Emma opuściła salę i zaczerpnęła trochę świeżego powietrza. Dochodziło już południe i słońce zaczynało coraz mocniej przygrzewać. Lekki zefirek szeleścił liśćmi pobliskich drzew. Dziewczyna szła razem z całym tłumem w kierunku bramy. Nie umówiła się z Trodem i Noelem, gdzie mają się później spotkać, ale najbardziej prawdopodobne było to, że czekali na nią albo przy bramie, albo w gospodzie, gdzie się zatrzymali.
Szła przed siebie w lekkim roztargnieniu, często wpadając na innych ludzi. Naprawdę się dostała. Jakimś cudem została przyjęta do jednej z najlepszych akademii w kraju. Jednak jakaś jej część miała nadzieję, że się nie dostanie. Spędzenie reszty życia w Sheldrin z Mirą, Trodem i Noelem byłoby spełnieniem jej marzeń. Jednak przez te 14 lat swojego życia zrozumiała, że nic nie trwa wiecznie. Nie mogła cały czas polegać tylko i wyłącznie na swoich bliskich. Musiała zacząć polegać na sobie samej. W ten sposób mogłaby zdjąć przynajmniej pewien ciężar z ich barków i stać pewnie tuż obok. Potrzebowała umiejętności, żeby móc chronić tych, którzy byli dla niej drodzy. Nie skłamała, mówiąc, że chce wiedzieć, jak się tu znalazła. Ale przypuszczała, że dopóki osoba, która ją tu sprowadziła, nie zechce się ujawnić, wiele się nie dowie. Podejrzewała, że wszystko odkryje się prędzej czy później.
- I jak? - z zamyślenia wyrwał ją głos Noela, który stał oparty o srebrną bramę.
- Dostałam się - powiedziała.
- Ucieszą się - powiedział unikając jej wzroku. - Spisałaś się - dodał ciszej po chwili milczenia i odchrząknął zakłopotany. - Wracajmy już. Przez to, że musiałem na ciebie czekać, nie miałem szansy nic zjeść.
- Kiedy wracamy do Sheldrin? - spytała po drodze.
- Myślę, że dzisiaj albo jutro. Zależy, czy Trod będzie chciał wracać z ojcem Rinne.
- Właśnie, Rinne ma dzisiaj resztę testów, tak? - przypomniała sobie Emma.
- Tak. Z tego co słyszałem, do akademii rycerskiej zawsze robią jakieś testy fizyczne typu bieg na jakiś dystans czy walki drewnianymi mieczami, więc ona na pewno da radę.
- Szkoda, że nie możemy jej kibicować - westchnęła Emma.
W drogę powrotną wyruszyli tego samego dnia po południu. Okazało się, że ojciec Rinne ma tu do załatwienia jeszcze kilka spraw, więc Trod postanowił wrócić wcześniej. Rinne pożegnała się z nimi z żalem, zapowiadając, że jak najszybciej wyśle im wiadomość, jak jej poszło. Droga powrotna odbyła się bez większych problemów. Jednak po dotarciu do Witlons pogoda pogorszyła się i zaczął padać deszcz. Jak najszybciej zorganizowali powóz, który zawiózł ich prosto do Sheldrin.
- Ile można na was czekać? - nie zdążyli nawet zapukać, zanim Mira otworzyła im drzwi. Ze środka od razu rozlał się nęcący zapach jedzenia i hałas gości. - Wchodźcie. Pewnie jesteście głodni i przemoczeni.
Wchodząc Emma i Noel czuli na sobie wzrok wszystkich siedzących w gospodzie osób. Łatwo było się domyślić, że dzięki Mirze i Trodowi dosłownie każda osoba w mieście wiedziała, gdzie dzisiaj byli.
- Wy podzielicie się nowiną, czy ja mam to zrobić? - zaśmiał się Trod zdejmując przemoczony płaszcz.
Noel odchrząknął i powiedział uroczystym głosem:
- Dostaliśmy się.
Gwar, który wcześniej trochę ucichł, na nowo przybrał na sile. Zewsząd rozległy się radosne okrzyki, a nawet kilka osób, które widzieli po raz pierwszy w życiu, podeszło do nich i złożyło im gratulacje.
CZYTASZ
Twórcy Nowego Świtu: Drugie życie
FantasyAlthivana to świat, gdzie Emma rozpoczyna swoje nowe życie. Sierota, nieznająca swoich rodziców, opuszczona przez jedyną osobę, którą nazywała przyjaciółką, próbuje znaleźć swoje miejsce. Nie wiedząc nawet, kto wysłał ją tu wysłał, ani w jaki sposób...