Marie pożegnała się z nimi przy srebrnej bramie, jako że dalej mogli wejść tylko uczniowie. Raz jeszcze przemierzyli las otaczający akademię. Ponieważ nieśli ciężkie bagaże, woleliby żeby droga do kwater uczniów była znacznie krótsza.
- Teraz musimy iść w lewo - powiedziała niepewnie Rinne. - A może jednak to było prawo...
Kiedy odbywały się dodatkowe testy do wydziału rycerzy, ponieważ sporo czasu zajmowały przygotowania, jeden ze starszych uczniów oprowadził ich po terenie akademii. Dlatego Rinne miała ich poprowadzić do akademika, ale teraz ich przewodniczka ze zmarszczonym czołem wskazywała raz w lewą raz w prawą stronę, mrucząc coś pod nosem.
- Może po prostu spytamy się kogoś o drogę? - spytała Emma.
- Nie! Już prawie sobie przypomniałam... w prawo! Tak! Jestem pewna, że to było w prawo! - krzyknęła triumfalnie.
- Przed chwilą widziałem, jak jakaś dziewczyna idzie z walizką w lewą stronę - wtrącił się Noel.
Na te słowa Rinne zatrzymała się w pół kroku.
- Czy powiedziałam w prawo? - zaśmiała się nerwowo. - Miałam na myśli prawo od strony budynku czyli nasze lewo. W lewą stronę za mną marsz! - powiedziała po czym zaczęła iść tak szybko, że aż unosił się za nią kurz.
Po dobrych kilkunastu minutach zmagania się z żarem słońca i ciężarem bagaży stanęli przed masywnym ceglanym budynkiem. Miał on pięć pięter, a na każdym prezentował się rząd okien. Szczególnie w oczy rzucał się dach o żółtych kafelkach.
- To akademik dla dziewczyn - wyjaśniła Rinne. - Są w sumie cztery akademiki. Dwa dla dziewczyn, dwa dla chłopaków. Pokoje dla pierwszorocznych są przydzielane w dwóch pierwszych budynkach patrząc od głównej bramy. Akademik dla chłopaków z pierwszego roku jest pierwszy za tym. Łatwo je odróżnić, bo jeden ma żółty dach, a drugi zielony.
- I jesteś pewna, że tym razem zapamiętałaś dobrze? - zapytała Emma.
- Oczywiście, że tak. Zapamiętałam, bo żółty to mój ulubiony kolor - powiedziała z dumą.
Rozstały się z Noelem i weszły przez białe drewniane drzwi do środka. Z lewej strony słychać było śmiechy i pobrzękiwanie sztućców. Ich wejście od razu zostało zauważone przez kobietę siedzącą za biurkiem na przeciwko wejścia. Rozpoznali w niej jedną z egzaminatorek obecnych przy pierwszym teście. Miała na oko jakieś dwadzieścia lat. Jej łagodną twarz okalały bujne rdzawe włosy.
- Mam dla was klucze do pokojów. - Skinęła na nie ręką żeby podeszły. - Niestety nie mogę zagwarantować, że będziecie razem. Co do ważniejszych informacji. Stołówka jest dzisiaj i jutro otwarta przez cały dzień. Potem posiłki będą wydawane w trzech porach: rano między 7 a 9, w południe między 12 a 14 i wieczorem między 19 a 21. Obowiązuje was też cisza nocna od północy, chociaż w pierwszych dniach zwykle przymykamy na to oko - powiedziała z ciepłym uśmiechem.
Wylosowały numery pokojów i zaczęły wnosić swoje bagaże na górę. Pokój Emmy znajdował się na pierwszym piętrze, a pokój Rinne na drugim, zatem nie mogły narzekać. W porównaniu z osobami, które mieszkały na piątym piętrze, to była kaszka z mleczkiem. Emma zatrzymała się przed drzwiami z ozdobnym złotym numerem 13 i nacisnęła klamkę. Nieoczekiwanie drzwi ustąpiły z łatwością. Wyglądało na to, że jej współlokatorka już jest w środku.
Przed wejściem zapukała lekko w drzwi. Rozległ się stłumiony pisk, po czym usłyszała, że coś się potłukło. Kiedy weszła zastała swoją nową współlokatorkę klęczącą na podłodze przed szczątkami doniczki. Jej gruby warkocz jasnych, lekko zielonkawych włosów zamiatał ziemię, a ubrania przyozdobione były żywymi kwiatami.
Emma poznała ją na pierwszy rzut oka. To z nią rozmawiała krótko po zakończeniu egzaminu.- Przepraszam, że narobiłam bałaganu, zaraz to pozbieram - dopiero teraz odwróciła się do Emmy, a na jej twarzy pojawił się najpierw wyraz zaskoczenia, a potem lekkiej ulgi.
- Pomogę ci - powiedziała, po czym razem pozbyły się bałaganu. Sprzątając Emma zwróciła uwagę, że jej nowa znajoma musi bardzo lubić rośliny. Biurko, parapety, szafki i każdy kąt, gdzie było wolne miejsce zajmowały teraz doniczki różnych rozmiarów i kształtów. W niektórych posadzone były już przeróżne rośliny, a inne były tylko wypełnione ziemią, ale mała górka po środku każdej świadczyła o tym, że coś ją już okupuje.
- Jeśli coś ci będzie przeszkadzać, tylko powiedz słowo - powiedziała dziewczyna nerwowo. - Wiem, że zajęłam za dużo miejsca, ale ciężko mi się czegokolwiek pozbyć. Te rośliny to prezenty od mieszkańców mojej wioski. Mamy taką tradycję, że na pożegnanie dajemy rośliny w różnych formach. Na przykład na bluzka, którą teraz mam na sobie została zrobiona przez moją mamę. Właśnie! Zapomniałam się przedstawić! Jestem Irian, ale wszyscy mówią na mnie Iria - powiedziała wyciągając w stronę Emmy dłoń.
Dziewczyny sprzątnęły szczątki doniczki. Rinne wróciła do dekorowania pokoju, a Emma zaczęła się rozpakowywać. W pokoju było jedno łóżko piętrowe i jedno pojedyncze. Jako że na razie nie wiedziały czy ktoś jeszcze do nich dołączy, chwilowo zajęły sobie miejsca. Emma wybrała dolną część piętrowego, a Iria drugie łóżko strojące bliżej okien. Po tym jak się urządziły zeszły razem do stołówki coś zjeść.
Resztę dnia spędziły na zwiedzaniu terenu akademii. Trochę później dołączyła do nich Rinne, natomiast wszelki ślad po Noelu zniknął. Emma była przekonana, że albo zamknął się w swoim pokoju albo kręci się gdzieś po bibliotece, która swoją drogą była tak ogromna, że znalezienie tam kogoś było wręcz niemożliwe. Budynek miał kulisty kształt i dwa poziomy. Na pierwszym mieściła się czytelnia, a drugi w całości wypełniony był regałami z książkami. Nie byłoby dużą przesadą stwierdzenie, że wszystkie ściany były stworzone z regałów.
Jako że dzień się powoli kończył, nie spędzili tam dużo czasu i wkrótce wrócili do akademika. Następnego dnia miała się odbyć uroczystość rozpoczęcia roku, a pojutrze pierwsze zajęcia. Można było wyczuć w powietrzu wzrastające poruszenie. Dziewczyny po powrocie do pokoju zaczęły jeszcze raz organizować rzeczy. Wzrok Emmy przykuła nieduża czarna walizka postawiona w kącie. Mogłaby przysiąc, że jeszcze niedawno jej tam nie było.
- To twoje? - spytała Irie wskazując na walizkę.
- Nie... - odpowiedziała z zastanowieniem. - Możliwe, że była tu nasza trzecia współlokatorka.
- Ale zaraz będzie się ściemniać. Myślisz, że do tej pory nie wróciłaby do pokoju. Poza tym wcale się nie rozpakowała.
- Dzisiaj sporo osób nie myśli o spaniu - powiedziała Irie, a następnie obie popatrzyły wymownie w sufit. Z pokoju nad nimi dochodził głośne śmiechy i krzyki.
- W domu moim ulubionym zajęciem było zajmowanie się ogródkiem. Nie jestem raczej duszą towarzystwa - zaśmiała się Irie. - Poza tym sporo osób dziwnie się na mnie patrzy. Pewnie dlatego, że nie często widzi się tu osoby z moich stron. Dlatego ucieszyłam się, że to z tobą mam dzielić pokój.
- Ja też się cieszę, że trafiłyśmy na siebie - powiedziała Emma po czym obie dziewczyny głośno się roześmiały.
Ponieważ były zmęczone całodziennym chodzeniem, zasnęły dosyć szybko mimo hałasu. W środku nocy Emmie zdawało się, że słyszała trzeszczenie łóżka nad sobą, ale była zbyt nieprzytomna, żeby to sprawdzić. Kiedy obudziła się następnego dnia spodziewała się, że pozna wreszcie swoją trzecią współlokatorkę. Ale łóżko nad nią było puste, jednak było schludnie pościelone, jakby ktoś w nim niedawno spał. W nocy także ktoś wypakował tamtą czarną walizkę. Wyglądało na to, że ich współlokatorka woli pozostać anonimowa.
CZYTASZ
Twórcy Nowego Świtu: Drugie życie
FantasyAlthivana to świat, gdzie Emma rozpoczyna swoje nowe życie. Sierota, nieznająca swoich rodziców, opuszczona przez jedyną osobę, którą nazywała przyjaciółką, próbuje znaleźć swoje miejsce. Nie wiedząc nawet, kto wysłał ją tu wysłał, ani w jaki sposób...