją matkę wraz ciocią Mitsuki.
-Witaj Izuku.
-Cześć synku.-powiedziała moją matką i mnie na przywitanie przytuliła.-Słyszałam w wiadomościach co się stało. To straszne. Tyle twoich przyjaciół zginęło.-zaczęła wypłakiwać w mój tors.
-To nic. Najwyraźniej tak miało być. To nie nasza wina że tak się stało, bo przecież to życie napisało ten scenariusz.-powiedziałem uśmiechając się sztuczne. Jednak kobieta nie przestała łkać więc zacząłem ją gładzić po jej zielonych włosach.
-Ty i Katsuki... Jesteście razem?-zapytałam blondynka.
Zielonowłosa odsunęłam się ode mnie i stanęła obok swojej przyjaciółki.
-Po tym co zobaczyłam nie sądzę abyście byli tylko przyjaciółmi.-powiedziała ponownie.
-T-tak.
-Od jak dawna jesteście ze sobą?-zapytała już spokojna moja rodzicielka.
-Umm nie wiem. Dość długo. Jakiś czas po tym jak wrzuciliśmy z gór.
-Co?! I nie powiedziałeś o tym nawet własnej matce? Izuku jesteś moim oczkiem w głowie, zaakceptowałabym to jaki jesteś naprawdę. Nie ufasz mi?-spojrzała na mnie smutna i trochę zła, mało nie brakowało a zaczęła by wylewać łzy.
Mitsuki widząc wpół załamaną przyjaciółkę przyciągnęła ja do siebie. Moja mama zaczęła wypłakiwać w ramię cioci a ta oplotła ją w pasie.
Wyglądały trochę jak para w tej pozycji, dlatego postanowiłem o to dopytać.
-A was nie łączy coś więcej niż zwykła przyjaźń?
-Izuku czyś ty zgłupiał?! Ja nigdy bym nikogo nie zdradziła! Ja i Inko po prostu jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółkami, nic więcej. Uważam twoją matkę jak siostrę i to się raczej nie zmieni. Choć kto wie?-przeraziła mnie trochę ta wypowiedź, ale pasują do siebie.
Moja matka spojrzała na twarz Bakugo a ta się do niej uśmiechnęła ciepło, moja mama się zarumieniła i z powrotem schowała twarz w ramię cioci.
-Na pewno tylko przyjaźń.
-Izuku ja i Mitsuki tylko przyjaciółki. Nic nas więcej nie łączy poza tym jednym. Jak byśmy były razem to bym cię przecież nie oszukiwała, prawda?
-Nie jestem co do tego pewien ale ci wieże mamo.-Uśmiechnąłem się ciepło.-Dobrze się rozmawiali ale ja będę się zbierać. Pa!-pożegnałem się z nimi a one mi tylko pomachały na dowodzenia.
Zarzuciła na siebie kurtkę i wyszedłem ze szpital.
------------------------------------------------------------------------------
Podoba się? Wstawiam to na chemii i baba się wkurwiła na mnie że nie uważam na lekcji i pytała się co robię, jeszcze to że kamera mi się włączyła jak poprawiałam rozdział xd [865 słów]
CZYTASZ
To Tylko Zakład [bakudeku] //Zakończone
FanfictionW trakcie korekty. Opis ulegnie zmianie po korekcie książki ;) #1 bakudeku-28.04.2021 #1 deku-14.02.2022