rozdział trzydziesty czwarty

129 32 10
                                    

W uszach dudnił mocny bas, a kolorowe światełka migały dookoła, zamazując obraz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W uszach dudnił mocny bas, a kolorowe światełka migały dookoła, zamazując obraz. Trent przede mną próbował imitować taniec, który rytmem miał pasować do aktualnej piosenki, a ja w sumie robiłem dokładnie to samo. Z łatwością przesuwałem się na panelach w swoich skarpetkach, które dodawały poślizgu. Udało mi się już nawet zaliczyć widowiskową przewrotkę, ale przez procenty we krwi nie odczułem tego aż tak, jakbym mógł normalnie. Osobiście nie planowałem robić z moich urodzin, aż tak wielkiej rozróby, ale chłopak stwierdził, że osiemnaste urodziny obchodzi się tylko raz w życiu, co nie?

Zaśmiałem się na dziwne gesty Trenta, które kierował w moją stronę, skacząc po podłodze z wysoko uniesionymi rękoma, jakby bawił się co najmniej na jakiejś imprezie. Po alkoholu wszystko wydawało się zabawniejsze i nawet nudne mieszkanie można było zamienić w klubo podobne pomieszczenie, które dla mnie na ten moment nie robiło między nimi żadnej różnicy.

- I teraz patrz! - wykrzyczałem, bo byłem pewien, że nie usłyszałby mnie gdybym odezwał się do niego normalnym tonem.

Wykonałem dziwny ruch nieprzypominający kompletnie niczego i tanecznym krokiem niechlujnie sięgając szklankę z resztką Whisky, przybliżyłem się do przyjaciela. Przed oczami miałem jego ruchliwą i rozweseloną postać, która skakała obok mnie, dobrze się bawiąc. Podążałem za nim, próbując stabilnie utrzymać szklankę w dłoni, tak aby nie ubyła z niej nawet kropelka.

- Kurwa. - syknąłem kiedy wziąłem ostatniego łyka i otrząsnąłem się trochę ze skrzywioną na sekundę miną.

Z hukiem odstawiłem naczynie na stolik, na co nie zwróciłem uwagi i powróciłem do Trenta, który chyba nawet na sekundę nie stracił zainteresowania muzyką. Właśnie powoli wstawał z ugiętych nóg, wczuwając się w piosenkę.

Za moment znowu miał rozbrzmieć drop, dlatego ustawiłem się naprzeciwko niego, chcąc skoczyć razem.

W salonie, jak i na zewnątrz panowała ciemność, ale kolorowe światła rozpraszały ją, lądując dosłownie wszędzie. Ładnie zdobiły twarz Trenta, co sekundę zmieniając kolor i położenie. Spojrzeliśmy sobie uważnie w oczy i licząc na głos od trzech w dół, rzuciliśmy się na siebie, głośno wiwatując.

**

Po nieznanym nam upływie czasu, w końcu zmęczeni opadliśmy na kanapę, znudzeni wpatrując się w nadal migoczące światła. Muzyka nadal grała, lecz tym razem nie aż tak głośno jak w samym środku imprezy i w zupełnie innym klimacie.

- Powiem ci szczerze... - czarnowłosy w krótkich lokach zaczął swój small talk z lekką chrypą w głosie, co było spowodowane wydzieraniem się przez ostatnie kilka długich minut. Na ten moment jednak nie przeszło mi nawet przez myśl to, że sąsiedzi mogą mieć przez to lekki problem z zaśnięciem. - że nudno tam trochę bez ciebie. - odwróciłem głowę w jego stronę, opierając się jednocześnie o oparcie. Sączyłem ostatkiem sił pozostałości coli zero, jeżdżąc palcem po obramowaniu szklanki.

Fighters - boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz