Idąc przez skąpany w jasnych promieniach wschodzącego na błękitnym, bezchmurnym niebie słońca dziedziniec, Go Ha-nee czuła jednocześnie ekscytację i lęk. Co prawda osobista dwórka Regenta Ayushiridary, dwórka Choi wszystko wyjaśniła jej poprzedniego dnia, ale dziewczyna nie moja oprzeć się wrażeniu, iż coś jest nie w porządku. Czegoś brakowało w tej układance i Ha-nee była tego absolutnie pewna. Tak pewna jak tego, że jest dwórką pałacową.
Ludzie kłamią, powtarzała sobie. Kłamstwo leżało w naturze człowieka. Każdy kłamał, niezależnie od statusu. Kapłanka, wysoki urzędnik, a nawet i Cesarzowa. Wszyscy znali znaczenie słowa "kłamstwo" i sprawnie się nim posługiwali.
Oczywiście, nie potępiała takich ludzi, ponieważ należała do nich. Nie raz kłamała w pewnych sprawach. Zaczynając od swoich korzeni, a kończąc na tym, czego obiecała kilka lat temu Księżniczce Ari.Zatopione w błękitnej wodzie stawu kamienie błyszczały, zmuszając dwórkę do odwrócenia wzroku.
Ha-nee ze wszystkich sił starała się opóźnić przybycie do rezydencji Regenta. Dziewczyna znała go tyle lat, ale nadal odnosiła wrażenie, jakby był kimś zupełnie obcym.
Dlatego też zawsze patrzyła na niego bacznym spojrzeniem.Przystanęła na moment przy drewnianej półokrągłej jak sam most balustradzie pomalowanej na wiśniowy kolor z rzeźbami mitycznych stworzeń na kolumnach. Oparła się o nią i zamknęła oczy.
Jej myśli krążyły wokół wydarzeń sprzed dziesięciu lat. Pamiętała, jak pewnego dnia została bez dachu nad głową i pozbawiona jakiejkolwiek rodziny. Była zdana tylko na siebie, a taki człowiek zdolny jest do wszystkiego, byleby dostać miejsce do spania i ciepły posiłek.Już jako ośmiolatka trafiła do Siedziby Błękitnego Tygrysa. Wykonywała każde polecenie głowy siedziby i codziennie czekało na nią wynagrodzenie.
Mimo młodego wieku była świadkiem wielu okrutnych egzekucji, dlatego mając siedemnaście lat uciekła. I wtedy wpadła na Generała Choi, który sprowadził ją do Pałacu.O Siedzibie Błękitnego Tygrysa było cicho od ponad dekady, jednak nadal nie wiadomo, kto był szefem tego ugrupowania. Nawet Ha-nee, którą nazywali tam szczurem i, która przebywała u jego boku większość dnia, nigdy nie poznała tożsamości tego okropnego człowieka.
Jakby zatrzymała się w czasie. Dworzanie krzątali się po ogrodzie i Pałacu, gdy ona nadal stała wpatrzona w spokojną wodę stawu. Odepchnęła się od barierki i ruszyła w stronę Pałacu Regenta.
Zatrzymała się przed kamiennymi schodami i spojrzała na sam szczyt. Dzieliło ją dokładnie dwadzieścia stopni od wejścia do środka.
Kolana jej drżały, a serce waliło tak mocno, że Ha-nee miała wrażenie, jakby zaraz miało wyrwać się z jej piersi.Wypuściła powietrze z płuc i zrobiła pierwszy krok, a za nim kolejny i następny, aż doszła do do przysłoniętych papierowymi ekranami rozsuwanych drzwi i czekała, kiedy dworski eunuch zapowie Regentowi jej przybycie.
Mężczyzna wyszedł po chwili i z uniesioną wysoko gęstą brwią spojrzał na nią, nie kryjąc się z tym, że ją ocenia. Ha-nee miała wrażenie, że eunuch prychnął, gdy wyminęła go w drzwiach i weszła do środka.
W pomieszczeniu było ciemno. Jedynym źródłem światła była świeca stojąca na drewnianym biurku, przy którym siedział zgarbiony Ayushiridara. Gdy ruszyła do przodu, chłopak podniósł na nią wzrok, a na jego zmęczonej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Ha-nee nie traciła czujności. Już od dawna wiedziała, że nie należy wierzyć takim gestom. Życie ją tego nauczyło, że to co widzimy, to jedna strona medalu, a druga jest tym, co znajduje się poza naszym zasięgiem. Tylko ludzie ostrożni mogli dostatecznie długo żyć w Pałacu i nie tylko w nim.
Ayushiridara odchylił się do tyłu, a ręce zgiął w łokciach i złaczył przed sobą.
- Wzywałeś mnie, Panie- powiedziała, dopiero teraz się kłaniając.
- Usiądź- przypominało to raczej prośbę niż rozkaz, ale Ha-nee postanowiła nie ryzykować, dlatego zajęła wolne krzesło.- Zastanawiałaś się pewnie, dlaczego cię wezwałem.
Dziewczyna w odpowiedzi skinęła ledwo zauważalnie głową, nie spuszczając przy tym wzroku z dłoni Regenta.
- Nie jesteś głupia i pewnie domyślasz się, o co może chodzić- oczywiście, że się domyślała. Zapewne chodziło o Księżniczkę Ari. W końcu minęło kilka miesięcy od czasu, gdy Jej Wysokość została wysłana przez Ayushiridarę do świątyni Saneop, a miała pozostać tam tylko chwilę.- Udasz się do świątyni Saneop razem ze świtą.
Dwórka uniosła wzrok i bez najmniejszego skrępowania spojrzała Regentowi w twarz. Chciała coś powiedzieć, ale gdy tylko otwierała usta, słowa z nich nie płynęły.
- Tak, zamierzam sprowadzić Ari do Pałacu- odparł, jakby odczytując z jej twarzy pytanie.- Wyruszasz jutro o świcie. Ochmistrzyni Hong o wszystkim wie. Gdy ciebie nie będzie, twoje obowiązki przejmie dwórka Lee.
Ha-nee syknęła pod nosem. Po chwili jednak skarciła się w myślach. Miała nadzieję, że siedzący przed nią po drugiej stronie biurka Ayushiridara tego nie usłyszał.
Miał niewzruszony wyraz twarzy.- Możesz odejść- łagodny ton zniknął bez śladu. Ha-nee mogła się tego spodziewać.
Wstała, wygładziła materiał spódnicy, schyliła głowę i tyłem ruszyła do wyjścia z pomieszczenia. Gdy znalazła się przy drzwiach, podniosła głowę i ponownie odważyła się obrzucić Regenta spojrzeniem.
- Już niedługo wszystko wróci na swoje miejsce- oznajmił, zamaczając pędzel w tuszu.- Wszystko w twoich rękach, dwórko Go.
Na zewnątrz czekał na nią dworski eunuch. Starzec obrzucił ją tym samym spojrzeniem co wcześniej, po czym ruszył przodem, nawet nie patrząc, czy dziewczyna za nim idzie.
Dotarła do komnat Ari. Rozunęła papierowe ekrany wychodzące na ogród i przykucnęła na wyłożonej tym samym drewnem co podłogi we wnętrzu Pałacu werandzie. Coś przykuło nagle jej uwagę, a wzrok od razu pokierowała w tamtą stronę.
- Dziwne- powiedziała sama do siebie, widząc rozrzuconą na łożu jedwabną pościel.
Podeszła bliżej i dotknęła posłania. Było ciepłe. Ktoś niedawno opuścił te komnaty. Ha-nee zamarła, jednak po chwili uspokoiła się, przypominając sobie, jak dwa dni temu przyuważyła jak Toq wychodzi z garderoby Jej Wysokości.
Na samą myśl, że arystokrata ponownie spędził tu noc, dwórka uśmiechnęła się pod nosem i sprawnymi ruchami poprawiła pościel. Miała nadzieję, że kiedy jej Pani wróci do Pałacu, ta dwójka nie odejdzie od siebie na więcej niż trzy kroki.
Miałam pomysł na dalszy ciąg tego rozdziału, ale pomyślałam, że trochę Was pomęczę xd
Z racji tego, że święta nadal trwają, to życzę Wam wszystkiego dobrego, smacznych potraw, miłej atmosfery i mokrego dyngusa ^^
(Wybaczcie, ale nie umiem składać życzeń xD)
CZYTASZ
𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 𝚘𝚏 𝙽𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐
Historical FictionAri jest coraz bliżej przejęcia tronu i zajęcia miejsca swojej matki, ale nie wszystko idzie po jej myśli. W dzień koronacji do Yuanu przyjeżdża brat zmarłego tureckiego Księcia i pragnie wyrównać rachunki z rodziną cesarską. Czy mimo wszystko Ari u...