W gospodzie panował harmider. Nikt nie zwrócił uwagi, że drzwi się otworzyły, a na progu stoi przestraszona dziewczynka. Kilkoro gości śpiewało, inni grali w karty, a jeszcze inni rozmawiali przy stołach. Ogółem Emma doliczyła się dwunastu osób. Od razu w oczy rzuciła jej się pulchna kobieta ubrana w lekko poplamiony fartuch narzucony na bladoniebieską sukienkę, z założoną żółtą chustą na jasne włosy. Krzątała się ona między stolikami z tacą na której chybotały się kufle wypełnione najprawdopodobniej piwem. Emma domyśliła się, że to właśnie jest Mira. Zamknęła drzwi najciszej jak potrafiła, chociaż w tym jazgocie pewnie nikt by nie usłyszał nawet wystrzału z pistoletu, a potem przemanewrowała między stolikami w stronę kobiety. Mira stała teraz przy barze i krzątała się w poszukiwaniu czegoś. Emma stanęła przed barem i próbowała w jakiś sposób zwrócić na siebie uwagę, ale jej głos nikł w ogólnym hałasie. W końcu kobieta odwróciła się i dostrzegła ją. Wizyta tak młodej dziewczyny w gospodzie, w dodatku o tej porze, była czymś dziwnym, więc Mira uniosła wysoko brwi i coś powiedziała, ale i tego Emma nie mogła wyłapać.
-Ciszej trochę!! - kobieta niespodziewanie krzyknęła na całą gospodę.
Wszyscy goście krótko na nią spojrzeli, a kilkoro zachichotało.
-Dobrze, dobrze, Miro. Już będziemy cicho.
Emma cała się trzęsła. Od przejścia przez portal nie czuła się dobrze. Oddychało jej się coraz ciężej. Usilnie strała utrzymać się na nogach, ale była już u kresu wytrzymałości. Wcześniej była przekonana, że to przez zmęczenie i głód, ale teraz nie była już taka pewna.
-Coś ci jest? - spytała Mira.
Emma usłyszała jej głos jakby z oddali. Nie miała już siły, żeby odpowiedzieć. Przed oczami robiło jej się czarno i zwaliła się jak długa na podłogę. Wydawało jej się, że słyszy jakieś głosy, ale po chwili jej świadomość odpłynęła.
Śniło jej się, że była sama w ciemności. Nagle ze wszystkich stron buchnęły błękitne płomienie. Czuła obecność czegoś, czy też może kogoś.
-Kim jesteś? - spytała, ale w tej samej chwili się obudziła.
Leżała na łóżku w jakimś małym pokoju. Rozejrzała się dookoła. Jedynymi meblami było pojedyncze łóżko z narzuconym czerwonym kocem, na którym leżała, stoliczek nocny, gdzie stała świeca będąca jedynym źródłem światła w pokoju i wazon z kilkoma kwiatkami. W pokoju znajdowała się też duża szafa. Wszystkie meble wygladały na wysłużone. Za oknem panowała ciemność. Widocznie był już środek nocy.
Emma podniosła się z mocno skrzypiącego łóżka i podeszła do drzwi nasłuchując jakichś odgłosów. Wszyscy goście musieli rozejść się już do domów, bo na zewnątrz panowała cisza. Zastanawiała się przez chwilę, czy powinna wyjść z pokoju i znaleźć Troda lub Mirę, kiedy z daleka usłyszała lekkie skrzypienie podłogi i pobrzękiwanie. Wyglądało na to, że ktoś jeszcze nie spał.
Dziewczyna wyszła po cichu z pokoju i skierowała się w stronę dochodzących dźwięków. Szła przez chwilę ciemnym korytarzem trzymając się ścian, żeby o nic się nie potknąć. Kiedy skręciła w prawo zobaczyła, że jedne drzwi są lekko uchylone i wydobywa się z nich nikłe światło. Chciała zajrzeć przez szparę, żeby zobaczyć kto jest w środku, ale zanim zdążyła podejść do drzwi usłyszała głos.
-Wiem, że tam jesteś, więc nie chowaj się - powiedział lodowaty głos.
Emma otworzyła drzwi i weszła do środka. Osobą, która powiedziała wcześniejsze słowa okazał się chłopiec, prawdopodobnie w wieku Emmy. W jego kruczoczarnych włosach odbijało się czerwone światło płomienia, który ku zaskoczeniu Emmy wydobywał się z jego dłoni. Ubrany był w zwiewną bawełnianą koszulę nocną.
Pokój napchany był różnymi skrzynkami i pudłami. Chłopak patrzył gniewnie na dziewczynę, jakby sama jej obecność przyprawiała go o mdłości.
-Czego szukasz o tej godzinie? - spytał patrząc na nią przenikliwie.
-Usłyszałam hałas, więc pomyślałam, że ktoś jeszcze nie śpi i chciałam przeprosić za wszystkie kłopoty, które sprawiałam.
-W takim razie zrób to rano - odparł szorstko.
-A ty co robisz o tej porze? - Emma czuła, że nie dotrze do niego w żaden sposób, ale spróbowała nawiązać nić porozumienia.
-Nie twoja sprawa - uciął krótko.
Może i faktycznie nie moja, ale czy musisz być aż taki opryskliwy? - pomyślała Emma.
-Przepraszam za najście. Dobranoc - odwróciła się, żeby wyjść z pokoju.
-Nie jesteś tu mile widziana. Odejdź jak najszybciej - powiedział głośno.
-Co powiedziałeś?
-To, co słyszałaś. - powiedział i odwrócił się od dziewczyny plecami, żeby pokazać, że rozmowę uważa za zakończoną.
Zrezygnowana Emma wyszła z pokoju zostawiając chłopca samego. Była pewna, że jutro rano się i tak spotkają, co wcale nie wzbudzało w niej entuzjazmu. Jakoś odnalazła w ciemnościach drogę do pokoju. Dziękowała sobie, że zostawiła otwarte drzwi.
Zanim położyła się do łóżka stanęła przy oknie, wyjrzała na zewnątrz. Niebo było całkowicie inne niż w jej świecie. Dziwiła się, jak mogła tego wcześniej nie zobaczyć. Przez całe niebo ciągnęła się srebrna łuna poruszająca się jak wąż. Nigdzie nie widać było księżyca za to liczne gwiazdy, które cały czas się poruszały, sprawiały wrażenie jakby bawiły się w berka. Chociaż panowała ciemna noc, niebo wyglądało jak żywe.
Ale chociaż przed jej oczami rozpościerał się tak niezwykły i piękny widok, Emma nie podziwiała go. W tej chwili myślała o swoim położeniu i zastanawiała się, co zrobić dalej. Ten chłopiec, którego spotkała przed chwilą musiał być kimś bliskim dla Miry i Troda i wyraźnie nie podobała mu się jej obecność tutaj. Emma ani trochę mu się nie dziwiła. To była całkowicie naturalna reakcja. Ale mimo wszystko zrobiło jej się jakoś ciężko.
Odeszła od okna i położyła się na łóżku. Przez długi czas leżała z otwartymi oczami myśląc. Z korytarza nie dobiegał już żaden dźwięk. Wszystko było pogrążone w ciszy. Tym razem nie miała żadnych snów.
CZYTASZ
Twórcy Nowego Świtu: Drugie życie
FantasyAlthivana to świat, gdzie Emma rozpoczyna swoje nowe życie. Sierota, nieznająca swoich rodziców, opuszczona przez jedyną osobę, którą nazywała przyjaciółką, próbuje znaleźć swoje miejsce. Nie wiedząc nawet, kto wysłał ją tu wysłał, ani w jaki sposób...