rozdział siedemnasty

150 40 15
                                    

Patrzyłem na niego uważnie, śledząc jego każdy ruch

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Patrzyłem na niego uważnie, śledząc jego każdy ruch. Mimo naszej znajomości nie chciałem traktować go po przyjacielsku. Widziałem po chłopaku, że był już dosyć zmęczony i nie daje z siebie wszystkiego, natomiast wiedziałem, że potrafi zaprezentować się o wiele lepiej, niżeli dzisiaj. Korzystając z jego chwili nie uwagi i słabo trzymanej gardy, podszedłem pewnie do chłopaka i zadałem mu solidny cios podbródkowy.

Jego głowa odchyliła się do tyłu, wprowadzając w lekkie otumanienie. Musiałem dać teraz z siebie wszystko. Nie zważałem na lejący się ze mnie pot i krzyki osób za ringiem. Najgłośniejszy z nich był decydowanie trener Karl, który za wszelką cenę chciał dawać mi jakieś wskazówki. Od czasu do czasu z nich korzystałem, natomiast starałem się działać na własną rękę. Chciałem, aby to wszystko rozegrało się po mojemu, ponieważ w większości przypadków byłem pewien, że mój plan był niezawodny.

Słyszałem, że były to ostatnie sekundy naszego sparingu, dlatego zacząłem atakować blondyna różnymi technikami. Próbował się bronić, lecz odniosłem wrażenie, jakby już mu się nie chciało. Próbował zasłaniać się niestabilną gardą cofając się do tyłu. W tamtym momencie wiedziałem już, że trzecia rudna była definitywnie dla mnie.

Po paru sekundach zabrzmiał dzwonek informujący wszystkich, iż walka się zakończyła. Zaprzestałem wymierzać ciosy i odszedłem od chłopaka, chcąc w spokoju sobie odpocząć.

Odpiąłem rękawice i rzuciłem za ring w miejscu, gdzie znajdowała się moja torba treningowa. Zaraz po tym pozbyłem się szczęki, przytrzymując ją w dłoni.

- Zajebiście było! - do ringu wszedł Karl, klepiąc mnie po barkach. Uśmiechnąłem się do niego wyczerpany i pokiwałem głową, zgadzając się z jego słowami.

Wolną ręką odgarnąłem mokre przyklejone do mojego czoła kosmyki włosów i odszukałem wzorkiem Bruna. Znajdował się w podobnym stanie do mojego, lecz dostrzegłem pod jego okiem delikatne rozcięcie.

- Dzięki - uśmiechnął się do mnie podchodząc. Uścisnęliśmy sobie dłonie, dziękując za sparing. - nie spodziewałem się tego po tobie. - skomentował, wywalając język na zewnątrz i przymykając oczy, jakby chciał pokazać, jak bardzo był zmęczony.

- Widzisz, jednak coś potrafię. - wyszedłem z ringu, przeciskając się przez czerwono niebieskie liny. Wyprostowałem się i rozejrzałem po zapełnionej sali.

Przed chwilą głównym widowiskiem była moja walka z Brunem. Większość zebrała się przy ringu, obserwując przebieg sparingu, przy okazji wspierając swojego faworyta krzykami.

Jak się okazało Levia nie było kolejny dzień. Dzisiaj jednak miałem rozwiązać tę sprawę i dowiedzieć się, czy Ackermannowi rzeczywiście coś się stało, czy może po prostu nie chcę mu się przychodzić.

Kolejne dwie osoby wchodziły do ringu. Były to dwie dziewczyny, które za chwile miały się ze sobą zmierzyć. To wszystko nie interesowało mnie jakoś szczególnie, dlatego postanowiłem zając się sobą. Dzisiaj mieliśmy tylko parę poważnych sparingów, więc nie tak naprawdę nie miałem już nic ciekawego do roboty.

Fighters - boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz