rozdział dwudziesty dziewiąty

174 37 28
                                    

Niczym dziwnym było to, iż chłopak nie był skory do rozmowy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Niczym dziwnym było to, iż chłopak nie był skory do rozmowy. Nie zadawał pytań, ani nie robił nic, co wskazywałoby na zainicjowanie konwersacji. Mimo wszystko nie byłem z tego powodu smutny. Od samego początku zdawałem sobie z tego sprawę, gdyż nie myślałem nawet, że uda mi się go wyciągnąć z hotelu. Zdziwiłem się niesamowicie, bo równie dobrze mógł kontynuować ciekawą lekturę psychologiczną, a nie wychodzić na miasto z człowiekiem, za którym chyba niekoniecznie przepadał.

Miasto nocą było przepiękne, zwłaszcza wtedy kiedy szło się przed siebie z osobą przy boku, którą się lubiło.

Tak, lubiłem Ackermanna i nie zaprzeczyłbym, gdyby ktoś zapytał.

Na chodniku, co chwile mijali nas przechodnie, co nie uszło uwadze Levia. Jego twarz nie wykazywała szczególnych emocji, lecz nie był chyba z tego powodu zadowolony. Pewnie dręczył się w myślach za to, że w ogóle się zgodził wyjść.

Jego twarz odbijała światła latarni, które mijaliśmy, podkreślając wszystkie niedoskonałości. Między innymi były to świeże zadrapania z dzisiaj, które nie uszyły mojej uwadze i stare blizny. Były nikłe i nierzucające się w oczy. Wyglądał tak jak każdy prawdziwy człowiek. Nie mógł mieć przecież idealnej cery, sylwetki, czy czegokolwiek. Pomijając jednak te wszystkie stereotypowe nie idealności, był kimś, na kim mogłem zarzucić oko na trochę dłużej. I choć przyznałem się do tego przed samym sobą, to nie byłem do końca pewien, czy ktoś inny również powinien o tym wiedzieć.

- Levi... - odwrócił głowę w moją stronę, oczekując dalszych słów. - właściwie to chciałem się zapytać, dlaczego w sumie ze mną wyszedłeś? - oczywiste było to, że nie dostałem odpowiedzi od razu. Było to typowe zachowanie względem mnie i nawet nie zauważyłem tych kilku sekund ciszy, którą wypełniały co chwile przejeżdżające samochody i rozmowy ludzi przechodzących obok.

- Nie na wszystkie pytania jest zero jedynkowa odpowiedź, więc nie wiem. Chyba sam nie wiedziałem, w co się pakuje. - mówi, ale chyba ironicznie. Miałem co do tego duże nadzieje, bo słowa zawsze wypowiadał w tym samym tonie i nie byłem w stanie rozróżnić tego, w jaki sposób chcę przesłać mi informacje.

- Wiesz, pytam, bo nie jesteśmy kolegami. Mogłeś przecież kontynuować czynie tych całych psychologicznych rzeczy o mordercach. - marszy brwi.

- Co za głupi wścibski dzieciak.

- Halo! Nie jestem jakoś szczególnie młodszy od ciebie. Nie możesz nazywać mnie dzieciakiem.

- Nie zmienia to faktu, że jesteś głupi i wścibski. Nie dałem ci wtedy jasno do zrozumienia, że nie chcę ci mówić, o czym jest ta książka?

- Nie rozumiem nawet dlaczego. To nie jest pamiętnik, aby go ukrywać.

- A może jest?

- A jest? - dopytuje, choć nie wydawało mi się, aby Levi był kimś, kto potajemnie zapisuje swoje przemyślenia. I na dodatek ukrywa to wszystko w okładce o mordercach.

Fighters - boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz