18

17 2 17
                                    

    Funkcję dowódcy przejął Ayushiridara. Nie chciał się tego podjąć, ale zważywszy na stan, w jakim był Jung, Książę ugiął się, co ucieszyło jadącą obok niego Xianmei.

   Gdy wjechali do miasta, powitała ich kolejna część pustych domostw i ulic. Zupełnie jakby ktoś okradł Turcję z wszelkiego życia. Coś było nie tak. Ayu zatrzymał się, po czym kazał reszcie zrobić to samo. Podporządkowali się bez słowa.

   - Ja i Xianmei pojedziemy pierwsi- powiedział Ayu. Jung chciał zaprotestować, ale ostatecznie nie powiedział nawet słowa.- Jeśli przez dłuższy czas nie wrócimy, nie jedźcie za nami. Rozumiecie? Macie uciekać bez słowa sprzeciwu i ratować swoje tyłki.

   Wszyscy pokiwali głowami. Wiedzieli, że upór w tym wypadku na nic się nie zda. Ktoś musiał wrócić, by w razie czego zawiadomić Yuan o niebezpieczeństwie.

   - W takim razie, towarzysze...- reszta słów zawisła w powietrzu. Ayu ponaglił konia. Zwierzę ruszyło naprzód. Xianmei podeszła do Toqa, czym zdziwiła wszystkich zebranych. Szepnęła mu coś do ucha. Chłopak pokiwał głową. No-ran zauważyła jak kurtyzana kładzie coś na otwartej dłoni  arystokraty, po czym szybko zamyka jego dłoń, zupełnie jakby nie chciała, by ktokolwiek zauważył, co mu wręcza.

   Ayushiridara czekał aż dziewczyna się z nim zrówna. Kiedy to zrobiła, minęło może nie więcej czasu, niż zabiera mrugnięcie okiem, a oboje już zdążyli zniknąć. No-ran wstrzymała oddech. To mogło być ich ostanie spotkanie. Na tę myśl z jej oczu pociekły łzy. Starła je niedbale rękawem.

   Chciała wierzyć, że wszystko będzie dobrze, ale mimo to miała złe przeczucia. Jung zacisnął palce na jej ramieniu, zapewne chcąc dać Księżniczce otuchy. No-ran była mu za to wdzięczna.

🧧🧧🧧

   Nie wracali. Minęło ponad pół godziny, a oni nadal nie wrócili. Toq domyślił się, że to koniec. Być może Xianmei i Ayushiridara nie przeżyli, a jeśli było inaczej, to zapewne stało się coś innego.

  Chłopak niechętnie zwalczył w sobie chęć ruszenia za nimi, by rozeznać się w sytuacji. W końcu coś obiecali, więc postępując zgodnie z danym Ayushiridarze słowem, teraz powinni ruszyć w drogę powrotną do Yuanu.

  Jung czuł niewyobrażalny ciężar, który miażdżył jego serce. Może i był czas, kiedy generał i Książę nie pałali do siebie sympatią, ale teraz, gdy wszystko zaczęło chylić się ku końcowi, chciał znaleźć się na jego miejscu.

   To Ayu powinien wrócić do Pałacu, a nie on. To wszystko powinno potoczyć się inaczej. Nie powinno być żadnej wojny, sporów czy niedomówień. W idealnym świecie, o którym Jung coraz częściej zwykł myśleć, on i Jego Książęca Wysokość byliby w pokojowych stosunkach. Nie powinien był być zazdrosny o jego dobry kontakt z Ari. Raczej należałoby się z tego powodu cieszyć. Teraz niestety na wszystko było już za późno.

    Toq zarządził postój. Zatrzymali się w tej samej chacie, co wcześniej, zjedli zupę bez jej odgrzewania i położyli się spać, nie zawracając sobie głowy na przydzielenie warty. Wszystkim w takim samym stopniu należał się odpoczynek.

   Wyszli z założenia, że gdyby mieli zginąć, to mogłoby się to stać nawet podczas pełnionej warty.

🧧🧧🧧

   No-ran była zmęczona i wyczerpana, choć droga nie była zbyt długa, ale kedy ułożyła się najwygodniej jak tylko mogła na słomianej macie, sen nie nadchodził. Przewracała się z boku na bok, ze wszystkich sił starając się zasnąć. Wszystko na nic. W końcu zrezygnowała.

𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz