rozdział dwunasty

200 46 98
                                    

Weszliśmy do sali przepełnionymi stołami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Weszliśmy do sali przepełnionymi stołami. Przy ścianach znajdowały się granatowe skórzane siedzenia, a naprzeciw skromny drewniany polakierowany stół z dwoma czarnymi metalowymi krzesłami. Na środku sali znajdowały się takie same stoły tyle, że z czterema krzesłami. Ściany z oknami były obite drewnem w kolorze kobaltu, a reszta pomalowana jedynie farbą w tym samym kolorze. Sufit od reszty dużo się nie różnił. Również reprezentował któryś z ciemniejszych odcieni niebieskiego, dodając jedynie elegancji temu pomieszczeniu.

Tak prezentowała się pierwsza salka. Ewidentnie było ich więcej, natomiast kolejna była zbyt daleko, abym mógł dokładnie ją przeanalizować.

Wszędzie kręcili się elegancko przystrojeni kelnerzy, nosząc w rękach niezwykle cenny towar. Panował delikatny chaos, w którym musieli się odnaleźć.

- Chodź, pójdziemy na koniec. Powinno coś być. - zaproponował Ali, ruszając w głąb sali. Z każdym kolejnym krokiem ludzi było coraz to mniej. My nadal jednak szliśmy dalej, jakby szukając tego odpowiedniego miejsca.

Przysiedliśmy w odciętym od innych ludzi miejscu.

Jeden mały stolik, dwa krzesła i po środku jakieś delikatne żółte kwiaty w białym wazonie, nadając temu miejscu romantycznego nastroju. Miejsce sprawiało wrażenie, jakby wręcz idealnie nadawało się na randkę ze swoją drugą połówką.

- Co to jest w ogóle za kuchnia, bo w ciemno przyszedłem. Może nawet nie będzie mi smakować.

- Miejmy nadzieje, że nie. To był twój pomysł, aby się tutaj wybrać, a ja ze względu na swoją dobrą wolę się zgodziłem, na dodatek zdradzając fajną miejscówkę - odpowiedział. - Europejska, Tajska, Wietnamska. - przekartkował moje menu, które trzymałem w ręce na pierwszą stronę i przejechał palcem, po wcześniej wypowiedzianych słowach, napisanym złotym eleganckim drukiem.

- A no, faktycznie. - stwierdziłem. Myślę, że mogę znaleźć tu coś dla siebie. W końcu restauracja nie postawiło tylko na jeden rodzaj jedzenia.

W karcie nie znajdowały się zdjęcia, dlatego nie miałem pojęcia, co mogę zamówić. Wymyślne nazwy wcale mi nie pomagały, więc byłem zdany na odrobinę szczęścia z nadzieją, że nie trafi mi się nic dziwnego.

Moją uwagę przykuła jedna z neutralnych propozycji. Opis mówił o jakiejś soczystej kaczce z sałatką składającej się z tymi i tymi warzywami. Opcja ta, wydawała się jak najbardziej bezpieczna, dlatego też zdecydowałem się właśnie na to.

Po paru minutach każdy z nas coś sobie wybrał. Jedna z kelnerek zauważając czekających klientów, podeszła do nas przyjmując zamówienie.

- To teraz sobie poczekamy... - westchnąłem, niekulturalnie opierając łokieć na stoliku. - A tak w ogóle, dlaczego nie mogłeś wyjść wczoraj z Brunem na miasto? - stwierdziłem, że zapytam. Nie oczekiwałem od niego odpowiedzi, ponieważ mogła być to jakaś osobista sprawa, o której nie miał ochoty rozmawiać.

Fighters - boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz