10

12 2 9
                                    

      Xianmei nadal nie mogła uwierzyć, że wyrwała się z tego miejsca i zaprzyjaźniła się z Jego Wysokością. Wykupił ją z tego piekła. Spłacił jej dług i dał wolność. To ogromna cena, a Ayushiridara stwierdził, że nie chce żadnej zapłaty. Dlatego też Xianmei stwierdziła, że zrobi wszystko, co będzie mogła, by zasłużyć na okazaną przez niego dobroć.

    Czując jego oddech na swoim karku, Xianmei przeszedł dreszcz, jednak nie miał on nic wspólnego z tym, który przechodził ją podczas pracy w domu kurtyzan. Nie zniosła, gdy mężczyźni, którzy się nad nią pochylali, całowali jej skórę.

   Raz odważyła się odmówić wpływowemu człowiekowi z Goryego i skończyło się na tym, że trzy dni spędziła w kajdanach przymocowanych do sufitu w lodowatych i ciemnych lochach. W tym czasie oczywiście nic nie piła, a także nie jadła.

    Gdy w końcu ją wypuścili, nie dano jej nawet dnia na regenerację. Jeszcze tego samego dnia musiała zaszczycić swoją obecnością starego szlachcica, który śmierdział, jakby zamiast w wodzie, kąpał się w alkoholu.

    - O czym myślisz?- spytał, wyrywając ją z zamyślenia.- Hej, czy ty płaczesz?

    Pokręciła głową, chociaż w rzeczywistości łzy ciekły po jej policzkach. Nie była w stanie go oszukać, ponieważ Ayu był w stanie dostrzec drżenie jej ciała.

    Chcąc ją uspokoić, Ayushiridara zaryzykował dotknięcie jej pleców. Nie wzdrygnęła się i mi jego uciesze, rozluźniła mięśnie.

   - Na Buddę- podążył za jej spojrzeniem i zamarł.

🧧🧧🧧

    Połowa lasu przed nimi była czarna. Większość drzew została spalona. Gdzieniegdzie można było dostrzec gasnące już płomienie, które w tej części kniei nie miały już czego zniszczyć.

    Xianmei nie mogła na to patrzeć. Czuła ból tych drzew i zwierząt, które nie miały dokąd uciec. Chciała przejechać obok, bez podnoszenia wzroku i po prostu znaleźć się w innym miejscu. Zamknęła oczy.

   Poczuła przyjemny dotyk na skórze i rozchyliła powiekę. Po tym, co zobaczyła, zaczęły ją piec policzyli. Dzięki Buddzie, że miała rozpuszczone włosy, inaczej Ayu mógłby zauważyć rumieńce, których nie chciała mu pokazywać.

  Ayu najdelikatniej jak tylko potrafił, chwycił ją za dłoń i splótł ich palce. Wiedziała, że nie powinna robić sobie większych nadziei, ale nie mogła nic na to poradzić. Od dawna nie czuła się tak jak teraz.

  - Czeka nas długa podróż- oznajmił, gdy przekroczyli granicę. Pomimo tego, że już byli w Turcji, Pałac znajdował się  daleko na zachód. Taka przeprawa mogła potrwać jeszcze dzień lub dwa.- Gotowa?

     W odpowiedzi kiwnęła głową. Ruszyli w dalszą drogę, nie oglądając się za siebie.

🧧🧧🧧

      Kiedy nastał wieczór, w oddali dostrzegli domy rozsiane jakby przypadkiem pod lasem. Nagle usłyszeli dochodzącą z oddali muzykę, przez którą przebijały się głośne śmiechy i niekiedy krzyki.

   Zatrzymali się, gdy z jednej z karczm przy ulicy popłynął mu nim apetyczny zapach niesiony przez wiatr. Dopiero wtedy poczuli głód, o którego obecności w swoim życiu już zdążyli zapomnieć.
Ayu pomógł Xianmei zsiąść z konia, po czym postawił ją na ziemi. Zaproponował jej ramię, które przyjęła i poprowadził do karczmy, której zapachy wołały ich do siebie.

𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz