Rozdział VI: Pamiętnik (2)

16 3 0
                                    

- Po co mi to opowiadasz? - głos Emmy lekko zadrżał.

- Bo wydaje mi się, że przed czymś uciekasz i chcę ci uświadomić, że nie jesteś tak osamotniona, jak może ci się wydawać - powiedział przypatrując jej się z troską.

- Ja nie mam prawa być szczęśliwa... - jej ramiona zaczęły się trząść.

- A czy nie jest tak, że sama sobie to prawo odebrałaś? - spytał spokojnie Trod. - Przypadłaś się do muru, myśląc że tak być powinno, ale wiesz, wcale nie musisz udawać silnej. Możesz mieć kaprysy, kłócić się o drobnostki, wybrzydzać przy jedzeniu czy płakać. To wcale nie sprawia, że jesteś słabsza. Wręcz przeciwnie. Osoby, które potrafią pokazać swoje prawdziwe emocje są naprawdę silne. Nie jesteś sama na tym świecie i nie musisz sama tego wszystkiego nieść.

Jakby czekając na te słowa, oczy Emmy zaczerwieniły się i po chwili zaczęły z nich płynąć łzy. Na początku jedna nieśmiało potoczyła się po policzku, a za nią popłynęły kolejne. Trod widząc to przysunął się do niej i mocno ją objął.

- Wszystko w porządku. Możesz płakać, ile chcesz - powiedział poklepując ją lekko po plecach.

Emma nie wydawała żadnych dźwięków. Chwilami zdarzało jej się głośniej odetchnąć, ale nie szlochała. Czuła jakby razem ze łzami wypływały z niej wszystkie negatywne emocje. Chyba po raz pierwszy w życiu czuła się tak spokojnie i bezpiecznie.

Nagle na korytarzu odezwały się głosy i znienacka otworzyły się drzwi. Mirę i Noela zamurowało na widok sceny, którą zastali. Kobieta po rozmowie z synem uznała, że trzeba kuć żelazo póki gorące i od razu kazała mu pogodzić się z Emmą.

Kiedy Noel zobaczył płaczącą dziewczynę, zaczął się zachowywać jakby stracił rozum. Z początku stał zamurowany a potem przyskoczył do niej i zaczął pytać, gdzie ją boli i kto jej dokuczał. Zupełnie nie wiedział, jak się zachować. Kiedy uświadomił sobie, że Emma mogła płakać przez niego, wyglądał, jakby strzelił w niego piorun.

Emma widząc go w takim stanie, nie mogła się powstrzymać i roześmiała się głośno. Otarła resztki łez z twarzy i uśmiechnęła się do chłopaka.

- Jest coś, co chciałabym wam wszystkim powiedzieć. Długo z tym zwlekałam - powiedziała, po czym odsuneła się od Troda i wstała jak do wygłoszenia mowy.

- Nie pochodzę z tego świata. Dlatego tak mało o wszystkim wiem. Nie wiem jak to jest możliwe, ale jakaś siła mnie tu ściągnęła. Świat, z którego pochodzę nie posiada magii ani ras innych niż ludzka. Zawsze się zastanawiałam, gdzie jest moje miejsce i myślę że w końcu je znalazłam... Tutaj, z wami. - zatrzymała się na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza. Jej wzrok chwilę stanął na Noelu, który był najbardziej zaskoczony ze wszystkim, ale jednocześnie wydawał się najbardziej podekscytowany. Oczy świeciły mu się z ciekawości i wiedziała, że ledwo powstrzymuje się, żeby nie zasypać jej pytaniami. Mira i Trod też wyglądali na lekko zaskoczonych, ale pokrzepiło ją to, że w ich oczach nie znalazła ani odrobiny niedowierzania czy strachu.

- Niewiele wiem o sobie - kontynuowała. - Nie znam swoich rodziców czy daty urodzin. Nie wiem co lubię, a czego nie. W tej chwili moim jedynym życzeniem jest zostanie z wami na zawsze... Chcę, żebyście byli moją rodziną - po tych słowach kolejna łza spłynęła po jej policzku.

- Nasza rodzina nie byłoby kompletna bez ciebie - Mira podeszła do niej i mocno ją objęła. Emma czuła, że jak tak dalej pójdzie to może za chwilę usłyszy trzask swojego pękającego żebra. Ale w tym momencie była zbyt szczęśliwa, żeby przejmować się czymś tak trywialnym.

- Chodźcie tu obaj. Zrobimy rodzinny uścisk - powiedziała Mira.

Trod z rezygnacją skinął na Noela, który miał sprzeciw wypisany na twarzy, ale obaj wiedzieli, że nic nie osiągną sprzeciwem. Cała czwórka złączyła się w grupowym uścisku.

- Nie mogę oddychać - jęknął Noel, który w jakiś sposób znalazł się w samym centrum.

- Cicho, nie psuj chwili - syknęła Mira, na co Emma i Trod wybuchnęli śmiechem.

Tej nocy wszyscy bardzo późno poszli spać. Był to naprawdę długi dzień pełen przeżyć.

- Zapomniałem ją przeprosić - powiedział Trod do sobie, kiedy kładli się z Mirą spać.

- Emmę?

- Tak...

- Chodzi o Marvicka - domyśliła się kobieta.

- Tak, w końcu cała ta sytuacja to moja wina. Żeby zemścić się na mnie, za cel obrał sobie nasze dzieci. Uważa, że go zdradziłem... Już nie dzisiaj, ale będę musiał wyjaśnić to Emmie. Ma prawo wiedzieć, dlaczego znalazła się w takiej sytuacji.

- Pamiętam, że od początku widział w tobie idola. Mnie za to nienawidził - westchnęła Mira. - Myślę, że byłeś dla niego jak brat albo raczej jak bóg. Jego światopogląd musiał się nieźle złamać, kiedy wreszcie przejrzał na oczy i zobaczył, że jego bóg jest całkiem inny niż myślał - powiedziała z przekąsem.

- Zawiodłem go. Mogłem go jakoś uratować od tego wszystkiego - szepnął Trod. - Ale byłem wtedy zbyt wielkim tchórzem. Teraz już jest za późno.

- Zbyt wiele od siebie wymagasz. Czy on nie ma własnego rozumu, żeby odróżnić dobro od zła? - Mira zaczęła się irytować. - Nawet jakbyś wskazał mu palcem, czego nie powinien robić i tak by się nie posłuchał. Władza zbyt mu uderzyła do głowy. Wierzy tylko w prawo silniejszego. Przemocą przejął kontrolę nad swoją rodziną i pozbył się wszystkich, co kiedyś z nim zadarli. To zwykły szczur. I nie obchodzi mnie żadne twoje ale.

- Wiem, że nie mogę nad wszystkim zapanować, ale nadal czuję, że muszę odpokutować za swoje winy.

- Wychowałam się w kościele i mogę ci z całą pewnością powiedzieć, że zrobiłeś już dosyć - powiedziała stanowczo Mira. - A jeśli bogowie będą uważali inaczej to się z nimi porachuję!

Trod na te słowa lekko się uśmiechnął. Nie wyobrażał sobie życia bez tej osoby. Z nią nigdy nie zaznał nudy i zawsze była jego wsparciem, gdy miotały nim wątpliwości. Bez niej byłby dziś kimś zupełnie innym. Stałby się kimś podobnym do swojego ojca.

- Kocham cię - pocałował Mirę i położył się spać.

Kobieta z szeroko otwartymi oczami spojrzała na plecy śpiącego męża. Zdecydowanie zachowywał się inaczej niż zwykle. Minęło sporo czasu od kiedy ostatni raz się przed nią tak otworzył. Mira z czułością odgarnęła kilka kosmyków, które opadły mu na oczy i położyła się obok po sprawdzeniu czy dobrze się przykrył kołdrą, bo noce zaczęły się robić chłodne. Szybko ogarnął ją sen.

Twórcy Nowego Świtu: Drugie życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz