16

9 2 4
                                    

   W środku chaty było gorąco. Jung czuł, że szaty, w które go przebrano, lepią mu się do ciała. Z trudem otworzył ciężkie powieki. Jego oczom ukazał się drewniany sufit. Młody generał szybko przeanalizował ostanie wydarzenia, ale jedyne co pamiętał to to, że zaatakowały go wilki. Jak przez mgłę przypomniał sobie, jak Księżniczka No-ran próbowała zaleczyć jego ranę na ramieniu.

   Był ranny. Co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości, gdyż nawet przy najmniejszym ruchu, jego ciało przeszywał niewyobrażalny ból.

   - Nie podnoś się- nie wiedział, czy to mu się wydawało, ale usłyszał głos Ayushiridary.- Mówiłem, nie podnoś się.

    I zanim Jung zdążył zrobić cokolwiek, Książę w mgnieniu oka  znalazł się przy nim i uważając na jego ranne ramię, przycisnął generała do posłania. Chłopak syknął, ale nie próbował walczyć z Ayushiridarą. Poddał się, ponieważ ból przeszył go po raz kolejny.

    Książę widząc wyraz twarzy rannego, puścił go, ale nie odszedł daleko. Został w takiej odległości, żeby w razie czego, kolejny raz podtrzymać pacjenta, gdyby znowu przyszło mu do głowy wyjść z łóżka.

   - Wybacz, że to powiem- za jego plecami odezwała się No-ran. Oboje spojrzeli na nią. Dziewczyna stała oparta o stół.  Trzymała miskę, a wolną ręką mieszała jej zawartość. Z początku Ayu myślał, że to zupa, ale unoszący się w pomieszczeniu zapach, szybko wyprowadził go z błędu- ale nie potrafisz zajmować się rannym. Lepiej zostaw to mnie.

   Nie tylko on poczuł ten smród. Wszyscy w chacie zmarszczyli czoła, zakrywając usta i nos dłonią.

   Księżniczka przemknęła przez pomieszczenie, po czym kucnęła przy rannym. Ayu wycofał się, nie mogąc wytrzymać duszącego smrodu. Postanowił wyjść na zewnątrz. Zanim jednak to zrobił, spojrzał na Junga przez ramię i posłał mu pełne współczucia spojrzenie.

    - Co to jest, na Buddę?- odważył się w końcu spytać, choć otwieranie ust było błędem, gdyż część fetoru dotarła do jego nosdrzy.

    Widząc tajemniczy uśmiech na jej twarzy, Jung wzdrygnął się. Chyba jednak wolał nie wiedzieć, co takiego było w tej misce, a zaraz miało trafić na jego skórę.

    - Nie ruszaj się- zarządała, zanurzając palce w zielonkawej mazi. Choi zesztywniał.

    Odłożyła miskę obok łóżka. Wolną ręką podniosła prowizoryczny bandaż, a dłonią, na której nadal miała maź, dotknęła najdelikatniej jak tylko mogła jego rany. Syknął, gdy kolejna fala bólu zawładnęła jego ciałem, ale na jego twarzy zakwitł uśmiech.

    - Ile byłem nieprzytomny?- spytał, gdy No-ran podniosła się z klęczek.
 
    - Dwa dni- odparła, odwzajemniając uśmiech. - Ale na szczęście się obudziłeś.

   -Dziękuję- chciał jej to powiedzieć, odkąd otworzył oczy. Chciał, żeby wiedziała o jego wdzięczności. W końcu uratowała mu życie, chociaż mogła go zostawić. Na Buddę, przecież wtedy w lesie ją o to prosił, gdyż myślał, że nic nie jest w stanie uratować. Gdyby go posłuchała, teraz zapewne by już nie żył - albo gorzej - mógł zostać zjedzony przez wilki.

   No-ran zbyła go gestem ręki, jakby to co dla niego zrobiła, nie było czymś wielkim. Może dla niej to było nic, ale dla niego jej czyn wiele znaczył. Zawdzięczał jej życie. Był to dług, którego może nie być w stanie spłacić jej do końca życia.

🧧🧧🧧

   Ayushiridara jak na złość nie mógł nigdzie dostać pergaminu, ani tuszu. Chciał napisać do Ari, chociaż nadal nie był pewny, czy dziewczyna w ogóle tego chce. Jednak z drugiej strony wypadało poinformować ją, że znajdują się niedaleko Pałacu w Turcji.

𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz