Rozdział III: Zakupy

13 5 0
                                    

-Ej, kiedy mówiłem, że dostaniecie podwyżkę, jeśli skończcie wcześniej, nie chodziło mi żebyście skończyli w ciągu jednego dnia... - powiedział z przerażeniem Qlif przyglądając się świecącej czystością gildii. Emma i Noel tak wciągnęli się w pracę, że spędzili prawie cały dzień pucując wszystkie dostępne zakamarki tak, że nie ostała się nawet drobinka kurzu.

-To ile chcecie? Od razu mówię, tylko nie puśćcie mnie z torbami.

-2 srebrne wieny - odpowiedział jak z armaty Noel. Widać, że podczas sprzątania już sobie to obmyślił.

Pod Qlifem lekko ugięły się kolana.

-Noelu, żarty mają swoje granice. Za 2 srebrne wieny można kupić 2 kilo soli albo sakiewkę magicznych kryształów?! Mogę ci dać 1 srebrną wienę, ale nie więcej. To i tak o wiele za dużo.

-Dorzuć jeszcze 3 gramy pyłu i kawałek skóry z ibii i umowa stoi. W końcu obiecałeś, że im wcześniej skończymy tym więcej zapłacisz.

-Naprawdę chcesz mnie puścić z torbami - Qlif westchnął ciężko - ale dam tylko 1 gram pyłu.

-Zgoda - Noel szybko podchwycił ofertę.

-Nie myślałeś o tym, żeby zostać kupcem? - spytał Qlif podjąc mu umówioną zapłatę.

Noel tylko pomachał mu na pożegnanie i wyszedł z gildii. Emma ukłoniła się lekko Qlifowi i podążyła za nim.

Udali się teraz na rynek pełen straganów, gdzie Noel sprzedał jakiejś staruszce za kilkanaście brązowych monet niebieską skórę z jakiegoś zwierzęcia całą pokrytą drobnymi łuskami, ktorą dostał od Qlifa. Następnie kupił za nie ciepłe bułki dla siebie i Emmy.

-Masz - powiedział podając dziewczynie jedzenie.

-Dziękuję - powiedziała Emma.

Siedzieli teraz na chodniku na skraju głównej drogi koło rynku. Wokół było bardzo gwarno. Wczoraj kiedy Emma szła tędy razem z Trodem zaczynało się już ściemniać dlatego nie było dużo ludzi, ale teraz rozstawione były wszystkie stragany.

Sheldrin było niewielkim miastem utrzymującym się głównie z handlu, a rynek był najlepszym miejscem, żeby sprzedawać swoje towary. Przez miasto biegła jedna z dróg prowadzących do sąsiedniego państwa - Królestwa Verniser, które od ostatnich kilku lat bardzo dobrze się rozwijało i wiele osób decydowało się tam wyjechać. Tacy ludzie zwykle zatrzymywali się tutaj na trochę, więc miastu dobrze się powodziło.

Emma i Noel od dłuższej chwili się do siebie nie odzywali jedząc swoje bułki.

-Chcesz, żebym poszła z waszego domu? - zapytała prosto z mostu Emma.

Noel lekko drgnął zaskoczony tym niespodziewanym pytaniem - Nie wiem... - odpowiedział po chwili zamyślenia.

-Nie wiesz? - zdziwiła się Emma. Była w końcu przekonana, że Noel jej nienawidzi przez to, że żeruje na dobroci Mirii i Troda.

-Faktycznie na początku wydałaś mi się podejrzana. To całe włóczenie się po nocy i w ogóle. Ale chyba nie jesteś taka zła. Nie żebym ci tak szybko zaufał - szybko uzupełnił swoją wypowiedź.

Kąciki warg Emmy lekko drgnęły, jakby miała się uśmiechnąć, ale ta chwila szybko minęła. Na jej twarz wróciła zwykła obojętność.

-Myślałam, że trochę mnie przypominasz. - Emma spojrzała w czyste niebo - Też nigdy nie poznałeś swoich rodziców i zawsze byłeś sam, pewnie było ci nawet ciężej niż mi. Ale ty się tym nie przejmujesz. Nie chcesz, żeby twoja przeszłość określała kim jesteś...

Twórcy Nowego Świtu: Drugie życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz