Weekend minął mi niesamowicie szybko i nim się obejrzałem, był już poniedziałek. Zrobiłem wszystko to, co planowałem, czyli rozpakowałem swoje rzeczy i dostosowałem mieszkanie pod moją osobę. Dekoracje, które udało mi się kupić świetnie wypełniały tę dosyć pustą przestrzeń mojego apartamentowca. Niekoniecznie wszystko poszło po mojej myśli, gdyż dywan, który chciałem wstawić pod kanapę, aktualnie leży zwinięty pod ścianą. Żeby to zrobić, potrzebuje drugiej osoby do pomocy, a takowej niestety nie posiadam.
Opuściłem salę lekcyjną, kończąc przy okazji wszystkie dzisiejsze zajęcia. Szkoła zdecydowanie się różniła od mojej poprzedniej. Była o wiele bardziej nowoczesna i sprawiała wrażenie przyjaznej. Ludzie od razu zainteresowali się moją osobą, lecz co się dziwić. Nie często zdarza się, aby w środku roku szkolnego ktoś dołączał do szkoły. Klasa przywitała mnie nadzwyczaj miło i widać było, że chcą, się zemną zapoznać. Osobiście mnie do nich nie ciągnęło i, mimo że rzeczywiście potrzebowałbym, jakiegoś towarzystwa to uważam, że nie spotkałem jeszcze nikogo godnego większej uwagi.
Nie mówię, że wszystkich zbywałem i nie odpowiadałem na zadane pytania, bo wyszedłbym na ostatniego dupka, czego naprawdę bym nie chciał. Nie wydaje mi się, abym miał jakiś szczególnie zarysowany charakter. Zazwyczaj do nowo poznanych osób jestem miły, nie chcąc wypaść w ich oczach szczególnie źle. Osoby z klasy będą chyba tylko osobami z klasy, z którymi mogę pogadać o zadaniach domowych i sprawdzianach. Powątpiewam, że będę się tutaj spowiadał komuś z moich uczuć.
Na korytarzu był istny chaos. Śmiechy, wrzaski i niekończące się rozmowy. Niektórzy kończyli tak samo jak ja, a jeszcze inni wyjmowali książki na kolejne zajęcia. Czasem udało mi się zauważyć nieśmiałe spojrzenia w moją stronę. Każdy dziwił się przecież, kim jest ten chłopak, którego nigdy nie widzieli. Nie interesowało mnie to, dlatego jedyne co zrobiłem, to pośpiesznie podszedłem do mojej szafki. Z początku stałem, przed dziesięcioma do siebie podobnymi zastanawiając się, która z nich należy do mnie. Większość numerków była pozdrapywana, dlatego wyzwaniem było znalezienie numerka trzysta dwadzieścia dwa. Włożyłem kluczyk do jednego z zamków, lecz ten utknął i nie pozwolił się przekręcić. Z małym użyciem siły wyjąłem go i ponownie przyjrzałem się wszystkim szafką. Przypomniałem sobie, że moja miała na sobie naklejoną dwójkę, choć niekoniecznie byłem pewien czy to rzeczywiście była dwójka, bo cyferka była naprawdę okrojona.
Udało mi się znaleźć odpowiednie drzwiczki, dlatego zaraz po od kluczeniu je otworzyłem.
- Eren Jaeger? - doszedł do mnie głos pewnej dziewczyny bardzo dokładnie wymawiającej moje imię i nazwisko. Przeciągła je pytająco z wysoko uniesioną brwią. Zdziwiłem się trochę, nie powiem. Byłem ciekaw, czego ona ode mnie chciała.
Zmierzyłem ją góry do dołu spojrzeniem, analizując jej postać. Na pierwszy rzut oka zdawała się być całkiem sympatyczna, choć nie wiadomo, z jakich powodów nie miałem ochoty na rozmowę z nią. Jej włosy były długie i proste w ogniście rudym kolorze. Oczy zielone z iskierką ciekawości i pewności siebie. Nie przypominała płochliwej myszki, wizualnie ani w zachowaniu. Gdyby tak było, zapewne by nie podeszła. Była ode mnie niższa chyba nawet o głowę, przez co musiała trzymać wysoko podniesiony podbródek, a ja lekko się zgarbić, gdyż była dosyć blisko.
CZYTASZ
Fighters - boyxboy
RomanceWstrzymane prawdopodobnie nie zawszę. Przepraszam ale nie jestem w stanie. Nastoletni kick-boxer przeprowadza się do centrum Denver, aby trenować w jednym z najlepszych klubów w Stanach Zjednoczonych. Invincible Warriors nikogo prawie do siebie nie...