6

13 2 12
                                    

     To było jak sen. Ari po  raz pierwszy coś takiego poczuła. To było naprawdę dziwne. Całowali się długo, ale ktoś im przerwał, zanim popełniła największy błąd swojego życia. Chociaż może to nie byłby taki straszny błąd. Toq był wspaniały, ale Ayushiridara... Dziewczyna nie mogła tak po prostu o nim zapomnieć, ale o tym chłopaku także nie mogła.

    Przez drzwi do jej komnat wpadł Ayu. Gdy zobaczył rozgrywającą się tam scenę, zawahał się. Toq odrzucił go dziwnym spojrzeniem, po czym ponownie spojrzał na Ari. Odepchnęła go, nie spuszczając wzroku ze swojego brata. Czas jakby nagle się zatrzymał. Był tu. Ayu wszedł do jej komnaty i zobaczył, że całuje się ona z tym synem arystokratycznej rodziny.

   Było jej wstyd. Co ona najlepszego zrobiła? Kochała Ayu, ale Toq... ciężko to określić. Nie była w stanie patrzeć w jego oczy, dlatego spuściła wzrok. Nie patrzyła również na Toqa. Chciała zostać sama i pomyśleć. Przeanalizować wszystko dokładnie i w absolutnej ciszy. Ayu wyczuwając to, złapał stojącego niedaleko chłopaka i wyprowadził go z komnaty.

    Gdy w pomieszczeniu zapadła cisza, Ari zagłębiła się w swoich myślach. Po dłuższej chwili ukryła twarz w dłoniach, a z jej gardła wydostał się przeraźliwy szloch.

   Łzy ją męczyły. Wycierała twarz kilkukrotnie. W końcu odważyła się podnieść głowę i popatrzeć przez okno. Widok z tego Pałacu przedstawiał się o wiele lepiej niż we wcześniejszym skrzydle. Otarła oczy wierzchem dłoni i uśmiechnęła się, widząc miliony małych świecących punktów na granatowym sklepieniu.

   Na zewnątrz nie było zbyt ciepło. Chłód dostał się do jej komnaty sypialnej przez otwarte na oścież okno. Ari zamiast odizolować się od chłodu przez zamknięcie okna, sięgnęła po koc i szczelnie się nim owinęła.

   Gwiaździsta noc o tej porze roku była czymś szczególnym. Przez większość czasu niebo przysłaniały chmury. Nawet słońce miało problem, by przebić się przez obłoki i zaświecić jasno.

   - Ojcze, co mam robić?- odezwała się do zmarłego przed wielu laty Cesarza po raz pierwszy od jakiegoś czasu.- Jestem Cesarzową... prawie, ale chyba jak każdy Cesarz przede mną mam prawo posiadać własny harem. Czy to właściwe?

    To, że teraz myślała o takich rzeczach, było dziwnym zjawiskiem, ponieważ zawsze chciała być kochana tylko przez jedną osobę. Żyć szczęśliwie. Mieć dzieci, które po niej zasiądą na tronie i zestarzeć się kochając mężczyznę, który najbardziej na ten zaszczyt zasłuży.

Czy to możliwe, żeby ktoś zmienił się z dnia na dzień i nagle pragnął czegoś, co jeszcze kilka dni temu było po prostu nie do pomyślenia?

   - Milczysz jak gwiazdy- prychnęła.- Oczywiście, że tak. Przecież to nie możliwe, żebyś dał mi jakiekolwiek znak.

🧧🧧🧧

     Ari nie miała pojęcia, że na zewnątrz, tuż pod jej otwartym oknem siedział Ayushiridara. Słyszał wszystko. Jej szloch, krzyk, cichy śmiech i prychnięcia. Jej głos, gdy wyrażała wątpliwość, czy może... czy powinna kochać więcej niż jedną osobę.

   Serce chłopaka ścisnęło się boleśnie w jego umięśnionej piersi. Ból sprawił, że Ayu zacisnął dłoń w pięść i przycisnął ją na wysokości serca.

    Podniósł wzrok i popatrzył w niebo. Zastanawiał się, czy Ari nadal patrzy przez okno, a jeśli tak, to czy może zdała sobie sprawę z jego obecności. Nawet nie chciał wiedzieć, co by się stało, gdy się o tym dowiedziała.

𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz