Przez ostatnie kilka dni, od kiedy wróciła do sierocińca, Emma czuła się jakby ktoś pozbawił ją duszy. Nic do niej nie docierało. Było jej wszystko jedno czy śpi, czy je, przez cały czas patrzyła się tępo w przestrzeń. Reszta dzieci przez jakiś czas uważała to za zabawne i próbowali różnych sposobów, żeby wywołać z niej jakąś reakcję. Ale nie udało im się to. Nie obchodziło ją nic, co się z nią działo.
Dyrektorka sierocińca na wszystkie sposoby próbowała wymusić z niej powód, dla którego tak się zachowywała, ale ani prośby, ani błagania nic nie dawały. Emma za każdym razem odpowiadała tylko ,,To nic takiego. Niedługo mi przejdzie." Ale minęły dwa tygodnie i nic się nie zmieniło. Dzieciom w końcu znudziła się obojętność Emmy i zaczęły ją ignorować jak za dawnych czasów. Dziewczynka coraz więcej czasu spędzała włócząc się po pobliskim lesie i często wracała w podartym ubraniu, z rękami i nogami podrapanymi w wielu miejscach.
Pewnego dnia dyrektorka postanowiła, że sprawi jej niespodziankę.
-Emmo co ty na to, żebyśmy poszły razem na zakupy? Będziesz sobie mogła wybrać, co tylko chcesz. Nawet najdroższą zabawkę. Potem pokażesz ją innym dzieciom i razem będziecie się mogli pobawić. Na pewno to was zbliży - mówiła z entuzjazmem.
Emma tylko westchnęła w duchu. ,,Zbliży"? Jeśli zbliżeniem można nazwać to, że zakradną się w środku nocy do jej łóżka i pobiją ją tak, że rano nie będzie mogła wstać, to już nie mogła się doczekać. Chciała odmówić, ale widocznie dyrektorka wzięła jej milczenie za odpowiedź twierdzącą, bo z rozpromienioną twarzą wzięła Emmę za rękę i kazała jej się przebrać w coś ładnego, podczas gdy ona powiadomi opiekunki, gdzie idą. Oczywiście Emma nie miała dużego wyboru, więc sięgnęła po najmniej zacerowaną sukienkę, jaką udało jej się znaleźć i postanowiła zdać się na los.
W sklepie wzięła jakaś pierwszą lepszą lalkę, która wyglądała najtaniej. Dyrektorka była dosyć rozczarowana i wiele razy dopytywała się, czy nie chciałaby czegoś jeszcze. Tym razem Emma wyraźnie zaznaczyła, że to jej w zupełności wystarczy. W końcu kobieta postanowiła się poddać.
-Skoro nie chcesz już żadnej zabawki, to przynajmniej kup sobie coś słodkiego. Zobacz, naprzeciwko sklepu stoi stoisko. Idź i wybierz sobie coś dobrego, a ja tutaj zostanę i porozmawiam chwilę ze znajomą, dobrze? Dasz sobie radę?
Emma skinęła głową i przyjęła lekko pognieciony banknot. Podczas gdy kobieta pogrążyła się w rozmowie z właścicielką sklepu, Emma wyszła na zewnątrz. Chciała już wracać do sierocińca i zamknąć się gdzieś, gdzie nikt jej nie znajdzie. Od kilku dni prześladował ją okropny ból głowy. W tej chwili czuła się szczególnie paskudnie. W sklepie czuła, jakby miała zaraz zwymiotować. Po wyjściu na zewnątrz dotyk wiatru na twarzy trochę uśmierzył jej ból.
Nagle silniejszy podmuch wyrwał się z ręki banknot, który dostała od dyrektorki. Papierek wzbił się w powietrze, lekko zawirował i wylądował na samym środku ulicy. Niewiele się zastanawiając, Emma pobiegła za nim i już schyliła się, żeby go podnieść, kiedy usłyszała pisk opon i przerażone krzyki ludzi. Poczuła bardzo silny ból, jakby wszystkie kości w jej ciele zostały w jednej chwili zmiażdżone. Ogarnęła ją ciemność. Dzwoniło jej w uszach i nie była w stanie poruszyć nawet palcem. Czuła tylko, że leży na czymś ciepłym i wilgotnym. Jednocześnie było jej lodowato zimno. Czuła ogarniającą ją senność. Różne myśli zaczęły przelatywać jej przez głowę.
,,Czy tak wygląda śmierć? - myślała. - Jeśli tak, to ciekawe co się ze mną stanie. Zawsze myślałam, że śmierć to coś strasznego, bo wszyscy się jej boją, ale nie jest taka zła. Nie boli, tak, jak myślałam. Ciekawe, czy moi rodzice też tak umarli. Może ich spotkam i dowiem się, czemu mnie zostawili."
Przez chwilę zdawało jej się, że czuje pulsowanie naszyjnika jej rodziców. Pulsowanie, które przypominało małe serce, które stawało się coraz słabsze i słabsze, aż całkowicie zamarło. Wtedy Emma znów poczuła rozrywający ból, ale tym razem nie był on fizyczny. Wydawało jej się, że coś rozrywa jej duszę na tysiące kawałeczków. Chciała już umrzeć. Chciała, żeby to się skończyło. Zdawało jej się, że słyszy czyjeś wołanie.
-Przepraszam - powiedział cicho głos dochodzący gdzieś z oddali.
Nagle otworzyła oczy. Ogarnęło ją jasne światło płynące z okna obok łóżka, na którym leżała. Obok siedziała zalana łzami kobieta, która, kiedy zobaczyła, że dziewczynka otworzyła oczy, zerwała się na równe nogi i klękneła przy łóżku szlochając głośno.
-Emma, Emma, jak się cieszę, że nic ci nie jest! Myślałam, że już nie otworzysz oczu... Przepraszam... Przepraszam... nie powinnam cię zostawiać bez opieki. Nawet nie wiesz, jak tego żałuję... Przepraszam... chciałam cię jakoś rozweselić, a doprowadziłam do takiego nieszczęścia... Przepraszam...
Dziewczynka patrzyła na kobietę nieobecnym wzrokiem.
-Emma? - spytała.
Kobieta spojrzała na nią przerażona.
-Kochanie, nie pamiętasz, jak się nazywasz? Pójdę po lekarza! - krzyknęła i wybiegła z pomieszczenia.
Dziewczynka przez chwilę siedziała w zamroczeniu. Powoli wracały do niej wspomnienia. O wypadku, o sierocińcu, o Rose.
- Już pamiętam... - powiedziała patrząc w swoje odbicie w szybie.
CZYTASZ
Twórcy Nowego Świtu: Drugie życie
FantasyAlthivana to świat, gdzie Emma rozpoczyna swoje nowe życie. Sierota, nieznająca swoich rodziców, opuszczona przez jedyną osobę, którą nazywała przyjaciółką, próbuje znaleźć swoje miejsce. Nie wiedząc nawet, kto wysłał ją tu wysłał, ani w jaki sposób...