Rozdział VI: Ingrid

11 3 0
                                    

To było za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Zmęczony umysł Emmy nie mógł już przetwarzać faktów. Więc Ingrid była tą kobietą, która złapała ich, kiedy uciekali z domu Marvicka? Jak to było możliwe? W takim razie dlaczego ich nie zabiła i dodatkowo nie wyglądała, żeby przeszkadzał jej fakt, że została rozpoznana. Bo na pewno zdała sobie z tego sprawę, jako że Emma miała wszystko wypisane na twarzy.

Dziewczyna spojrzała ukradkiem na idącego obok Noela. Czy i on wiedział? Emma pokręciła głową. Nie, to niemożliwe. Mimo, że nie znali się długo, wierzyła, że powiedziałby jej o tym.

- Achhhh - westchnęła przeciągle.

- Co się stało? - spytał Noel.

- Nic takiego. Po prostu jestem zmęczona - powiedziała nerwowo.

Noel spojrzał na nią badawczo jakby wyczuwając, że nie mówi całej prawdy.

- To idź dzisiaj wcześniej spać.

- Masz rację. Tak zrobię. - Emma nie chciała niczego zatajać przez Noelem. Po prostu dzisiaj już nie była w stanie odbyć z nim poważnej dyskusji. Chciała najpierw sama to wszystko przemyśleć. A z resztą ta rozmowa mogła zaczekać do jutra. W końcu co się mogło dzisiaj stać, prawda?

Jeszcze tego samego wieczoru Emma miała ochotę spuścić sobie porządne manto za takie myślenie. Ważne rzeczy trzeba powiedzieć od razu, bo przyszłości nikt nie przewidzi.

Emma właśnie przyniosła z kuchni czyste naczynia, kiedy do gospody zawitali nieoczekiwani goście, River i Ingrid. Emma zjeżyła się na widok kobiety. Gdy nawiązały kontakt wzrokowy Ingrid pomachała jej wesoło i zaczęła zmierzać w jej stronę.

- Masz chwilę? Chcę zamienić z tobą kilka słów - spytała jak gdyby nigdy nic.

- Jestem teraz trochę zajęta - powiedziała unikając jej wzroku.

- Jasne, mogę poczekać - to powiedziawszy Ingrid, nie czekając na odpowiedź Emmy, podeszła do Rivera i razem udali się do stolika naprzeciwko kominka. Kobieta od razu zaczęła pogawędkę z dwoma mężczyznami siedzącymi przy tym samym stoliku, podczas gdy River siedział cicho i tylko od czasu do czasu wtrącił swoje trzy grosze.

Emma zostawiła naczynia i szybko pobiegła na górę do pokoju Noela. Zastała go piszącego coś na biurku. Kiedy chłopak usłyszał otwierające się drzwi odwrócił się w jej kierunku marszcząc brwi. Nie lubił, kiedy ktoś wchodził do niego bez pukania.

- Są tu Ingrid i River. Ona chce o czymś ze mną porozmawiać.

- No i? - spytał Noel ze zdziwieniem.

- Chcę, żebyś ze mną poszedł.

Chłopak uniósł wysoko brwi wyraźnie oczekując głębszego wyjaśnienia.

- To ona nas wtedy w nocy zaatakowała... Kiedy zakradliśmy się do domu Marvicka.

Na te słowa Noel zerwał się z krzesła i lekko pobladł.

- Skąd wiesz?

- Poznałam ją po głosie...

- I nic nie powiedziałaś? - w jego głosie rosła irytacja.

- Chciałam ci powiedzieć jutro. Nie sądziłam, że jeszcze dzisiaj tu przyjdzie - powiedziała ze spuszczoną głową.

- Ty... - syknął ze złością po czym zakrył twarz dłonią. - Dobra chodźmy, w końcu gdyby chciała nas zabić, już dawno by to zrobiła.

Zeszli razem na dół i podeszli do stolika, gdzie siedziało małżeństwo. Ingrid wyraźnie dobrze się bawiła, bo przed nią stały dwa opróżnione już kufle piwa. Kiedy ich zobaczyła szepnęła coś do Rivera, po czym wstała od stołu. Nie wyglądała na zaskoczoną widokiem Noela.

- Może pójdziemy gdzieś, gdzie jest mniejszy hałas? - zaproponowała.

- Możemy iść do mnie - zaproponowała Emma.

Przemieścili się zatem do pokoju Emmy. Ingrid omiotła pokój szybkim spojrzeniem. Nie było w nim nic godnego uwagi. Proste łóżko, stara szafa i nowe biurko do nauki, na którym stała mała górka książek. Ingrid odwróciła krzesło od biurka i usiadła na nim okrakiem. Emma i Noel usiedli na krawędzi łóżka lekko spięci.

- Przyszłam do was, bo chciałam to wszystko wyjaśnić. Myślę, że jestem wam to winna. Od razu chcę podkreślić, że nie jestem związana z tą ciemną zagrają. Musiałam wziąć tę robotę przez mojego kuzyna, który zawsze pakuje się w niezłe bagno. I tym razem mnie nie zawiódł. Powiedział mi, że jakiś znajomy znalazł mu dobrze płatną pracę, ale nie mógł się pojawić tego dnia. A przez to, że nie mógł się wycofać z kontraktu musiał znaleźć kogoś na swoje miejsce. No i padło na mnie. Nigdy nie przypuszczałam, że będzie to robota z tymi handlarzykami - Ingrid pokręciła głową z rezygnacją.

- I wtedy, w nocy, pojawiliście się wy. Naprawdę przysporzyliście mi sporo kłopotów. Musiałam przekonać tych półgłówków, z którymi byłam na warcie, żeby was puścili z tymi niewolnikami. Gdyby nie ja, też mogliście skończyć w klatkach - spojrzała na nich z naganą. - Sama planowałam wyciągnąć tych niewolników, skoro już się w to wplątałam. Więc można powiedzieć, że w pewnien sposób mi pomogliście. Ale więcej nie róbcie takich głupot, bo naprawdę zginiecie - po tych słowach zwróciła się do dwójki w oczekiwaniu na pytania.

Widząc, że siedzą w milczeniu dodała:

- Jednak muszę przyznać, że nie spodziewałam się dwójki dzieci. Mam zdolność wykrywania nuy, więc po jej sile wzięłam was za dwójkę doświadczonych magów. Szczególnie ciebie - tu zwróciła się do Emmy. - Dawno nie spotkałam tak silniej aury. Zainteresowałaś mnie. Co dziwniejsze, teraz nie mogę jej wyczuć. Jest zdecydowanie słabsza - powiedziała z zastanowieniem bacznie się jej przyglądając.

Emma lekko drgnęła na te słowa. Była przekonana, że stan jej nuy był związany z Avao. Musiał coś zrobić nic jej o tym nie mówiąc.

- Czyli nie jesteś naszym wrogiem? - spytał Noel patrząc jej prosto w oczy.

Ingrid wyglądała przez chwilę na lekko zaskoczoną tym pytaniem, po czym wybuchła śmiechem.

- Nie, nie jestem. Możesz być spokojny. Jesteście w końcu moimi ważnymi pomocnikami - powiedziała z uśmiechem.

- Dobra, myślę, że zakończymy na dzisiaj. Jeśli będziecie czegoś potrzebowali, wiecie gdzie mnie znaleźć. Idę po mojego męża. Pewnie umiera z tęsknoty na mną.

Ingrid odstawiła krzesło na miejsce i pomachała na im na pożegnanie, po czym wyszła z pokoju. W hałasie dobiegającym z dołu wychwycili jej oddalające się kroki. Zapanowała niezręczna chwila milczenia. Po minucie czy dwóch Noel wstał z zamiarem wyjścia.

- Poczekaj! - Emma chwyciła go za rękę. - Naprawdę cię przepraszam.

- Za co?

- Za to, że nie powiedziałam ci o niej. Ale naprawdę byłam zmęczona i myślałam-

- Kim my dla ciebie jesteśmy? - przerwał jej Noel. - Przyjeliśmy cię do rodziny, ale ty nam wcale nie ufasz...

- To nie tak! - krzyknęła Emma.

- Więc jak? - Noel odwrócił się do niej twarzą. - Nie wiem nic o tobie. W końcu niczego nam nie powiedziałaś. Powiedzieli mi, żebym o tym nie wspominał, ale czy naprawdę chcesz, żeby tak to wyglądało? Mira i Trod są mili, więc muszę to powiedzieć za nich. Byłem skłonny wpuścić cię do rodziny, ale ty zachowujesz się, jakbyś szykowała się, żeby pewnego dnia odejść, nic nie mówiąc. Musisz zdać sobie pytanie. Czy dobrze ci z tym?

- Ja... boję się - szepnęła mocno zaciskując pięści. - Boję się odtrącenia. Nie chcę znowu być odtrącona...

- Więc chcesz tak spędzić całe życie? - westchnął Noel. - Kiedy masz do czynienia z ludźmi, musisz się liczyć z tym, że zostaniesz zraniona. Ale na szczęście każdy człowiek jest inny. Musisz znaleźć takich, którzy cię nigdy nie opuszczą. Ale jak masz to zrobić, skoro jesteś zamknięta na wszystkich? Teraz musisz się dobrze zastanowić, gdzie tak naprawdę chcesz być. I czy na pewno chcesz zostać z nami. - po tych słowach Noel wyszedł z pokoju i zostawił Emmę samą.

Twórcy Nowego Świtu: Drugie życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz