Dostanie się do Pałacu nie należało do prostych zadań. Gdy Xianmei i Ayushiridara wjechali do stolicy, ludzie patrzyli na nich z nieukrywaną wrogością. Kurtyzana tylko czekała na to, aż komuś przyjdzie do głowy, by ich zaatakować.
Ale nikt tego nie zrobił.W pewnym momencie, gdy od Pałacu dzieliło ich zaledwie niecałe czterysta metrów, konie zatrzymały się pospiesznie, zmuszając ich, by rozejrzeli się dookoła.
Wszystko na pierwszy rzut oka wyglądało normalnie. Dopiero, gdy otaksowali otoczenie, Ayushiridara zauważył, że niektóre domostwa, bądź większe budynki zostały doszczętnie zniszczone przez płomienie. Jedyne co świadczyło tym, że ktoś kiedykolwiek mieszkał na tym terenie, to zadbane podwórka, których ogień jakimś sposobem nie strawił.- To straszne- powiedziała Xianmei, odwracając głowę w stronę Ayushiridary.- Myślisz, że ci ludzie zdążyli uciec, zanim te domy spłonęły?
Książę w odpowiedzi wzruszył ramionami. Sam się nad tym zastanawiał, ale jedyny wniosek, do jakiego doszedł, był taki, iż większość mieszkańców po prostu tu zginęła. Nie chcąc przenosić się gdzieś, gdzie nie będą się czuć jak u siebie. Pozwolili sobie na śmierć.
Ruszyli dalej. Jechali obok siebie szeroką, opustoszałą drogą, nawet na moment nie tracąc czujności. Musieli uważać, ponieważ wróg zaskoczyć ich z każdej strony i zaatakować, gdy najmniej się tego spodziewali.
- Stać! Kim jesteście?- zatrzymał ich pomarszczony mężczyzna. Był średniego wzrostu, niezwykle barczysty jak na swój wiek, a z jego głosu była siła i nieustępliwość.
Nadal patrząc na nich taksującym spojrzeniem, poprawił pas z bronią, po czym skinął na oddalonego od nich o około stu metrów młodego chłopaka.
Nawet z takiej odległości kurtyzana zauważyła jego przerażony wyraz twarzy. Gdy szedł w ich stronę, chwiał się na nogach. Dziewczyna aż zdziwiła się, że chłopak jeszcze się nie przewrócił.
Młodzieniec zbliżył się, nie mając pojęcia, czego miałby się spodziewać. Chłopak wyglądał, jakby dopiero od kilku dni bądź tygodni przebywał w tym miejscu i szkolił się na żołnierza, który będzie gotów bronić swojego Królestwa za wszelką cenę.
Spojrzał na Xianmei, przy czym się uśmiechnął. Odwzajemniła mu się tym samym. Ayushiridara obserwował to, nie do końca tak naprawdę wiedząc, do czego zmierza jego przyjaciółka.
- Przybywamy w pokoju- zapewniła, nadal nie spuszczając wzroku z chłopaka.- Jesteśmy z Pałacu w Yuanie i chcielibyśmy porozmawiać z Ich Królewskimi Mościami.
Książę nie zabrał głosu. Pozwolił, by jego przyjaciółka pokazała, na co ją stać.
Starzec i młodzieniec wymienili spojrzenia w ciszy. W końcu pchnęli bramę. Przed ich oczami pojawił się Pałac tak ogromny, że Xianmei aż zabrakło tchu.
- Najpierw musicie zostawić tutaj konie i broń- zarządał strarszy, nie kryjąc triumfalnego uśmiechu.
Bez słowa pozbyli się wszystkich przedmiotów, które mogłyby stworzyć potencjalne zagrożenie dla mieszkańców Pałacu i oddali młodzieńcowi do ręki. Po chwili ruszyli przed siebie. Ayushiridara nigdy nie spodziewał się, że Pałac Turków będzie o wiele bardziej okazały niż ich w Yuanie.
Wszystko było skąpane złotem. Strzeliste kopuły przerażały swoją wielkością. Ayushiridara oglądał budowalę z otwartymi szeroko oczami i ustami. Całość okazałości składała się z kilkunastu pawilonów. Po środku, w wewnętrznej części gmachu, nieosłoniętej żadnym dachem znajdował się jeden z ogrodów. Książę musiał przyznać, że to miejsce było niesamowite.
CZYTASZ
𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐
Historical FictionAri jest coraz bliżej przejęcia tronu i zajęcia miejsca swojej matki, ale nie wszystko idzie po jej myśli. W dzień koronacji do Yuanu przyjeżdża brat zmarłego tureckiego Księcia i pragnie wyrównać rachunki z rodziną cesarską. Czy mimo wszystko Ari u...