26

7 2 17
                                    

    Podczas, gdy wuj Tolui mierzył się z tajemniczą kobietą, Ari wykorzystała ten moment, by odsunąć się w cień i wszystko obserwować. Jej Wysokość była prawie pewna, że już kiedyś widziała gdzieś tę kobietę, ale nie mogła sobie przypomnieć, kim jest.

   Staruszka dobrze walczyła i poruszała się dość szybko jak na swój wiek. Sprawnie unikała ciosów Księcia i sama zadawała nie mniej celne.

    Ari stłumiła okrzyk, gdy jej kolana ponownie dotknęły zimnej drewnianej posadzki w świątyni. Złaczyła ze sobą obie dłonie i zamknęła oczy. Modliła się do Buddy o to, aby jej wuj wygrał. Żeby raz zapomniał o tym, że musi oszczędzać kobiety, dzieci oraz starców i po prostu jej się pozbył.

    Z przerażeniem po chwili stwierdziła, że coraz bardziej staje się obojętna na krzywdę ludzi, którzy nie są z nią spokrewnieni. Czy w takim razie jest godna zostania koronowną?

    Kobieta przecięła ostrzem powietrze. Kilnga bez wątpienia miała zatopić się w piersi Księcia, ale opadła kawałek dalej. Oczy niemej płonęły. Była tak pochłonięta brzgraniczną furią, że nie obchodziło jej to, gdzie się znajduje.

   - Nie możliwe- wysapał Tolui, na przemian zadając ciosy i ich unikając.- Nie powinno cię tu być. Myślałem, że Ne-hwa cię zabiła. W każdym razie powinna to zrobić.

    Kobieta słysząc jego słowa uśmiechnęła się szyderczo. Ari ponownie na nią spojrzała. Języka rzeczyebuunie nie było na swoim miejscu. Gdy prawda do niej dotarła, po jej plecach przeszedł lodowaty dreszcz.

    - Nie dotykaj jej!- warknął Książę, widząc, co zamierza kobieta.- Nie. Dotykaj. Jej.

   Jednak ona nie zamierzała się cofnąć. Ari wiedziała, co się zaraz stanie. Jeśli kobieta dostatecznie się do niej zbliży, już będzie po niej.
Może i potrafiła władać mieczem, ale teraz, gdy zagrożenie było tak blisko, ogarnęła ją panika.

   - Wuju- powiedziała Ari, starając się ze wszystkich sił wycofać jak najdalej, ale ku jej przerażeniu znajdowała się już przy samej ścianie. - Wuju...

   Zacisnęła powieki i odwróciła głowę. Zamierzała pogodzić się ze śmiercią...

🧧🧧🧧

   - Ari, już dobrze- usłyszawszy głos Toluiego, Księżniczka otworzyła oczy. Leżała w swojej komnacie. Była przykryta kołdrą.- Jesteś bezpieczna.

   Rozejrzała się dookoła. Jej wzrok nagle padł na szaty, które miała na sobie w świątyni. Twarz Ari przybrała nagle purpurowy odcień. Odwróciła wzrok.

   - Ha-nee zdjęła wszystkie ozdoby i przebrała w koszulę nocną. Przyszedłem tu przed chwilą i widziałem jak zaczynasz nerwowo ruszać rękami- wyjaśnił z delikatnym uśmiechem Tolui.

   Dziewczyna podniosła się na łokciach. Książę podłożył pod jej plecy poduszkę, by Ari mogła usiąść. Teraz, gdy ich twarze znalazły się na równym poziomie, Jej Wysokość zyskała odwagę, by spytać o to, co stało się w świątyni.
 
   - Wiem, co chcesz wiedzieć- odparł, sięgając po jej drobną dłoń i lekko zacisnął na niej swoje grube i szorstkie palce.- I obiecuję, że ci opowiem. Ale nie teraz.

   Ari słysząc jego słowa zmarszczyła czoło i wyrwała rękę. Była zła na wuja, że mimo tego, co się stało w świątyni, on nadal chce to przed nią ukrywać. Prawie zginęła z ręki kogoś, kogo nie mogła sobie przypomnieć, a Książę tak po prostu chciał, by ona o nic nie pytała.

𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz