Mimo wszystkich wydarzeń z dzisiejszej i wczorajszej nocy obudziłem się sam z siebie i to nawet całkiem wcześnie. Na chwilę obecną nie wyobrażałem iść w tym momencie pobiegać, natomiast przełożyłem sobie to w głowie na wieczór, tak jak robię to zawsze w ciągu tygodnia. Szczerze powiedziawszy, rzadko zdarzało mi się opuszczać weekendowe bieganie wczesnych rankiem, lecz teraz to już moja druga sobota z rzędu, kiedy to nie wywiązuje się ze swoich zadań, które wcześniej sobie wyznaczyłem. Między innymi jest właśnie ten cały jogging, który powinien mi towarzyszyć we wszystkie weekendowe poranki. Ostatnim razem wymigałem się z tego, wmawiając sobie, że przecież się przeprowadzałem, a na dodatek nocował u mnie Trent i nie bardzo miałem na to czas, natomiast dzisiaj od rana nie mam jakiejkolwiek ochoty, co najprawdopodobniej spowodowane jest moimi nocnymi podróżami po całym Denver.
Naprawdę sobie gratuluje. Miałem być lepszą wersją siebie, a jak tak na to wszystko patrzę, to chyba jest tylko gorzej.
Znudzony leżałem w pogniecionej białej pościeli w najwygodniejszej pozycji, jakiej tylko się da. Na ten moment mogłem wyglądać jak debil, ale nikogo tutaj nie ma, kto miałby mnie oceniać.
Jednym okiem, ponieważ drugą część twarzy miałem przyciśniętą do poduszki, obserwowałem widoki za oknem. Jestem tutaj już siedem dni, a w ciągu tygodnia ani razu nie udało mi się zrelaksować właśnie w taki sposób. Z rana jedynie szybko wstawałem do szkoły, później jedynie wracałem na parę krótkich godzin do mieszkania, zamawiając sobie jakieś żarcie na obiad, po czym wychodziłem do klubu na trening. Po powrocie do domu zaczynałem robić zadania ze szkoły, ponieważ same się nie zrobią, oraz szybą kolacje. Późnym wieczorem kiedy już wszystko mi się w brzuchu ułożyło, wychodziłem pobiegać i wracałem zmęczony do domu, myśląc jedynie o gorącej kąpieli i wygodnym łóżku. Przed zaśnięciem często używałem telefonu i sprawdzałem, co się dzieje w internecie, tak po prostu z ciekawości. Jest to na swój sposób nieodłączna część życia prawie każdego nastolatka, a ja byłem przecież jednym z nich i zbyt wiele się od nich nie różniłem.
Chociaż może jednak tak.
Nie przepadałem za alkoholem, a nawet odrobinę nim gardziłem. Wszystko przez to jeden nieszczęsny wypad do klubu z przyjacielem. Wydarzyło się tam naprawdę sporo rzeczy, o których mógłbym opowiadać w nieskończoność, lecz parę z nich utkwiło mi w głowie na dobre.
Wypiłem dużo, ponieważ chciałem dorównać niezwyciężonemu Trentowi, na którym alkohol nie wywierał zbyt wielkiego wrażenia. Posiadał mocną głowę, a ja, jak się okazało niekoniecznie. Popłynąłem w bal z jakimiś po pijaku zapoznanymi ludźmi. Doyla dawno zgubiłem z pola widzenia, a ja jedyne co, to prosiłem barmana, o shoty i inne napoje zawierające procenty, co tylko pogarszało mój stan. Moja świadomość była nikła i mógłbym nawet przysiąc, że przypominałem upitego Levia z tą różnicą, że on pokładał się do snu i nie był w stanie postawić korku, a ja się jeszcze w miarę normalnie poruszałem. Z nagłą potrzebą powędrowałem nietrzeźwym krokiem do łazienki.
CZYTASZ
Fighters - boyxboy
RomanceWstrzymane prawdopodobnie nie zawszę. Przepraszam ale nie jestem w stanie. Nastoletni kick-boxer przeprowadza się do centrum Denver, aby trenować w jednym z najlepszych klubów w Stanach Zjednoczonych. Invincible Warriors nikogo prawie do siebie nie...