36

14 1 11
                                    

      W ciele tchniętym życiem jest coś naprawdę niesamowitego. Człowiek rodzi się jako nieporadne stworzenie, ale po pewnym czasie wychowane stawia swoje pierwsze kroki w prawdziwym życiu. Dojrzewa, zakochuje się i opuszcza dom rodzinny lub w nim zostaje, by później przejąć obowiązki, którymi zajmował się rodzic. Doczekuje własnych dzieci, a one natomiast po latach mają swoje dzieci. Aż w końcu człowiek się starzeje. Na jego ciele powstają zmarszczki, staje się słabszy i również częściej choruje i umiera.

    Książę Tolui w swoim około pięćdziesięcioletnim życiu śmierć widział już tak wiele razy, że przestała na nim robić wrażenie. Stała się swoistą częścią jego egzystencji. Nieodłącznym elementem, który pewnego dnia i tak musi nastąpić.

   Wielu ludzi umierało na jego oczach. Począwszy od starych i schorowanych, a kończąc na młodych i mogłoby się wydawać, że silnych. Niestety śmierć zabiera wszystkich. To jedyna rzecz która czyni wszystkich równym sobie. Nie ocenia i nie wyróżnia. Nie jest ważne, jaki masz status i ile posiadasz pieniędzy. Jesteś głupi, czy uczony. Ona zawsze cię znajdzie i zabierze.

    Tolui tylko kilku śmierci nie mógł znieść do tego stopnia, że urządzał sobie pijaństwo trwające tydzień z przerwami tylko na sen i jedzenie.
Przesiedział w jednej karczmie ponad 168 godzin, a później zapłacił niebotyczny rachunek w wysokości 300 yang. Oczywiście z nadwyszką, ponieważ karczmarz dowiedziawszy się, że Tolui jest Księciem, nie chciał przyjąć od niego pieniędzy.

   Pierwszą z nich była śmierć ojca. Mimo wszystko Tolui kochał go i wiedział, że Cesarz również darzy go ojcowskimi uczuciami, chociaż nie zawsze to po sobie pokazywał. Druga śmierć, nie mniej bolesna od poprzedniej, kiedy jego brat zmarł nagle.
Tolui nawet nie chciał sobie wyobrażać, jak w tamtym momencie czuła się Ne-hwa. Mimo tego, że między Cesarzową i jego bratem nie zawsze dobrze się układało, Książę wiedział, ile Bulahi dla niej znaczył. Nawet, jeśli kilka lat później kobieta związała się z Jakalem.

   Również i tym razem śmierć, której był świadkiem, nie będzie dla niego obojętna.

   - Sądzisz, że nie zdoła przetrwać nocy?- zagaił Tolui, gdy jego żona była zajęta ukladaniem wcześniej przygotowanych opatrunków.

    Oderwała się od wcześniej wykonywanej czynności i spojrzała Księciu w oczy.  Puste i ciemne jak tego dnia, gdy Tolui usłyszał, że jego brat nie żyje, a cały kraj pogrążył się w trwającej sto dni żałobie.
Po tygodniu pijaństwa Tolui wyruszł w podróż trwającą dziewięćdziesiąt trzy dni. Wrócił ostatniego dnia do Pałacu i całą noc przesiedział przed pamiątkowym ołtarzem.

    - Myślę, że miał sporo szczęścia- oznajmiła Hong-dan.- Gdyby nie twoja szybka interwencja, zginąłby na miejscu.

    Uśmiechnęła się do niego, ale twarz Toluiego nadal wykrzywiona była w pochmurnym grymasie. Hong- dan bezszelestnie zsunęła się z krzesła i stąpając na palcach, podeszła podeszła do męża od tyłu. Oplotła go ramionami w pasie, a głowę położyła na jego umięśnionych plecach.

   - Dziękuję, Hong-dan. Kocham cię.

  - Wiem- odparła, ściskając mężczyznę jeszcze mocniej.- Ja ciebie także kocham i nic tego nie zmieni.

   Wiedział, że kobieta mówi prawdę. Nigdy go nie kłamała. Zawsze była z nim szczera. Kochał ją za jej wspaniałą osobowość.

    - Jeśli Mina dowie się, że pozwoliłem, by Gon naraził się na niebezpieczeństwo, szykujmy się na straszny los.

    Kobieta mimowolnie zaśmiała się na głos. Już dawno nie miała ku temu okazji, ale teraz, gdy się na to zdobyła, przyszło jej to tak naturalnie, jakby robiła to niemal codziennie.

𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz