43

13 1 3
                                    

    Krajobraz Edo rozciągał się pod jej stopami, gdy stała na balkonie światyni, w której razem z Ryoukim postanowiła zostać na noc, zanim wejdzie do stolicy.

    - Stąd czeka nas pół dnia przeprawy piechotą do Pałacu- wyjaśnił Ryouki, przyglądając się dziewczynie.- Wieczorem powinnaś już leżeć w swojej komnacie.

   - Za chwilę ruszamy- odparła Sumiko, nadal nie odrywając wzroku od kwitnących wiśni.

   Nie czekając na jego reakcję, po prostu ruszyła przed siebie, zabrała z posłania wcześniej spakowany tobołek i  zeszła na dół po schodach.

     Upał dokuczał im tak bardzo, że co jakiś czas musieli się zatrzymać, by odspnąć. Sumiko miała wrażenie, jakby w ogóle nie zbliżali się do Pałacu. Jednak to wrażenie mogło być spowodowane palącym na niebie słońcem.

   Chciała jak najszybciej dotrzeć do murów Pałacu i skryć się tam przed słońcem. Jednak zostało im jeszcze kilka godzin.

    Wtem zabrzmiał gong. Sumiko wzdrygnęła się, czując nieprzyjemne wibracje pod stopami. Spojrzała przez ramię na Ryoukiego, który również się zatrzymał i spojrzał w stronę wzgórza.

   - Cholera!- Ryknął, sięgając po przytroczony do pleców łuk. Założył strzałę na cięciwę i napiął łuk. Wycelował w zbliżające się wojsko.

    Wojsko rozpierzchło się na dwie strony. W miejscu, gdzie wylądowała wystrzelona przez niego strzała, było pusto.

    - Kto to jest?! - spytała Sumiko.- Kto to, do cholery, jest?!

    Nie odpowiedział. Po prostu dał jej drugi łuk. Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie, ale chwyciła broń i również wycelowała serię strzał w coraz bardziej zbliżających się żołnierzy.

   Jeden z wojowników zeskoczył z konia. Zaczął powoli zbliżać się do Sumiko. W jego dłoni błyszczał miecz. Nagie ostrze mieniło się w słońcu. Jego blask oślepił dziewczynę na tyle, by nie mogła szybko zareagować. Przyspieszył kroku i skoczył w jej kierunku, wyciągając rękę z bronią jak najdalej i drasnął skórę Jej Wysokości.

   Sumiko syknęła i skuliła się, mając nadzieję, że napastnik odpuści.

I odpuścił.

    Teraz zmierzał do otoczonego przez wrogów Ryoukiego. Krzyknęła coś, by odwrócić ich uwagę. Jej wrzask przeszył powietrze.  Czas jakby zatrzymał się, a wrogowie ustąpili. Jednakże nie z powodu jej wrzasku, a raczej za sprawą kogoś, kto pojawił się nagle w centrum targowiska.

     Starszy mężczyzna z blizną na twarzy zsiadł z grzbietu swojego brązowego rumaka i chwiejnym krokiem ruszył w jej stronę.

🧧🧧🧧

    Poznała go. Z pewnością widziała go już, gdy przebywała jeszcze w Yuanie. Gdy prawda do niej dotarła, Sumiko zatoczyła się do tyłu, ale nie upadła. Jakoś trzymała się na nogach i patrzyła mężczyźnie w te puste jak bezbrzeżna otchłań oczy.

   - To ty!- warknęła przez zęby, a oprócz słów z jej ust wydostał się dźwięk przywołujący na myśl coś zwierzęcego. Dzikiego. Nieokiełznanego. - To ty! Jesteś Khan Temür i zginiesz z mojej ręki.

   Liczne wojska byłego Wielkiego Premiera Yuanu, które jeszcze przed chwilą znajdowały się za murami miasta, w tej chwili wparowały do stolicy i na znak swojego przywódcy zatrzymały się.

𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz