Rozdział IX: Dodatkowy egzamin (2)

10 2 1
                                    

Od razu pobiegła w tamtym kierunku. Mimo że była na pustyni, prażące słońce nie miało na nią żadnego efektu. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że niewiele wiedziała o zasadach, które budowały tę iluzję. Była to pierwsza rzecz, którą powinna zbadać, ale kompletnie wyleciała jej z głowy.

,,Może inni podzielą się ze mną informacjami" - pomyślała z nadzieją.

Kiedy wreszcie dotarła na miejsce, zastała tam siedem osób walczących z wielkim opancerzonym potworem. Ciskali w niego kulami ognia i wody, ale on nic sobie z tego nie robił. Jednak jeśli ktoś podszedł za blisko i znalazł się w zasięgu jego kolczastego ogona, to tylko szybka reakcja ratowała przed zgubą. Na oczach Emmy jedna z osób zrobiła o jeden krok za dużo i w mgnieniu oka rozpłynęła się w powietrzu.

,,To chyba nie jest zbyt dobry moment na zadawanie pytań..."

- Nic go nie rusza! - krzyknęła jedna z dziewczyn.

- Celujcie dokładniej! - krzyknął chłopak, który zdawał się być liderem grupy. - Jeśli zadamy mu wystarczające obrażenia, powinien zniknąć.

Jednak mijały minuty, a potwór nie sprawiał wrażenia, jakby miał zamiar znikać. Emma trzymała się z boku, świadoma, że jej mizerne umiejętności na nic się tu nie zdadzą.

W pewnym momencie ktoś przebiegł obok niej i rzucił się w stronę potwora. Osoba w czarnej pelerynie uchyliła się przed atakiem śmiercionośnego ogona i wykonała wślizg idealnie pod jego brzuch. Emma zdążyła tylko dostrzec błysk miecza i tam, gdzie przed chwilą był potwór wielkości samochodu, stał czarno ubrany chłopak, który strzepywał z siebie piasek jak gdyby nigdy nic.

Cała grupa stała zamurowana i dopiero jasnowłosy lider podszedł do nowego przybysza.

- Dziękuję, że się go pozbyłeś. Stwarzał nam niezłe kłopoty - powiedział z uśmiechem, który nie sięgał jego oczu. - Ale nie powinieneś od tak kraść innym zdobyczy. Sporo czasu spędziliśmy, żeby go obić tak, że wystarczył tylko jeden twój atak.

Chłopak skończył wreszcie strzepywać z siebie piasek i odgarnął z twarzy długie kosmyki brunatnych włosów, które przysłaniały mu jego ciemnoniebieskie oczy. Nie zdradzając żadnej emocji spojrzał krótko na chłopaka przed sobą nie wypowiadając ani słowa.

Lider czując się zignorowany aż poczerwieniał z gniewu, ale zanim zdążył coś jeszcze powiedzieć, do rozmowy wtrąciła się jedna z dziewczyn z jego grupy.

- Widziałam, że użyłeś miecza. Skąd go wziąłeś? My nie znaleźliśmy po drodze żadnej broni.

Tym razem chłopak o dziwo odpowiedział.

- Zasady pozwalają na tworzenie broni - powiedział zwracając się w jej stronę po czym odszedł.

Emma spróbowała wyobrazić sobie miecz i ku jej zdumieniu, ale i radości, w jej ręce pojawił się miecz, którego używał River. Była to pierwsza broń, która jej przyszła do głowy. Był dla niej trochę za duży, ale wystarczyła jedna myśl, żeby skurczył się do wielkości odpowiedniej dla jej wzrostu.

- Chcesz się do nas przyłączyć? - spytała Emmę jedna z dziewczyn.

- Najpierw musimy się przekonać, czy nie będzie dla nas ciężarem - wtrącił się  lider. - Nie mam zamiaru brać do grupy kogoś bezużytecznego.

- Nie pamiętam, kiedy zgodziłem się na to, że ty tu dowodzisz - mruknął stojący na uboczu chłopak.

- Możemy się tu i teraz przekonać, kto powinien zostać przywódcą - powiedział uśmiechając się jadowicie. - Ale jeśli to ja wygram, wylatujesz. A wtedy powodzenia w przetrwaniu do końca. To jak?

Na te słowa chłopak spojrzał na niego ze złością, ale potem spuścił głowę i więcej się już nie odezwał.

- I? - zwrócił się z powrotem do Emmy. - Co potrafisz?

- Mogę stworzyć tarczę no i znam jakieś podstawy walki mieczem. Atak nie jest moją mocną stroną - wyznała szczerze.

- Może i się na coś nam przydasz - powiedział lider uśmiechając się w niezbyt przyjemny sposób.

Wkrótce Emma przekonała się, co miał na myśli. Została żywą przynętą. Miała odwracać uwagę potworów podczas walki albo prowadzić je do wyznaczonego wcześniej miejsca. Gdyby nie jej tarcza, byłoby już po niej. Chociaż był to prawdopodobnie najlepszy sposób, żeby przysłużyć się grupie, ale nie wiedziała, czy za jej wysiłki dostaje jakiekolwiek punkty. Przez to, że mieli tak nikłe informacje, każdy starał się zadać ostateczny cios napotkanym potworom, żeby mieć lepsze szanse na zdanie.

Emma zaczęła snuć plany, jak najlepiej oddalić się od tej grupy, żeby samej pójść na polowanie punktów. Największą dla niej przeszkodą był samozwańczy lider. Raczej podejście do niego i oświadczenie, że nie chce już być częścią tej grupy, było fatalnym pomysłem. Po drodze obiło jej się nawet o uszy, że sam wyeliminował kilku innych uczestników egzaminu, którzy się z nim nie zgadzali. Najlepszym wyjściem byłoby oddalenie się po cichu w ferworze walki.

Jednak zanim zdążyła zrealizować swój plan, natknęli się na inną grupę, która walczyła z ogromnym czerwonopiórym ptakiem jakieś pięć metrów od stromego urwiska. I wyglądało na to, że to ich przeciwnik miał przewagę. Wystarczyło jedno machnięcie potężnymi skrzydłami, a wszystkie pociski odlatywały z powrotem w ich stronę. I jakby tego nie było dosyć, co jakiś czas potwór pluł w ich stronę ogniem. Kiedy tylko zauważyli ich nadejście zaczęli krzyczeć o pomoc. Musieli już walczyć tak od dłuższego czasu.

- Powinniśmy przeszukać tę okolicę, aby wyłapać jakieś słabsze potwory. Jeśli utrzymają się do tego czasu, to możemy im pomóc - powiedział lider, na co inni pokiwali głowami. W końcu przecież to wszystko tylko iluzja. Nawet jeśli obleją test, nie zginą, ani nie odniosą żadnych obrażeń w rzeczywistości.

- Nie ma - powiedział głos zza pleców Emmy.

Chłopak ubrany na czarno jak zwykle pojawił się znikąd. Nikt nie zwrócił nawet uwagi, kiedy do nich podszedł.

- Czego nie ma? - spytał z wyraźną irytacją lider ich grupy.

- Nie ma już potworów. Ten jest ostatni - powiedział wskazując na czerwonopiórego ptaka.

- Dlaczego mielibyśmy ci wierzyć? - prychnął z pogardą. - To jasne, że chcesz nas zwieść, żeby samemu wypaść lepiej. Idziemy - po tych słowach ruszył dumnym krokiem w przeciwnym kierunku od urwiska, a za nim podążyła reszta grupy.

Reszta oprócz Emmy. Dziewczyna wykorzystała okazję i schowała się za czarnowłosym chłopakiem. Jego szeroka czarna peleryna była idealną kryjówką. Podejrzewała, że minie trochę czasu zanim się zorientują o braku ich żywej przynęty. I nawet wtedy raczej nie będą się specjalnie po nią wracać. Wyglądało na to, że chłopak zrozumiał sytuację, bo stał w miejscu, jak niewzruszony posąg, aż tamci nie oddalili się na tyle, że zniknęli za drzewami.

- Dziękuję - powiedziała Emma zaskoczona tą niespodziewaną kooperacją z jego strony.

Chłopak tylko krótko na nią spojrzał i ruszył w stronę urwiska, gdzie toczyła się walka. Emma nie przejmując się jego małomównością, po chwili poszła w jego ślady.

Twórcy Nowego Świtu: Drugie życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz