Rozdział V: Polowanie (2)

8 3 0
                                    

Zanim udało im się wyjść z lasu natrafili na grupę magów, którzy nie mogli uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczyli dwójkę dzieci samotnie przechadzających się nocą po lesie. Oczywiście nie pozwolili im odejść. Dowiedziawszy się kim są, powiadomili ich opiekunów i zaopiekowali się nimi aż do czasu ich przybycia.

,,No to wpadłam w kłopoty" - Rinne melancholijne wpatrywała się w nocne niebo przeczywając, że przez długi czas nie zazna spokoju.

Najpierw zjawili się rodzice chłopca. Rinne rozpoznała w nich właścicieli gospody, z którymi jej tata kiedyś prowadził interesy. Widząc, że chłopiec zamierza odejść, Rinne powiedziała magom, że chce się pożegnać i podbiegła do niego.

- Dziękuję za uratowanie mi życia - powiedziała pochylając głowę.

- Nie musisz dziękować... - chłopiec sprawiał wrażenie lekko zakłopotanego. - Ty też mi pomogłaś jakiś czas temu. Więc teraz jesteśmy kwita.

,,Więc jednak mnie zapamiętał" - pomyślała.

- Może to trochę późno, ale jestem Rinne. A ty?

- Noel - powiedział chłopiec, a jego twarz przybrała ciepły wyraz. Był to pierwszy raz, kiedy użył imienia nadanego im przez swoją nową rodzinę.

- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - powiedziała uśmiechając się.

Noel skinął jej głową i ruszył za właścicielami gospody.

Niedługo później zjawił się jej ojciec. Rinne dawno nie widziała go w tak złym humorze. Wyglądał jakby miał zaraz zacząć ciskać dokoła pioruny.

- Zatem? Co masz mi do powiedzenia? - spytał stając przed Rinne ze skrzyżowanymi rękami.

- Ymm... Przepraszam?

Rinne jeszcze nigdy nie miała tak długiego aresztu domowego. Jej ojciec wiedział, że jest to dla niej najgorsza kara, bo ponad wszystko nienawidziła siedzieć bezczynnie.

- Chcę wyjść na dwór - skomlała w poduszkę z żałością.

- Cóż sama sobie na to zasłużyłaś - powiedziała jej starsza o cztery lata siostra, Lizze.

- A ja się cieszę, że wreszcie mogę spędzić trochę czasu z moją najmłodszą siostrzyczką - mówiła z promiennym uśmiechem Marie. - Zawsze kiedy odwiedzam dom, nie mogę cię zobaczyć, bo gdzieś się włóczysz. Zobacz mam dla ciebie prezent ze stolicy. - wyjęła z kufra podróżnego krótką zieloną sukienkę z licznymi falbankami i wstążkami.

- Nie będę zakładać żadnej sukienki. Są niewygodne - powiedziała nie podnosząc głowy.

- Dlaczego nie możesz być urocza i dziewczęca jak inne małe siostrzyczki. Ty i Tira jesteście tak do siebie podobne, że to aż przerażające - powiedziała Marie załamując ręce z rezygnacją.

Rinne westchnęła z rezygnacją.

- Co się dzieje ostatnimi dniami? Wiem, że znowu masz areszt domowy, ale nie musisz być tak przygnębiona. Czy może myślisz o jakimś chłopaku? - Marie zakryła usta ręką i lekko zachichotała.

- Skąd wiedziałaś? - spytała Rinne.

Marie i Lizze jak na komendę odwróciły się w jej stronę z przerażeniem w oczach.

- Ej, ej nie strasz mnie tak. Wiem, że trochę mnie nie było, ale sądziłam, że moja mała Rinne jest już taka dorosła - mówiła Marie ze łzami w oczach. - Pamiętaj, że zawsze możesz poradzić się w tych sprawach starszej siostry.

Twórcy Nowego Świtu: Drugie życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz