Rozdział VI: Pomocnik (1)

14 4 1
                                    

Emma miała wrażenie, że dostanie zawrotów głowy. Od kiedy Noel dowiedział się, że jakaś grupa poszukiwaczy przygód wynajęła go jako pomocnika, przez cały dzień biegał do gildii i z powrotem. Tylko ta myśl zaprzątała mu głowę.

W końcu wyruszył na swoją pierwszą wyprawę. Drużyna zapolować na jakiegoś rzadkiego demona, który niedawno pojawił się na południu od miasta. Mira i Trod z niepokojem wyprawili go w drogę.

Podczas jego nieobecności zrobiło się znacznie ciszej niż zazwyczaj. Niby Noel nie był zbytnio rozmowny, ale mimo to jego brak był widoczny. Emma, siedząc sama w pracowni pochylona nad książkami, mogła usłyszeć bicie własnego serca.

- Uh, nie mogę się skupić - mruknęła rozciągając się na krześle.

Rozejrzała się po pracowni. Na stole leżało mnóstwo szklanych naczyń, z których niektóre były wypełnione ciemnymi płynami. Obok walały się kawałki drewna i metalu o różnych kształtach. Wszystko to ślady po Noelu.

- Nie mogę tak marnować czasu! - Emmę nagle ogarnął przypływ determinacji. - Też muszę dać z siebie wszystko!

Minęło kilka dni i drużyna wróciła do miasta. Noel był bardzo podekscytowany wyprawą, ale nie był zbyt wylewny. Tylko krótko streścił podróż i zamknął się w pracowni na wiele godzin.

- Właśnie, byłbym zapomniał. Jeśli chcesz możesz pójść na następną misję. Powiedzieli, że mogą przyjąć jeszcze jednego pomocnika - rzucił do Emmy przy śniadaniu następnego dnia.

Emma podniosła na niego zaskoczone spojrzenie.

- Nie jestem zbyt silna fizycznie. Raczej nie dałabym rady dużo nieść.

- A myślisz, że ja jestem w stanie? Pomocnik mimo, że oficjalnie ma nieść tobołki, jest bardziej kimś w rodzaju praktykanta. Dlatego niewielu poszukiwaczy się na nich decyduje.

Emma spojrzała z niepokojem na Mirę i Troda. To prawda, że perspektywa takich przygód była bardzo zachęcająca. Po tym jak Emma poznała już całe miasto chciała sięgnąć dalej. Ten świat był tak niezwykły. Chciała zobaczyć więcej. Ale... Widziała jak Mira i Trod niepokoili się podczas nieobecności Noela. Jaki rodzic nie miałby żadnych obaw, gbyby nagle jego dziecko wyruszyło z bandą nieznajomych w świat walczyć z potworami. Nie chciała im dokładać powodu do zmartwień.

- Jeśli chcesz możesz iść. Jestem pewny, że poszukiwacze zapewnią wam bezpieczeństwo, a i taka okazja rzadko się zdarza - powiedział Trod widząc spojrzenie dziewczyny.

- W porządku. Pójdę z wami - powiedziała po długim milczeniu do Noela.

- To super. Po śniadaniu pójdziemy cię zgłosić - mówił nie odrywając wzroku z talerza.

Jak powiedział, tak zrobili. Tym razem nie spotkali drużyny poszukiwaczy, z którymi mieli wyruszyć na misję, więc zostawili wiadomość u Qlifa. Mężczyzna zaczął narzekać, jak to dzieci nie mogą się trzymać z dala od ognia, tylko muszą się pchać tam, gdzie jest najgoręcej. Dowiedzieli się, że poszukiwacze przyjeli już kolejną misję i zamierzali wyruszyć za dwa dni. Celem podróży była mała wioska 20 kilometrów na południe od Sheldrin. Wieśniacy mieli problemy z jakimś roślinnym demonem i zlecili gildii pozbycie się go.

Jako, że czasu nie było zbyt dużo, trzeba się było spakować. Wreszcie do Emmy dotarło jak mało rzeczy posiada. Jej torba podróżna, którą dostała od Miry, zalatywała pustkami. Całym jej majątkiem były dwie koszule, sukienka, para spodni oraz skórzane buty. W jej szafie nadal poniewierał się stary szkolny mundurek, którego już pewnie nigdy nie założy.

Nadszedł dzień wyprawy. Noel dowiedział się, że wyruszą wczesnym rankiem. Zatem po zjedzeniu szybkiego śniadania ogarnęli swoje manatki i pożegnali się z Mirą i Trodem.

Twórcy Nowego Świtu: Drugie życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz