27

8 1 6
                                    

     Nie chcąc ryzykować, że ktoś ją zobaczy, Ari zdecydowała, że do biblioteki pójdzie bez żadnej latarni. Nie chciała też budzić Ha-nee, ponieważ sama zwracała mniej uwagi, niż gdyby poszły we dwie.

   BJedynym źródłem światła były porozstawiane metalowe kosze, w których płonął pomarańczowy ogień.

    Czując zimny wiatr, Ari bardzej opatuliła się płaszczem i przyspieszyła kroku. Kiedy w końcu znalazła się niedaleko biblioteki, podeszła do drzwi i je rozsunęła.

     W pomieszczeniu było ciemno. Niepewnie postawiła stopę na drewnianej podłodze i zasunęła drzwi. Nagle uderzył w nią zapach kurzu, papieru i zaschniętego tuszu. Zapewne, gdyby w środku paliły się świece, dostrzegłaby unoszące się w powietrzu drobinki.

    Drzwi nagle rozsunęły się. Ari bez problemu rozpoznała jego sylwetkę. Jak na zawołanie odłożyła trzymaną w dłoni książkę i się uśmiechnęła, chociaż domyślała się, że Ayaz nie był w stanie tego zobaczyć.

     - Myślałem, że nie przyjdziesz- powiedział z wyraźną ulgą w głosie. Odetchnął.- Gdybyś spała, to powiedziałbym ci o tym jutro, ale skoro już się pojawiłaś, mogę zrobić to teraz.

    Szykowała się na wszystko. Począwszy od tego, że musiał wrócić do Turcji, kończąc na tym, że i on wyruszy na front. Nie chciała o tym słyszeć. Mógł jej powiedzieć o wszystkim, ale te dwie rzeczy nie wchodziły w grę. Nie teraz, gdy nagle zyskała w nim przyjaciela.

    - Mów wreszcie, bo zaczynam się denerwować- ponagliła go Księżniczka.

    - Może najpierw usiądź, Wasza Wysokość, bo możesz upaść, gdy usłyszysz te słowa.

🧧🧧🧧

     Ayaz nie krył ulgi, gdy zobaczył jej zacienioną sylwetkę w bibliotece. Tak bardzo chciał się z nią spotkać i cieszył się, że odpowiedziała na jego prośbę. Wolał, żeby dziewczyna dowiedziała się od niego osobiście, a nie z drugiej ręki.

    Szykował się do tego odkąd wyruszył z Turcji. Wiedział, że nadejdzie taki dzień i on, Namiestnik Ayaz, pozbywszy się tytułu Księcia na cześć brata, będzie musiał wrócić do domu. Ale planował coś zupełnie innego.

    I właśnie to było mu najgorzej przekazać, ponieważ wiedział, co Jej Wysokość myśli o wyruszaniu na front. Można powiedzieć, że w ten sposób odeszli od niej wszyscy, na którym jej zależało. Ale to właśnie dlatego Ayaz zdecydował się na tego typu krok.

     Ari czekała cierpliwie, patrząc na nikły zarys jego szczęki. Ayaz delikatnie dotknął jej dłoni i poprowadził do biurka. Dziewczyna zrozumiała przekaz.

     - Mów wreszcie, bo zaczynam się denerwować- ponagliła go Księżniczka.

     - Może najpierw usiądź, Wasza Wysokość, bo możesz upaść, gdy usłyszysz te słowa.

     Namiestnik opadł na krzesło przy ścianie obok. Teraz w nikłym świetle latarni, która przebijała przez papierowe ekrany na ścianach, Ayaz był w stanie zobaczyć jej twarz.

    Pomimo uśmiechu goszczącego na jej ustach Ari wyglądała smutno. Ayaz od razu to zauważył, dlatego ścisnął jej rękę i posłał pokrzepiający uśmiech.

   - Więc?- spytała, chociaż zaczynała przeczuwać , co się święci, ale chciała te słowa usłyszeć od niego.

     Ayaz zastanowił się. Może nie trzeba było robić tego, co zaplanował. Posłaniec, który przyniósł dzisiaj list, powiedział, iż Królowa kazała wycofać wojska z terytorium Yuanu.

    - Spotkamy się kiedyś?- wypaliła. Nie mogła patrzeć mu w oczy. W ogóle nie była w stanie na niego spojrzeć. Jeszcze kilka miesięcy temu myślała, że Ayaz jest jej wrogiem, ale teraz już wie, że  tak naprawdę od początku chciał jej pomóc.

    Na jej słowa uśmiechnął się i pokiwał głową. Nie był w stanie nic powiedzieć. Sądził, że dziewczyna każe mu odejść, przybierając ten surowy wyraz twarzy, ale na szczęście się pomylił.

    - Tyle mi wystarczy- odparła.- Kiedy wyjeżdżasz?

     Zastanowił się. Sam nie do końca wiedział, kiedy będzie lepsza pora na opuszczenie Yuanu, ale po chwili stwierdził, że wyjedzie o świcie.

     - Jak myślisz, dlaczego wojska ttureckie mają się wycofać?- spytała i dopiero teraz spojrzała mu w oczy.- Musi być jakiś powód, prawda? Nie mogła tak z dnia na dzień zmienić zdania.

   - Nie mogła- przyznał Ayaz. Ari spojrzała na niego z ukosa.- Jeden z waszych ludzi dotarł do Pałacu. Matka zaproponowała mu małżeństwo jako sojusz. Zgodził się... Prawdopodobnie.

   Ayushiridara zgodził się wyjść za Księżniczkę Turcji, by nastał pokój. Ayu. Jej brat. Nie, to nie może być prawda. Nie zgodził się. Nie mógł tak po prostu zmienić planów, chyba, że to cały czas był jego plan. Zrobić wszystko, co trzeba, by uratować Yuan i zyskać silnych sojuszników.

    Prawda uderzyła w nią z taką siłą, że Ari miała wrażenie jakby ktoś ją uderzył. Nie zobaczy go. Może to nie była do końca prawda, ale wiedziała, że nawet jakby tu wrócił, już nie będzie jej Ayu. Stanie się kimś innym. Kimś, kto ponownie się od niej odsunie. I zrobi to wszystko dla niej, by mogła żyć w spokoju i wypełniać swoje obowiązki.

    - Powinnam już wracać- stwierdziła.- Jeśli Ha-nee zobaczy, że mnie nie ma, nawet nie chcę myśleć, co mi zrobi.

   - Odprowadzę cię- zaproponował, ale Ari odmówiła. Wolała, żeby Ayaz nie zbliżał się teraz do jej komnat.- Oczywiście, Wasza Wysokość. Skoro życzysz sobie, że mam cię zostawić, zrobię to bez mrugnięcia okiem.

   Po tych słowach wyszedł na zewnątrz. Ari odczekała chwilę, zanim wyszła. Kiedy usłyszała oddalające się kroki, podeszła do drzwi, rozsunęła je i od razu poczuła jak zimny wiatr owiewa jej ciało.

    Wróciwszy do swojej komnaty, od razu rzuciła się na łóżko. Szczelniej owinęła się kołdrą i zamknęła oczy. Próbowała o niczym nie myśleć i zasnąć, ale pomimo jej starań sen nie chciał przyjść. Zdenerwowana i wyczerpana przewróciła się na plecy spojrzała na sufit.

   - Co to jest?- spytała sama siebie, widząc przyklejoną kartkę do sufitu. Była ciekawa, co na niej się znajduje, ale nie miała siły, by wstać.

    Przez chwilę była tylko w stanie patrzeć na kartkę i zastanawiać się, co na niej jest. Nagle jej oczy same z siebie się zamknęły. Wtedy Księżniczka poczuła drażniący zapach. Otworzyła szeroko oczy i zamarła.

    Chciała krzyknąć. Ze wszystkich sił starała się nie wdychać tego zapachu, ale im bardzej nie chciała tego robić, było jej ciężej, aż w końcu się poddała, aż zapadła ciemność...

Nadszedł czas, że w końcu dopadła mnie niemoc pisarska. Niby był pomysł na rozdział, ale pisało się go strasznie opornie. Może z następnym rozdziałem będzie o wiele lepiej;)

𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz