rozdział pierwszy

385 65 61
                                    

W dwójkę siedzieliśmy na kanapie, wsłuchując się w jakieś agresywne brzmienia wydobywające się z głośników niewątpliwie dobrej jakości

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W dwójkę siedzieliśmy na kanapie, wsłuchując się w jakieś agresywne brzmienia wydobywające się z głośników niewątpliwie dobrej jakości. Żaden z nas nie miał nic, jednak do roboty dlatego nasze głowy były zanurzone w świecie internetu. Nogi miałem rozciągnięte na całej długości mebla, zahaczając nawet o te Trenta, który zupełnie niczym niewzruszony trzymał swoje śmierdzące stopy na szklanym kawowym stoliczku. Mimo głośnej muzyki dostrzegłem szalejący na dworze deszcz. Cała chorda kropelek spływała po szybach tych ogromnych okien. Poruszałem stopą w rytm do jakiejś piosenki, która akurat wpadła mi w ucho, prawie wytrącając telefon Trenta z jego rąk.

- Weź te giry. - z papugowałem, odkładając na swoje miejsce, czyli klatkę piersiową chłopaka. Tym razem jednak usadowiłem je wyżej, chcąc wkurzyć go jeszcze bardziej. Widać, że nie był zbytnio zadowolony, lecz nic poza chamską miną, którą mnie obdarował, się nie wydarzyło. Chcę, żebym przetestował jego cierpliwość?

Leżałem na plecach i trzymałem telefon nad głową. Nie było to najwygodniejsza i najbezpieczniejsza pozycja, zważając na to, iż telefon może w każdej chwili spaść na moją twarz. Przeglądając i komentując jakieś ciekawe lub mniej posty czekałem na odpowiedni moment, aby zrzucić telefon Trenta. W końcu po dłuższej chwili podrzuciłem telefon chłopaka, który właśnie upadł gdzieś na podłogę.

- Kurwa, co ty robisz idioto? - fuknął nabuzowany, a ja odpowiedziałem mu donośnym śmiechem, jakbym co najmniej usłyszał najśmieszniejszy żart na świecie. W rzeczywistości było to tylko zdenerwowanie swojego kolegi, którego twarz była coraz to bardziej czerwona. Trend z chylił się po swojego smartfona, nie odrywając nawet pośladków od wygodnej skórzanej kanapy. Pierwszą rzeczą, którą sprawdził, była oczywiście szybka, która na całe szczęście nie uległa żadnym zniszczeniom. - Masz szczęście. - ostatecznie stwierdził. Gdyby było coś nie tak, mógłbym spodziewać się jakiejś zemsty z jego strony.

Między nami często bywały takie dziecinne głupie sprzeczki, co rzeczywiście było trochę dziwne, zważając na wiek Trenta. Ja miałem dopiero siedemnaście lat, więc nie byłem nawet pełnoletnią osobą, natomiast kolega z kanapy o nagannej urodzie liczył już sobie dwadzieścia trzy lata, przez co śmiało mogłem wyzywać go od staruchów. Mimo takiej różnicy wieku dogadujemy się całkiem dobrze, pomijając oczywiście te bezsensowne sprzeczki. Zawsze lepiej dogadywałem się ze starszymi. Nie wiedziałem, od czego to zależy, lecz obstawiałem po prostu to, że to przez mój klub, do którego uczęszczałem od dwunastego roku życia. W większości były tam osoby zdecydowanie starsze, dlatego też tak zostało mi do teraz. Z Trendem znam się od samych początków kiedy to on miał już osiemnaście lat. Jego staż treningowy jest dłuższy od mojego o te sześć wiosen, które nas między sobą dzielą. Można to zauważyć na przykładowych sparingach, gdzie na pierwszy rzut oka widać ogromne doświadczenie Trenta Doyla i moje nieudolne próby dorównania mu. Nieraz stawał na podium, zdobywając nagrody w różnego rodzaju mistrzostwach. Kilka lat temu w juniorach udało mu się zdobyć trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Tajlandii, lecz to były jego ostatnie poważne zawody w tej kategorii, gdyż po prostu był już za stary.

Fighters - boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz