rozdział siódmy

231 51 99
                                    

Siedziałem na ławeczce w jednym z mniej zaludnionych korytarzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Siedziałem na ławeczce w jednym z mniej zaludnionych korytarzy. Potrzebowałem spokoju od tego całego gwaru i niezrównoważonych psychicznie ludzi, którzy doprowadzali mnie do szału.

Byłem dosyć introwertyczną osobą, choć na pewno nie wytrzymałbym samemu przez dłuższy okres czasu. Potrzebowałem kontaktu ze społeczeństwem i osobami, które sprawiają w mniejszy lub większy sposób, że dzień stawał się lepszy.

- Eren! - z przemyśleń wyrwał mnie głos z telefonu. Zszokowany poprawiłem komórkę w ręce i wyostrzyłem wzrok. - O czym ty tak myślisz, co? - zapytał Trent, z którym rozmawiałem. Obecnie miał przerwę w pracy, a ja w szkole, dzięki czemu mogliśmy się zdzwonić.

Aktualnie jest już piątek, a środek tygodnia minął mi z prędkością światła. Codziennie to samo, dzień w dzień szkoła i treningi. Wieczorem jeszcze decydowałem się na jogging, który miał za zadanie poprawić moją i tak już dobrą kondycję. Musiałem trzymać poziom, ponieważ kick-boxing jest niezwykle wyczerpujący.

Atmosfera w klubie była naprawdę niesamowita i za żadne skarby nie spodziewałem się tak dobrego odbioru ze strony członków. Bruno i Ali postanowili przez cały czas mi towarzyszyć, co było niesamowicie miłe z ich strony. Myślę, że są osobami, z którymi mógłbym się trzymać, choć oczywiście jak na razie jest zbyt wcześnie na takie przemyślenia. Na ten moment są fajni i sympatyczni, ale nie wiadomo, jak to wszystko będzie wyglądać na dłuższą metę. Może mnie po prostu zostawią i przestaną się interesować moją osobą.

- Wybacz - mruknąłem do przyjaciela. - To nic takiego.

- Podoba ci się w I&W?

- Tak, jest świetnie - bez zastanowienia odpowiedziałem. Do niczego nie miałem zarzutów. Treningi były o wiele cięższe, co nie jest niczym dziwnym. Mimo że w FFF, czy jak kto woli FF (oryginalny skrót składa się z trzech literek ''F'', natomiast lepiej przyjęła się wersja ''FF'', gdyż po prostu nikomu nie chciało się dopowiadać ostatniej literki) należałem do najwyżej postawionej grupy to i tak nie była ona wystarczająca. Przez te kilka długich i ciężkich lat nauczyłem się wszystkiego, czego trenerzy byli w stanie mnie nauczyć.

Tutaj jednak poziom przekracza tamtą skalę i mogę się dalej rozwijać. Już po pierwszym treningu dostrzegłem tę kolosalną różnicę. Mimo że nie miałem jeszcze żadnego poważniejszego sparingu, to technikę i siłę, która była zdecydowanie lepsza od mojej, dało się wyczuć na kilometr. Czułem do tych wszystkich ludzi respekt i poszanowanie. Mimo że byłem mistrzem Denver juniorów, to cała reszta zajmowała wysokie miejsca w różnego rodzaju innych o wiele bardziej prestiżowych zawodach.

Z tego co się dowiedziałem Levi, czyli chłopak, który odzywał się tylko od święta i obdarowywał wszystkich, przerażająco pustym spojrzeniem był wicemistrzem świata w swojej kategorii wagowej. Co było dziwne, czarnowłosy niesamowicie dobrze radził sobie z wyższymi od niego przeciwnikami. Dostrzegłem to po jego wczorajszym sparingu.

Fighters - boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz