Ze świecącą się skórą od potu agresywnie uderzałem w worek treningowy, który pod wpływem moich uderzeń chwiał się na wszystkie strony. Denerwowało mnie to jeszcze bardziej, ponieważ praktycznie z każdym kolejnym uderzeniem musiałem go poprawiać, tak abym był w stanie w niego wycelować.
Nieumiejętnie związana kitka na mojej głowie rozwiązywała się, wypuszczając z objęć gumki coraz to więcej kosmyków brązowych włosów. Przyklejały mi się do czoła i szyi, co nie należało do najprzyjemniejszych uczyć, lecz byłem jak w transie pozbawiony myślenia. Traktowałem ten niczemu winny worek jak największego wroga, bo przecież musiałem wyładować gdzieś te niechciane emocje.
Od mojego ostatniego spotkania z Levim minęło kilka długich dni, w których wyczekiwałem na jakikolwiek kontakt z jego strony. Nie liczyłem już nawet na to, że zjawi się w klubie, bo dał mi do zrozumienia, że nie ma na to siły z nieznanych mi powodów.
- Co cię tak energia rozpiera Jaeger? - zakpił Olson. Ten, który miał na pieńku z Ackermannem.
Nie odpowiedziałem, bo i tak ledwo doszły do mnie te słowa. Próbowałem unikać go za wszelką cenę, choć mi nigdy nic nie zrobił. Chciałem być po prostu solidarny z czarnowłosym.
- Zaraz zamykam, więc fajnie by było gdybyś zaczął się zbierać. Nie, że cię wyganiam, ale siedzisz tu dzisiaj dość długo. Nigdy chyba tyle nie siedziałeś. - chwyciłem worek w rękawicę, aby zaprzestać jego ruchom i oparłem sobie o niego czoło, ciężko dysząc.
- Spoko - oderwałem głowę, po czym chwyciłem rzep od rękawicy w zęby i odpiąłem go, uwalniając spoconą dłoń zawiniętą w bandaż bokserski. - Już się wynoszę.
- Nie masz co się denerwować. To chyba nie twój dzień. Mam racje? - spojrzałem na niego zza pleców, nic nie mówiąc. Nie czułem potrzeby, aby odpowiedzieć na jego pytanie jakimkolwiek słowem. Sam mój wyraz twarzy mówił swoje.
Odłożyłem rękawice na mate obok swoich stóp i uwolniłem przepocone włosy, ponieważ w tym rozwalonym koku musiałem prezentować się niezwykle głupio. Wziąłem wszystkie swoje rzeczy z sali, aby wrócić do szatni i wziąć szybki prysznic.
Chłodne krople opadały na moje zgrzane ciało, powodując, choć chwilowe odprężenie. Przemyłem oczy i przeczesałem do tyłu włosy, tak aby nie wpadały mi na twarz. Wyplułem wodę, która wtarła mi się do ust i przetarłem je pięścią.
Akurat w tym momencie narodził się w mojej zakłopotanej głowie pomysł. Dosyć natarczywy względem Levia, ponieważ sam wspominał o tym, że zadzwoni, czy napisze, jak tylko będzie w nastroju na spotkanie, ale wiedza, że chłopak gdzieś tam jest i przejmuje się problemami, nie radowała mnie.
Chwyciłem powieszony obok ręcznik i nawet się nie wycierając, przewiązałem go sobie wokół bioder. Nie było specjalnie późno, ale chciałem zdążyć jeszcze przed północą, co było wykonywalne, ponieważ sprawdzając godzinę na telefonie, dowiedziałem się, że dochodzi dopiero dwudziesta pierwsza.
CZYTASZ
Fighters - boyxboy
RomanceWstrzymane prawdopodobnie nie zawszę. Przepraszam ale nie jestem w stanie. Nastoletni kick-boxer przeprowadza się do centrum Denver, aby trenować w jednym z najlepszych klubów w Stanach Zjednoczonych. Invincible Warriors nikogo prawie do siebie nie...